Trująca rzeka
Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:
W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.
Do refleksji tej skłoniły mnie wyniki badań, niedawno przeprowadzonych przez dr Anyę Topiwalę z zespołem z University of Oxford, dotyczące szkodliwości zdrowotnej umiarkowanego nawet spożycia alkoholu. Gdyby fizjologiczne i psychiczne skutki picia etanolu odkryto dziś, zostałby on zapewne uznany za groźną truciznę. Tymczasem w swych rozmaitych formach i stężeniach – od piwa przez wino po napoje wysokoprocentowe, a nawet czysty spirytus – jest w wielu ludzkich kulturach konsumowany od tysięcy lat. Ci, którzy szczególnie źle znosili skutki picia, zapewne wymarli, a wśród pozostałych panuje często przekonanie, że to wręcz znakomite lekarstwo na rozmaite dolegliwości, począwszy od frasunku poprzez szwankujący żołądek do chorób układu krążenia.
Wielu nieszczęśników oczywiście ma pecha i popada w nałóg zagrażający zdrowiu i życiu, ale dla pozostałych miliardów umiarkowanych konsumentów napojów wyskokowych obyczaj picia, usankcjonowany przez tradycję, gwarantuje przyjemną i nieszkodliwą zmianę stanu świadomości. Co tę zmianę powoduje? Mało kto z pijących zadaje sobie to pytanie i szuka na nie naukowej odpowiedzi. Otóż alkohol, którego wątroba nie zdąży rozłożyć na aldehyd octowy (sam będący dość silną trucizną), a następnie octan, pozostaje we krwi i rozprowadzony po organizmie powoduje silne zmiany w jego funkcjonowaniu. Generalnie układ nerwowy zwalnia działanie, a komórki nerwowe w mózgu potrzebują więcej czasu, by odbierać bodźce zewnętrzne i komunikować się między sobą, co prowadzi do zniekształcenia mowy, utraty koordynacji ruchowej i refleksu.
Początkowe przyjemne odczucie wywołane jest przez zwiększenie wydzielania neurotransmiterów dopaminy oraz serotoniny, działających odprężająco na psychikę. Tym po części tłumaczy się popadnięcie w nałóg alkoholowy. Alkohol wzmacnia też aktywność innego neurotransmitera, GABA, który hamuje funkcjonowanie układu nerwowego, a więc osłabia reakcje mózgu. Rozregulowanie układu limbicznego, zawiadującego emocjami, powoduje zmniejszenie kontroli reakcji i „pijackie zachowanie”. Brak równowagi, prowadzący często do upadków, wynika z kolei z dysfunkcji elementów ucha wewnętrznego. Alkohol przenika bowiem z krwi do wypełnionych endolimfą kanałów półkolistych. Znajdują się tam galaretowate struktury zwane osklepkami, w których zanurzone są komórki rzęsate. Osklepki stanowią przesłonę blokującą przepływ endolimfy, a komórki rzęsate generują sygnały elektryczne biegnące do centralnego układu nerwowego. Wskutek pojawienia się w uchu alkoholu i innego funkcjonowania osklepków, mózg i móżdżek przestają otrzymywać poprawne informacje o pozycji i ruchach naszego ciała.
Pomimo że przedawkowanie alkoholu spowodować może śmierć, ludzie piją. I to dość dużo, choć w różnych krajach spożycie bywa zmienne. We Francji na przykład abstynentami jest zaledwie ok. 5% społeczeństwa, a w niektórych krajach islamskich – ponad 95%. Szacuje się, że przeciętny mieszkaniec naszej planety w wieku powyżej 15 lat spożywa w ciągu roku prawie 6,5 l czystego alkoholu (w kilku krajach Europy Wschodniej ponad 15 l), co przelicza się na odpowiednik 53 butelek wina. Za umiarkowane spożycie alkoholu uważa się zwyczajowo 4 porcje standardowe (10 g spiritusu) dziennie w przypadku mężczyzn i 2–3 w przypadku kobiet. Nie częściej jednak niż 5 razy w tygodniu. 4 porcje standardowe to na przykład dwa półlitrowe piwa, dwa kieliszki wina o objętości 200 ml lub 120 ml wódki. Zalecenia rozmaitych instytucji medycznych zależą jednak od kraju.
Artykuł Anyi Topiwali i jej kolegów, który nie został jeszcze opublikowany i znajduje się w stadium recenzji, zawiera niezbyt miły dla umiarkowanych pijaków wniosek. Naukowcy przeanalizowali skany mózgów ok. 25 tys. Brytyjczyków (są zebrane w banku danych zwanym UK Biobank) i oszacowali zależność szybkości kurczenia się istoty szarej (zbudowana jest z ciał komórek nerwowych) od spożycia alkoholu. Okazało się, że kurczenie to powoduje już niewielka ilość, a wzrost konsumpcji napoju wyskokowego stopniowo przyspiesza ten proces. Oznaczałoby to, że bezpieczna dawka jest mitem. Mimo tej rewelacji nie wydaje mi się szczególnie prawdopodobne, by po publikacji jej pracy ludzie nagle przestali pić. Mówię również o sobie…
Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża wyselekcjonowane badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.