Shutterstock
Środowisko

Owady i pająki z Południa przybywają do Polski

Modliszka zwyczajna, nadrzewek południowy, szarańcza wędrowna, widliszek, tygrzyk paskowany. Pojawiają się u nas z ludźmi, ale i o własnych siłach, wykorzystując ocieplenie klimatu.

ShutterstockModliszka zwyczajna

Modliszka zwyczajna (Mantis religiosa)

Podobno bywała widywana pod Warszawą w XVIII w. Do pierwszej dekady XXI w. wieku – wyłącznie w południowo-wschodniej Polsce. Uchodziła za gatunek ciepłolubny i rzadki, z trudem przeżywający zimę. I to się nie zmieniło, tylko najwyraźniej już cała Polska jest dla niej wystarczająco ciepła. Okazuje się gatunkiem ekspansywnym, ale rodzimym. Jej rozprzestrzenianie się nie ma bowiem bezpośredniego związku ze środkami transportu używanymi przez człowieka, jak to jest u inwazyjnych gatunków obcych. Skoro przybyła z południa o własnych siłach, nie uważa się jej – podobnie jak podobnych jej podróżników – za obcą.
Pod koniec 2019 r. pojawiła się możliwość zgłaszania obecności modliszki w ornitho.pl. Można się z niego dowiedzieć, że bywa już prawie w całej Polsce, z wyjątkiem części północno-zachodniej. Nie zdziwiłbym się jednak, gdyby była i tam, skoro w 2019 r. stwierdzono ją już w Estonii – po prostu tego nie zgłaszano.

ShutterstockŚwierszcz południowy



Świerszcz południowy (Eumodicogryllus bordigalensis)

To także już gatunek rodzimy. Jedną samicę złapano w 1952 r. pod Pińczowem i przez kolejne dekady nie udało się tego powtórzyć. Od końca lat 80. zaczęto jednak obserwować pojawiające się i lokalnie ginące populacje w różnych miejscach południowej Polski – i dziś ich liczba w kraju wydaje się duża. Być może niedługo ruszą – śladem modliszki – na północ.

ShutterstockNadrzewek poludniowy


Nadrzewek południowy (Meconema meridionale)

Krewny świerszcza południowego z rzędu prostoskrzydłych. Do połowy XX w. występował tylko na południe od Alp, a od dziewięciu lat jest spotykany w Polsce: najliczniej w Krakowie i okolicach, ale znajduje się go także na terenach sięgających War­szawy. Potrafi przywierać do samochodów tak, że nie daje się zdmuchnąć pędowi powietrza. Można się go zatem spodziewać już ­wszędzie.

ShutterstockSzarańcza wędrowna


Szarańcza wędrowna (Locusta migratoria)

Kolejna przedstawicielka prostoskrzydłych. Od 1967 r. była uważana za prawdopodobnie wymarłą w naszym kraju. W 2001 r. znaleziono jednego żywego osobnika wyrzuconego przez fale Bałtyku na plażę w Słowińskim Parku Narodowym i od tego czasu kolejne stwierdzano w całym kraju już co najmniej kilkanaście razy. Dwie z tych obserwacji pochodzą z Warszawy. Szarańcza przechodzi z fazy samotniczej w fazę stadną, gdy jej populacja się zagęszcza, a to zwykle następuje po obfitych deszczach, kiedy roślinność stepowa bujnie się rozwija (a taką przypominają miejskie trawniki). Na początku lipca tego roku plaga szarańczy pojawiła się w południowej Rosji i Rumunii. Ocieplenie w naszej strefie klimatycznej sprzyja suszom, ale suma opadów może nawet wzrosnąć, tylko kumulować się w krótszych epizodach. I to właśnie sprzyja przechodzeniu populacji szarańczy w stan plagi.


Widliszek (Anopheles)

(na zdjeciu na górze)
Jeden z rodzajów, które kiedyś występowały w Polsce na skraju swojego zasięgu, ale zmiany w rolnictwie, w tym skuteczniejsze metody zwalczania owadów, sprawiły, że wycofały się na południe lub zmniejszyły liczebność. Teraz wracają. Może to być witane z zadowoleniem z punktu widzenia różnorodności biologicznej, ale inne skutki mogą być gorsze – chociażby wzrost bogactwa komarów. W Polsce już w dwudziestoleciu międzywojennym udało się prawie wyeliminować malarię roznoszoną przez widliszki, ale one same nie wymarły. Dziś mają się coraz ­lepiej i rozszerzają swój zasięg na północno-wschodnią Europę. Być może któraś z ich populacji zostanie znowu zainfekowana przez zarodźce malarii.

ShutterstockPluskwiak Gampsocoris culicinus


Pluskwiak Gampsocoris culicinus

Gatunek z rodziny smukleńcowatych. Zgodnie z nazwą smukły. Epitet culicinus oznacza „komarowaty”. Pluskwiak ten przekroczył łuk Karpat i w 2009 r. został znaleziony na ciepłych łąkach pienińskich. Po kilku latach znaleziono go też w Beskidach.

ShutterstockOsa Auplopus rectus

Osa Auplopus rectus

Przekroczyła łuk Karpat w 2007 r. Wykonała przy tym duży skok, bo znaleziono ją na bałtyckim wybrzeżu. Nic dziwnego – jest to gatunek przywiązany do piaszczystych wydm, gdzie szuka pająków. Sparaliżowane jej jadem zostają inkubatorem, a później spiżarnią jej potomstwa.

ShutterstockTygrzyk paskowany


Tygrzyk paskowany (Argiope bruennichi)

Nazwę zawdzięcza iście tygrysiemu (i osiemu) ubarwieniu. Jeszcze pod koniec XX w. był opisywany jako gatunek spotykany w ciepłych i suchych miejscach głównie na południu Polski – rzadki i objęty ochroną. Teraz jednak stał się pospolity w całej Polsce, więc zdjęto z niego ochronę.

ShutterstockTarantula ukrainska


Tarantula ukraińska (Lycosa singoriensis)

Jak wskazuje polska nazwa, zamieszkuje ona stepy czarnomorsko-kaspijskie, ale występuje też w Europie Środkowej, na razie nie przekraczając barierę Karpat. Nie można jednak wykluczyć, że ją pokona. Jej zła sława jest być może przesadzona, ale jej ugryzienie – choć nie zabójcze – na pewno jest nieprzyjemne.

Niestety, nowa imigracja nie rekompensuje spadku zarówno liczby, jak i zróżnicowania gatunkowego owadów, które obserwujemy obecnie. Nie wszystkie są odporne na zwalczanie (np. coraz popularniejsze odkomarzanie, które wbrew nazwie zabija bardzo różne owady). Tracą też siedliska na skutek zmian użytkowania terenu – przekształcanie tzw. nieużytków na tereny zabudowane, a nawet zieleń urządzoną (parki, ogrody, itd.), która z reguły jest dla owadów o wiele gorsza niż nieurządzona. Globalne ocieplenie nie sprzyja też gatunkom, które lepiej znoszą chłód, ale nie wytrzymują konfrontacji z ciepłolubnymi konkurentami. Choćby trzmielom. Potęguje ono też destrukcyjny wpływ melioracji i innych inwestycji ingerujących w warunki hydrologiczne czy wyrębu starych drzew.
Entomofauna i arachnofauna Polski za kilkadziesiąt lat zapewne będzie trochę inna niż teraz – bogatsza w gatunki dotąd śródziemno- czy czarnomorskie, a może i australijskie czy kalifornijskie. Może łatwiej niż krzyżaka polującego na motyle modraszki będzie spotkać polującą na modliszki tarantulę, a problem inwazyjnych szopów będą rozwiązywać ptaszniki polujące na ich młode. Ubożsi będziemy natomiast w gatunki, które dziś znamy. Ale spokojnie – prusaki, karaluchy, komary, widliszki, meszki czy mucha domowa raczej nie wymrą.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną