Ilustracja z „Clavis Artis”, alchemicznego rękopisu opublikowanego w Niemczech na przełomie XVI i XVIII w. (chociaż na stronie tytułowej podano, że pochodzi z XIII w. i został napisany na smoczej skórze). Ilustracja z „Clavis Artis”, alchemicznego rękopisu opublikowanego w Niemczech na przełomie XVI i XVIII w. (chociaż na stronie tytułowej podano, że pochodzi z XIII w. i został napisany na smoczej skórze). domena publiczna
Opinie

Trucizna szczęścia nie daje

Astrologia, odprysk wszechogarniającej reakcyjnej odpowiedzi na Oświecenie, nie jest lekarstwem na samotność.

Najpierw była ewolucja. Darwin popłynął, wrócił, napisał i tak światło dzienne ujrzała jedna z najważniejszych idei w dziejach ludzkości. Później mieliśmy socjologię ewolucyjną, psychologię ewolucyjną, algorytmy ewolucyjne, no i oczywiście ewoluujący Wszechświat. Aż na Nowy Rok 2022 doczekaliśmy się astrologii ewolucyjnej. A konkretnie wywiadu przeprowadzonego przez Ewę Kaletę z Kasią Prządo, która się za astrolożkę ewolucyjną podaje. „Chwała Wysokim Obcasom Extra”!

Na widok takiej promocji pseudonauki można by zawyć z oburzenia albo ogłosić upadek najpoważniejszego – zdawałoby się – naszego tytułu prasowego. Bo czytamy na przykład:

„[…] Astrolodzy od lat zastanawiali się, jaki kierunek dla świata wyznaczy data 12 stycznia 2020 roku. Dlaczego ta data? Ponieważ w tym dniu miała miejsce bardzo szczególna koniunkcja Plutona z Saturnem (tym razem w Koziorożcu), która zdarza się co 30 lat. […]Wszyscy byli zgodni co do jednego: czeka nas coś, co ogarnie cały świat, będzie to zjawisko naturalne i doświadczą tego całe społeczeństwa, wywoła wielki kryzys wartości, ale też kryzys ekonomiczny. W takim sensie wiedzieliśmy, że coś nadchodzi.

A co się wydarzyło podczas poprzednich koniunkcji?

„Rok 1982 przeszedł do historii jako okres jednej z największych ekonomicznych recesji w Stanach Zjednoczonych. Wszystkich dotknęło również widmo epidemii AIDS. W 1947 roku rozpoczęła się zimna wojna, natomiast w drugiej połowie 1914 roku (dokładna koniunkcja miała miejsce 4 października) świat pogrążył się w pierwszej wojnie światowej”.

Po prostu czysty bełkot.

Co więcej, pani Kasia Prządo nie bardzo potrafi powiedzieć, na czym konkretnie polega ewolucyjność uprawianej przez nią astrologii, poza ogólnikowymi stwierdzeniami w rodzaju „astrologia ewolucyjna [uznaje, że] każdy człowiek ma swoją indywidualną świadomość i dojrzałość, sposób przeżywania czy zachowania. Na przykład dla kogoś Saturn może być przeszkodą, całe życie może kłaść mu kłody pod nogi. Natomiast inna osoba z tym samym horoskopem może mieć w tej samej planecie nauczyciela”. I dalej z rozbrajającą szczerością przyznaje „Dlatego tak trudno jest astrologię kwalifikować naukowo, ponieważ nauka zawsze bazuje na pewnej statystyce – i chwała jej za to. Astrologia z kolei jest językiem symbolicznym, nie da się jej – i nie powinno – traktować statystycznie”. Trudno zrozumieć, jak z tego wywieść wpływ koniunkcji Plutona (notabene nieodkrytego jeszcze w 1914 r.) z Saturnem na wybuch I Wojny Światowej i o co w tej statystce chodzi, ale mniejsza o to.

Bo zamiast w czambuł potępiać, może warto spróbować zrozumieć. Pod słowami pani Kasi Prządo „Astrologia z kolei opisuje archetypy i energie, które kierują człowieka na różne ścieżki. To metaforyczny opis sytuacji, a nie wyrok czy fatum” podpisać mogłaby się pewnie Olga Tokarczuk czy Tomasz Stawiszyński. Jak mi się zdaje, nie do zniesienia jest dla nich świadomość absolutnej samotności i małości człowieka w nieskończenie wielkim, obcym Wszechświecie. Nie tylko dla nich zresztą: jak podają nieocenione „Wysokie Obcasy” w zlaicyzowanej Francji 58 proc. ludzi wierzy w parapsychologię (koktajl złożony z astrologii, wróżbiarstwa, czarownictwa i numerologii). „Odsunęliśmy kler od władzy, ale mamy potrzebę w coś wierzyć” – mówi Hervé Le Bars, cytowany w „WO” rzecznik prasowy AFIS, stowarzyszenia promującego wiedzę popartą nauką.

Niemalże cztery wieki temu Blaise Pascal też czuł się nieswojo. „Przeraża mnie wieczna cisza tych nieskończonych przestrzeni” – pisał, kiedy jego wiara zderzyła się z prawdą nowej kosmologii, by w konsekwencji poświęcić swoje krótkie życie budowie systemu teologicznego, który by bytowanie w tym świecie uczynił możliwym do zniesienia. Astrologia zapewne potrafi dać potrzebującym poczucie sensu. Ale jak pisze Leszek Kołakowski w znakomitej książce „Bóg nam nic nie jest dłużny”: „Mimo wszelkich […] zapewnień o szczęśliwości tych, co »znaleźli Boga«, religia Pascala przeznaczona była dla ludzi nieszczęśliwych i z natury rzeczy unieszczęśliwiać ich musiała jeszcze bardziej”.

I chyba podobnie jest z astrologią. To oczywiście pseudonauka, jeden z odprysków coraz bardziej wszechogarniającej reakcyjnej odpowiedzi na Oświecenie. A jednocześnie – jakiś punkt zaczepienia dla ludzi nieszczęśliwych. Nie jest jednak lekarstwem, ale trucizną. Dlatego wywiady, jak ten w „Wysokich Obcasach Extra”, nie złoszczą mnie nawet, a napawają smutkiem.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną