Czy czeka nas potop z powodu globalnego ocieplenia klimatu? Czy czeka nas potop z powodu globalnego ocieplenia klimatu? Shutterstock
Środowisko

Grenlandia spowoduje globalny potop

Co człowiek zniszczył, teraz chce naprawić. Czy zdąży przed potopem?
Środowisko

Co człowiek zniszczył, teraz chce naprawić. Czy zdąży przed potopem?

Poziom mórz idzie w górę. Poziom gruntu – w dół. Setki milionów mieszkańców wybrzeży wkrótce staną przed wyborem: wycofać się w głąb lądu czy zabarykadować na brzegu.

Niezależnie od tego, czy zatrzymamy emisje gazów cieplarnianych, czy nie, topniejący lód z największej wyspy świata podniesie poziom oceanów o co najmniej 27 cm.

Oczywiście scenariusz całkowitego zastopowania emisji związków podwyższających temperaturę na globie, jest nierealny. Jak podkreśla więc główny autor publikacji Jason Box z Narodowej Służby Geologicznej Danii i Grenlandii – potop może do końca stulecia osiągnąć znacznie większe rozmiary. „Nasze wyliczenia są bardzo zachowawcze. Realistyczna ocena sytuacji na świecie wskazuje, że za sprawą Grenlandii morza podniosą się nawet o pół metra w ciągu mniej więcej stu lat – mówi naukowiec. – A przecież jest jeszcze Antarktyda, którą nie zajmowaliśmy się w tej analizie”.

Box to jeden z najbardziej doświadczonych badaczy lodu pokrywającego największą wyspę świata. Od blisko trzech dekad prowadzi na niej regularne badania. Jest współautorem raportów IPCC oraz liderem programu Dark Snow Project, w ramach którego analizuje to, jak sadza i pyły pochodzenia przemysłowego, które opadają na powierzchnię lądolodu, przyspieszają jego topnienie. Znany jest również z tego, że nie przebiera w słowach. Parę lat temu, komentując na Twitterze wyniki badań, z których wynikało, że na dnie Oceanu Arktycznego zalega mnóstwo zmrożonego metanu (pod postacią tak zwanych klatratów), napisał: „jeśli niewielka część z tego gazu ucieknie do atmosfery, wszyscy będziemy mieli p****e”.

Ale nie tylko dosadny język jest jego znakiem firmowym. To on już dekadę temu ostrzegał w swoich publikacjach, że wkrótce cały lodowiec Grenlandii, włącznie z jego fragmentami położonymi najbardziej na północy, zacznie latem pokrywać się warstwą wód roztopowych. Prognozował też, że rozmiary tego topnienia powierzchniowego będą rosły z dekady na dekadę. Prognoza ta, niestety, się sprawdza. Nowe, opublikowane dziś badania, stanowią kontynuację poprzednich.

Tym razem Box i jego kilkunastoosobowy zespół odstawili na bok modele matematyczne i na podstawie danych pochodzących z obserwacji wykonanych przez satelity w latach 2000–2019 określili „przyszły deficyt lodu”, który – jak twierdzą – jest już przesądzony za sprawą dotychczasowych emisji gazów cieplarnianych. Zdaniem badaczy to ujemne saldo, które ujawni się w kolejnych dekadach, przełoży się na zmniejszenie się powierzchni lądolodu Grenlandii o 5900 km2 i jego objętości o 3,3 proc. „To takie gwarantowane minimum. Jeśli jednak ocieplenie klimatu będzie trwało, wówczas tempo ubywania lodu uważane dziś za ekstremalne, takie obserwowaliśmy na przykład w 2012 r., może stać się niedługo normą. Wtedy czasza lodowa Grenlandii zmniejszy się o 6–7 proc., a poziom mórz na planecie wzrośnie o 70–80 cm” – podkreśla Box.

Nawet jeśli zrealizuje się tylko najbardziej ostrożny scenariusz, woda zagrozi terenom zamieszkałym przez dziesiątki milionów ludzi.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną