BE&W
Opinie

Rasista Orban szkodzi populacji, którą chce chronić

Współczesna nauka jednoznacznie odrzuca teorię ras u ludzi. Co więcej – wskazuje, że im większa różnorodność genów, tym lepsza kondycja gatunku. Victor Orban przekroczył wszelkie granice przyzwoitości i logiki.

Niejaki Orban, Viktor, premier Węgier, odpalił w zeszłym tygodniu racę ostrzegawczą. Od czasów zbrodni Hitlera żaden liczący się polityk w Europie nie ośmielił się mówić o czystości rasy i jej obronie. On właśnie się ośmielił.

Nie pierwszy raz gra kartą uchodźców. Jednak po raz pierwszy przekroczył wszelkie granice przyzwoitości i logiki. Ale to chyba dobrze, bo odkrył tym samym karty swoich rasistowskich poglądów.

– Mamy świat, w którym Europejczycy mieszają się z przybywającymi spoza Europy. I to jest świat mieszanych ras – mówił. – Ale jest też inny świat, nasz świat: gdzie Europejczycy mieszają się ze sobą nawzajem, przeprowadzają się, pracują. Na przykład my w Basenie Karpackim nie jesteśmy mieszaną rasą. Jesteśmy mieszanką ludzi mieszkających w swojej europejskiej ojczyźnie. Dlatego zawsze uważałem – jesteśmy gotowi mieszać się ze sobą, ale nie chcemy być ludźmi rasy mieszanej.

I dodał, że kraje europejskie, których mieszkańcy mieszają się z osobami spoza kontynentu, „nie są już narodami”.

Orban chce wzbudzić strach Węgrów przed napływem uchodźców, którzy mieliby rozmyć niby to jednolity naród węgierski i tym samy stworzyć jakąś „rasę mieszaną”. To coś, co istnieje wyłącznie w głowie pana premiera, bo słowo „rasa” z definicji oznacza jednolitą, a nie jakąś „mieszaną” populację. Do tej pory straszył względami ekonomicznymi i religijnymi. Teraz maska opadła – chodzi o rasizm.

Rasa to umowna grupa podobnych pod wieloma względami zwierząt lub roślin. Hodowca utrwala pożądane cechy fenotypowe tych organizmów w populacji przez odpowiednie krzyżowanie osobników. U ras koni wyścigowych znaczenie mają np. duża wydajność płuc i odpowiednie umięśnienie. U krów – wysoka mleczność. U psów zaś – długie uszy, krótkie nogi lub fantazyjnie zakręcony ogon.

Ludziom nikt nie dyktuje, jak się mają krzyżować i czy mają mieć taki lub inny ogon, lub wcale go nie mieć. Najwyraźniej Orban chciałby to jednak Węgrom narzucić.

Z pojęciem rasy w zootechnice i agronomii łączy się nierozerwalnie pojęcie jakości osobników w obrębie danej rasy. Te, które spełniają wszystkie wymogi swej rasy, są lepsze od tych, które mają gorzej wykształcone pożądane przez hodowcę cechy. Mówiąc o rasach ludzi nie da się uciec od takiej samej hierarchizacji. A to prowadzi bezpośrednio do rasizmu: jedna rasa ma być lepsza od innej. Czy Orbanowi marzą się czystki etniczne na Węgrzech?

Historycznie wśród ludzi wyróżniano trzy rasy na podstawie różnic w pigmentacji skóry. Do tego dodawano kilka wybranych, bo łatwo rzucających się w oczy cech, takich jak kształt oczu, nosa, wyglądu włosów. Te rozróżnienia powstały w XVII w. i brano je pod uwagę aż do wieku XX. Po Holokauście przyznawanie się do rasizmu nabrało szczególnie wstydliwego charakteru. Jednak opór przed uznaniem, że np. czarni są równi białym przetrwał jeszcze bardzo długo po II wojnie światowej np. w Stanach Zjednoczonych czy w Republice Południowej Afryki.

Współczesna nauka jednoznacznie odrzuca teorię ras u ludzi. Różnice w wyglądzie uznane w XVII w. jako istotne były wyznaczone arbitralnie, bo tak się podobało ówczesnym białym władcom świata. Nie ma to żadnych podstaw naukowych. Co więcej, ustalono, że wiele fenotypowych podobieństw, np. między czarnoskórymi mieszkańcami Afryki i Indii nie ma odbicia w podobieństwie zestawów ich genów.

Cały czas pokutuje jednak idea tzw. medycyny rasowej, która uznaje, że pewne choroby należy leczyć inaczej u ludzi czarnoskórych niż u białych. Kłam takim poglądom zadały wyniki badań wskazujących, że np. leczenie nadciśnienia, które częściej występuje w populacji afroamerykańskiej niż wśród białych Amerykanów, wymaga różnego podejścia i stosowania innych leków u czarnych i białych pacjentów. W dobie indywidualizacji medycyny i dopasowywania leków do genotypu dotyczącego choroby, a nie fenotypu koloru skóry pacjenta, takie podejście rasowe jest anachronizmem i przynosi wyłącznie szkodę.

Homo sapiens sapiens to jeden gatunek. Jego kondycja zależy między innymi od możliwości mieszania się ze sobą genów występujących w różnych populacjach ludzkich. Im większa różnorodność genów, tym lepsza kondycja gatunku. To oczywiście nie trafi do rasistów, nacjonalistów i szowinistów. Ale trzeba im do znudzenia powtarzać, że dbając o rzekomą czystość rasy w rzeczywistości działają na rzecz osłabienia wybranej przez siebie populacji, którą uwielbiają nazywać Narodem.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną