Jason J. Mulikita / Getty Images
Środowisko

Wygryzanie ognia

W Afryce Subsaharyjskiej pasące się zwierzęta zmniejszają liczbę korzystnych dla przyrody pożarów.

Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:

www.facebook.com/projektpulsar

W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


Kontynent afrykański to bogactwo naturalnych siedlisk, ale połowę jego powierzchni zajmuje ekosystem sawanny. A gdzie jest sawanna, tam jest ogień. „To ważny element ekologii tego systemu” – mówi James R. Probert, ekolog z University of Liverpool. Płomienie sprzyjają trawom, które pozostają dominującym elementem krajobrazu, wygrywając rywalizację z wyższym od nich buszem. Wraz ze zniknięciem formacji trawiastych zniknęłyby też gnu słynące ze swoich olbrzymich dorocznych migracji.

Dekadę temu naukowcy powiązali spadek liczby pożarów w Parku Narodowym Serengeti w Tanzanii ze znacznym powiększeniem się populacji gnu powracającej do zdrowia po epidemii księgosuszu. Kiedy miliony dużych ssaków objadają się trawą, tym samym usuwają paliwo, co sprawia, że pożary stają się rzadsze i mniejsze – tłumaczyli badacze.

Jednak Probert i jego współpracownicy stwierdzili, że nawet wtedy, gdy populacje gnu ustabilizowały się w połowie lat 90., liczba pożarów nadal spadała w zdominowanym przez sawannę ekosystemie Serengeti-Mara rozpościerającym się po obu stronach granicy Tanzanii i Kenii (Park Narodowy Serengeti jest tylko jedną z jego części). Analizy danych satelitarnych, które przeprowadzili naukowcy, ujawniły, że w latach 2001–2014 częstość pożarów w tym regionie zmniejszyła się o 40%, co zbiegło się z dramatycznym wzrostem liczebności zwierząt hodowlanych na tych terenach. Swoje konkluzje zespół Proberta przedstawił w lipcu (2019) na łamach „Global Change Biology”.

„Jeśli przybywa roślinożerców zjadających trawę, to ubywa pożarów. To nic nowego – mówi Probert. – Nie sądzę jednak, aby wcześniej ktokolwiek zdawał sobie sprawę z tego, jak szybko zmniejsza się liczba pożarów i powiązał ten fakt z wypasaniem bydła”.

„Rzeczywiście jest to ciekawa prawidłowość” – mówi John Fryxell, biolog z University of Guelph, który nie był współautorem badań. Jednak zwraca uwagę, że 15 lat monitorowania zjawiska to wciąż okres zbyt krótki na wyciągnięcie jednoznacznych konkluzji. „Te krótkookresowe korelacje wskazują jednak, że mamy do czynienia z czymś interesującym, co można by spróbować zbadać za pomocą głębszych analiz eksperymentalnych” – mówi. Takie badania mogłyby polegać na sztucznym kontrolowaniu częstości pożarów lub intensywności wypasania na wybranych obszarach, a następnie monitorowaniu reakcji środowiska.

Probert zauważa, że niektóre z tych miejsc cierpią na skutek czegoś w rodzaju „tragedii wspólnego pastwiska” – bydło konsumuje więcej zasobów, niż może ich dostarczyć dany obszar. Zauważa, że przyrodnicy mogliby opracować, do spółki z pasterzami, plan rotacyjnego wypasania zwierząt, żeby ich presja rozłożyła się w czasie i przestrzeni. Badania takie, jak Proberta, uświadamiają nam, jak bardzo naturalne obszary, takie jak Serengeti-Mara, są dziś powiązane z aktywnością ludzi.


Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża wyselekcjonowane badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Świat Nauki 11.2019 (300339) z dnia 01.11.2019; Skaner; s. 11