Shutterstock
Opinie

Padół boleści

Na pierwszy rzut oka ból wydawać się może całkiem sensownym wynalazkiem natury. Bez niego, zajęci na co dzień walką o byt, moglibyśmy nie zauważyć, że coś nas ugryzło (i może nadal gryzie), gdzieś nam się coś złamało i lepiej zaczekać, aż się zrośnie, czy zaatakowała nas infekcja wymagająca chwilowej zmiany trybu życia. Nasza początkowa (i niestety często niemijająca) bezradność wobec tego naturalnego zjawiska legła u podstaw pewnego fatalizmu w obliczu bólu, który skądinąd w wielu momentach uważamy za całkiem niepotrzebny. W Starym Testamencie (Księga Rodzaju 3,16) cierpienia porodowe kobiet zostały zracjonalizowane jako konsekwencja grzechu pierworodnego – [za karę] „Obarczę cię niezmiernie wielkim trudem twej brzemienności, w bólu będziesz rodziła dzieci (…)”.

Kiedy medycyna poczyniła postępy, stosunek do fizycznego cierpienia zaczął ulegać zmianie. Ponieważ w wielu przypadkach nie sposób dociec, co dane bóle mają sygnalizować, rosnącą ich liczbę zaczęto traktować jako samoistną jednostkę chorobową. Dotyczy to głównie bólów głowy – ze względu na ich rozpowszechnienie i jedną z najczęstszych przyczyn utraty zdolności do wydajnej pracy. Stwierdzono wiele rozmaitych odmian bólu tego obszaru naszego ciała, ale w anglojęzycznej literaturze medycznej rozróżnia się trzy główne. Pierwsza to popularna migrena (dokładna przyczyna jej występowania nie jest znana), druga – napięciowe bóle głowy (nie wiadomo, co jest źródłem tego rodzaju dolegliwości), trzecia – bóle przewlekłe, których czas trwania wynosi przynajmniej 15 dni w miesiącu (H15+). Nie wiem, czy powinno nas dziwić, że ich ofiarami są w większej liczbie kobiety niż mężczyźni (czyżby znowu ten rajski wąż?).

Jak wspomniałem, cierpienia związane z tą częścią ciała są także, przenośnie, ważnym ekonomicznie „bólem głowy”, bo współczesna medycyna poświęca im sporo uwagi (dotąd mało skutecznie) i w regularnych odstępach czasu pojawiają naukowe raporty dotyczące globalnego zmagania z tą dolegliwością. Ostatni, przygotowany przez zespół norweskich badaczy z Trondheim pracujących pod kierunkiem Larsa Jacoba Stovnera, został ogłoszony w połowie kwietnia i stanowi najbardziej aktualne podsumowanie bolesnej prawdy. Publikacja (w czasopiśmie stosownie zatytułowanym „The Journal of Headache and Pain”) stanowi tzw. metaanalizę, co oznacza w tym przypadku, że naukowcy w swych badaniach wykorzystali 357 publikacji na rzeczony temat, pochodzących w większości z krajów gospodarczo rozwiniętych. Jak wynika z podsumowania danych, 49–55% ludzkości cierpi co najmniej raz do roku na ból głowy, a dokładniej, 14% ma migreny, 26% odczuwa bóle napięciowe, 4,6% zaś bóle przewlekłe. Każdego dnia ok. 16% osób boli głowa – w tym 7% ma migrenę, a 9% bóle napięciowe. Wszystkie rodzaje bólu dotykają częściej kobiety (w przypadku migren różnica jest szczególnie znacząca, 17% to kobiety, a 8,6% mężczyźni). Dodatkową cechą bólów głowy jest to, że męczą one częściej ludzi młodszych, będących w wieku produkcyjnym, podczas gdy inne boleści (nie będę wymieniał własnych) stają się coraz bardziej pospolite w wieku dojrzałym.

Naukowe poznawanie tajemnic bólu jest procesem powolnym, co nie powinno dziwić. To zjawisko niezwykle złożone i zróżnicowane. W jego powstawanie zaangażowane są rozliczne, komunikujące się ze sobą obszary mózgu i, jak pisze w swej książce pt. „Ból. Mózg, opioidy i zagadki medycyny” znany ekspert w tej dziedzinie, dr Abdul-Ghaaliq Lalkhen z Manchester Centre for Clinical Neurosciences: „Odczuwanie bólu zależy od charakteru danej osoby, jej genów, płci, przekonań oraz kontekstu emocjonalnego”. Sytuacja ta ma nawet pewien aspekt humorystyczny. Z obserwacji lekarzy wynika, że istnieje wiele „domowych” sposobów złagodzenia bólu. Brytyjski dziennikarz James Moore zadał sobie ostatnio trud, by przejrzeć literaturę medyczną i zebrać ich listę. Znalazł ich ponad 15. Ból uśmierzyć mogą między innymi nostalgiczne wspomnienia, czekolada, siarczyste przekleństwo, intymny kontakt z innym człowiekiem, zjedzenie ananasa, liczenie cyfr od 1000 w dół (co siedem), wymuszony uśmiech, masaż, głaskanie, oglądanie śmiesznych filmów i wreszcie przeliczanie w kieszeni grubych plików gotówki… Zatem do dzieła!

Wiedza i Życie 6/2022 (1050) z dnia 01.06.2022; Chichot zza wielkiej wody; s. 3

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną