Jak grenlandzkie morsy trafiły do Kijowa
Morsy dawno temu stały się obiektem intensywnych polowań. Polowali na nie m.in. wikingowie, którzy ok. 1000 lat temu dotarli do Grenlandii. Głowy wraz z kłami wozili do Europy i tam nimi handlowali. Z kłów wyrabiano wiele ozdobnych i praktycznych przedmiotów – od szachów przez rękojeści mieczy i noży po zapinki i naszyjniki.
Około dekady temu w dolinie Dniepru w Kijowie ukraińscy archeolodzy natrafili na wspaniałe znalezisko z początków XII w. W naniesionych przez rzekę podczas wielkich powodzi osadach odkryli złote i szklane przedmioty, fragmenty kości słoniowej, żelazny miecz z terenów dzisiejszych Niemiec, a także tysiące kości zwierząt, wśród których rozpoznali 9 czaszek morsów. Sądzili, że należą one do zwierząt żyjących w Oceanie Arktycznym na północ od Europy Wschodniej. Jednak analizy DNA, opublikowane w kwietniu w „Proceedings of the Royal Society B”, wykazały, że osobniki te zamieszkiwały wody atlantyckie w pobliżu Grenlandii i wschodniej Kanady. Dalsze badania chemiczne potwierdziły ich podobieństwo do czaszek morsów znajdowanych na stanowiskach archeologicznych na Islandii i Grenlandii.
Tyle że Kijów znajduje się 4 tys. km od tamtych wysp. Odkrycie dowodzi olbrzymiego znaczenia naddnieprzańskiego ośrodka handlowego. Jakieś 900 lat temu kość morsów z Grenlandii wędrowała szlakiem przez wschodnią Europę i poprzez Kijów mogła docierać do Bizancjum i dalej aż do świata islamu. Cenny towar wikingowie dostarczali zapewne do miast Europy Północnej, skąd płynął on przez Bałtyk na wschód, a następnie Dnieprem do Morza Czarnego. Czaszki znalezione w Kijowie nie powędrowały dalej – mogły być darem dla władcy Rusi Kijowskiej od władców Danii, z którą Kijów utrzymywał w owym czasie stałe kontakty.