Na końcu języka: Wzajemne przyciąganie
Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:
W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.
W dziewiętnastym wieku słowo grawitować, wzięte bezpośrednio z francuskiego graviter lub niemieckiego gravitieren (dokąd, rzecz jasna, przyszło z łacińskiego gravis), z początku miało znaczenie, jak niektórzy piszą, salonowe: odnoszone było do tworzenia się kręgów towarzyskich. Fizyczne, a nawet kosmiczne znaczenie, choć od niego się wszystko zaczęło, w ogólnym języku przyszło później.
Grawitować to nie tyle „przyciągać”, ile „być przyciąganym”. W przyciąganiu, także w przyciąganiu ciał, nie wyczuwamy dziś nic ciężkiego, nawet w wyrażeniu „ciążyć ku czemu” nie postrzegamy wyraźnego kierunku w dół. Etymologicznie słusznie, bo „ciążyć”, związane z „ciągnąć”, jeszcze żadnej ciężkości ciągnącej wszystko w (jakiś) dół nie zakłada. „Ciążyć ku czemu” to „skłaniać się, zmierzać”. Ale potem i czasownik „ciążyć”, i przymiotnik „ciężki” zyskują w naszym myśleniu jakiś kierunek, zresztą niezbyt dla nas przyjemny i wygodny. Jak coś nam ciąży, to dolega, jak coś obciąża, to uciska, męczy zatem i trudzi. Nie przypadkiem słowo „ciężki” wypiera z różnych kontekstów słowo „trudny” (i trudno! – w tym użyciu ten przysłówek jest jednak nie do zastąpienia). W polskim jak w niemieckim (schwer) „ciężki” to „trudny” zarazem, inaczej niż w angielskim, gdzie trudność z twardością (hard) się raczej kojarzy. A kierunek (ściślej: zwrot) ku dołowi przez naturalną metaforykę w języku jest o wiele gorszy niż w górę – upadek jest przeciwny wzlotowi, to jasne.
Ciała się przyciągają, to zjawisko powszechne. Ale dla nas to wielkie ciało, po którym stąpamy, planeta zwana Ziemią, tak określiło znaczenie grawitacji, że tylko w tym konkretnym zwrocie ją widzimy. Przyciąga, ciągnąc w dół. I używając słowa grawitacja, myślimy o przyciąganiu ziemskim. Trzyma nas przy ziemi ta Ziemia, wzlecieć nie daje. Ale dzięki temu wszystko też się jej, więc i nas, trzyma.
Do grawitacji mamy zatem stosunek ambiwalentny. Jest ona przy tym dobrym wyjaśnieniem wielu zjawisk, choćby przez swoje zagraniczne brzmienie. Jakże często nazwanie czegoś tropizmem (też rodzaj przyciągania w końcu) zdaje się wyjaśniać coś, choćby w istocie niezrozumianego! Jak coś nazwiemy turbulencją, nie musimy turbować się wyjaśnieniami zjawiska. Taki syndrom (inne pozornie wyjaśniające słowo) i już.
Mamy grawitację, podlegamy jej (ostatecznie – dzięki Bogu!) i już, i trudno. Wcale nam z tym nie jest znowu tak ciężko.
Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża wyselekcjonowane badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.