Shutterstock
Środowisko

Ziewanie jest aktem komunikacji

Celem ziewania nie jest dotlenienie, tylko przekazanie informacji – mówi amerykański naukowiec po latach badań. I dodaje, że nie wszystkie gatunki potrafią go osiągnąć.

Jest późne popołudnie, senna atmosfera, autobus delikatnie kołysze. Jedna osoba ziewa, chwilę potem następna. I kolejna. Czy gdyby w pojeździe siedzieli nie ludzie, lecz psy, doszłoby do takiej kaskady ziewania? A gdyby pasażerami były jaszczurki albo żaby?

Kręgowce ziewają od jakichś 400 mln lat. Ale – wbrew obiegowej opinii – nie po to, by się dotlenić. Andrew Gallup, biolog ewolucyjny z State University of New York Polytechnic Institute, autor pracy która właśnie ukazała się w „Animal Behaviour”, dowodzi, że charakterystyczny pogłębiony wdech i wydech nie zwiększają zawartości tlenu we krwi.

Ziewanie jest złożoną reakcją neuropsychologiczną – mówi naukowiec – która uruchamiana jest w kilku sytuacjach. Po pierwsze wtedy, gdy temperatura mózgu staje się nieco za wysoka. Wtedy głęboki wdech i wydech jest mechanizmem chłodzącym. Ale niektóre zwierzęta ziewają też, gdy są zestresowane, zaniepokojone lub – przeciwnie – gdy stają się mniej czujne. Dlaczego? Odpowiedzią jest socjalność.

Kto od kogo się zaraża

Wróćmy do naszego autobusu pełnego psów i żab: te pierwsze będą ziewały w sposób „zaraźliwy”, ale drugie już nie. Płaz może patrzeć na innego osobnika „wentylującego” swój mózg i pozostanie niewzruszony – nie zasugeruje się jego zachowaniem, ponieważ nie jest zwierzęciem socjalnym. „Zaraźliwe” ziewanie jest charakterystyczne dla gatunków stadnych: ludzi, małp, psów czy lwów.

Badacz uważa, że może ono dawać korzyść ewolucyjną i synchronizuje życie stada. Jeśli jedna małpa zacznie ziewać, ponieważ jej stan czujności właśnie spadł, inne osobniki zareagują: zwiększą swoje skupienie, ale jednocześnie „zarażą się” ziewnięciem. Informacja szybko rozejdzie się po grupie – wszyscy zaczną ziewać, ale też wszyscy staną się bardziej skoncentrowani.

Jaki to komunikat

Te mechanizmy zostały potwierdzone eksperymentalnie: badania wykazały m.in., że osobniki, które ziewnęły (zarówno spontanicznie, jak i w odpowiedzi na działanie innych) cechowały się skróconym czasem reakcji i wyższym poziomem czujności, a także lepiej szybciej i sprawniej rozwiązywały postawione przed nimi zadania. Z kolei grupy, których członkowie wzajemnie „pozarażali się” ziewaniem wykazywały znacznie lepszą synchronizację motoryczną. Innymi słowy: w odpowiedzi na zagrożenie (np. wizerunek węża) lepiej skoordynowały swoje ruchy (np. ucieczkę).

A zatem łańcuch zdarzeń mógł być następujący: ziewanie powstało jako mechanizm chłodzący mózg. Ten zaś ma tendencję do przegrzewania się w takich sytuacjach, jak spadek czujności (nuda), lęk czy stres. Potrzeba chłodzenia mózgowia okazała się być przydatnym komunikatem dla członków stada. Dlatego u zwierząt społecznych odruch ten stał się „zaraźliwy”.

Pozostaje jeszcze jedno pytanie: czy aby zarazić się ziewaniem trzeba widzieć kogoś, kto wykonuje tę czynność, czy wystarczy się zasugerować, np. czytając tekst na ten temat? Odpowiedź pozostawiamy wam.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną