Żbiki w Europie. 
Pulsar - Twoje źródło wiedzy naukowej. Żbiki w Europie. Pulsar - Twoje źródło wiedzy naukowej. Jesus Cobaleda / Shutterstock
Środowisko

Żbik: zapomniany dzikus europejski

Na hasło „rodzime dzikie koty” Europejczycy odpowiadają: rysie. O żbikach mało kto pamięta. To sprawia, że ich sytuacja nie jest tak dobra, jak mogłaby być.

Jakieś pół miliona lat temu Europę zasiedlił mały kot z Afryki. Ok. 200 tys. lat temu wyodrębnił się jako osobny gatunek – żbik europejski. Tej zmiany najprawdopodobniej nawet nie poczuł, ale druga sprawiła, że stanął na skraju zagłady – w XVIII i XIX w. za sprawą intensywnych polowań i wycinki starych lasów został prawie wytępiony przez człowieka. A później prawie całkowicie o nim zapomniano.

Domniemane obserwacje

Ile żbików żyje we współczesnej Europie? Nikt tego nie wie. Wiadomo, że występują w pięciu głównych populacjach, które są od siebie odizolowane: na Półwyspie Iberyjskim, w Szkocji, na Półwyspie Apenińskim, we wschodniej Francji i w zachodnich Niemczech oraz od Karpat po Bałkany. Północną granicę zasięgu tej ostatniej (wschodnie Karpaty i fragmenty Pogórza Przemyskiego) wyznaczają osobniki polskie. Jest ich zaledwie od 100 do 400.

Dla porównania, liczebność żbików w Niemczech ocenia się na 6–8 tys. Ta dysproporcja kłuje w oczy. Mamy więcej zwartych kompleksów leśnych i więcej lasów o cechach naturalnych. W związku z tym logiczne wydaje się oczekiwanie, że to właśnie w naszym kraju te dzikie koty będą miały się lepiej. Dlaczego rzeczywistość jest tak odmienna?

Odpowiedź jest niezwykle trudna. – Pierwsze większe badania krajowej populacji żbika przeprowadzono w latach 60. ubiegłego wieku, ale koncentrowały się na morfologii – mówi prof. Henryk Okarma z Instytutu Ochrony Przyrody Polskiej Akademii Nauk. – Kwestie ekologii tego gatunku zostały podjęte przez naszych naukowców pod koniec lat 90., lecz z uwagi na małą liczbę żyjących u nas osobników i trudności w ich schwytaniu – zaledwie jednemu udało się założyć nadajnik telemetryczny – nadal wiemy o nich niewiele.

Tymczasem w Niemczech żbik jest oczkiem w głowie naukowców i środowisk ochroniarskich. Od 2011 r. prowadzi się tam zakrojony na szeroką skalę monitoring tego gatunku. – Do dzisiaj zebraliśmy ponad 4800 próbek sierści od 1300 osobników – mówi Pauline Münchhagen, koordynatorka projektów ochrony tych kotów w Bund für Umwelt und Naturschutz Deutschland.

W mediach społecznościowych pojawia się ostatnio sporo doniesień o rzekomych obserwacjach żbików na terenie całej Polski. O tym, że należy podchodzić do nich z bardzo dużą rezerwą, świadczyć mogą badania przeprowadzone w Tatrzańskim Parku Narodowym w 2015 r.: na trzynaście próbek sierści wszystkie należały do czystej krwi kota domowego. „Dzikie” zachowanie, słuszna postura czy obecność z dala od ludzkich siedlisk nie czynią kota żbikiem. Zachowania tych gatunków nie różnią się zbytnio, poza tym, że jeden jest od dawna udomowiony, a drugi stroni od ludzi. W miarę wiarygodną identyfikację w terenie zapewniają wyraźna czarna pręga na grzbiecie oraz gruby, puszysty i tępo zakończony ogon z czarnymi pierścieniami i końcówką, ale pewność i tak dają tylko badania genetyczne.

Zielone korytarze

Może się wydawać, że mała liczba żbików w Polsce może mieć związek z klimatem. Koty preferują łagodny, a Niemcy są w większym stopniu pod wpływem powietrza atlantyckiego. Z drugiej strony do średniowiecza gatunek ten zamieszkiwał cały obszar dzisiejszej Polski, a w Pirenejach spotyka się go powyżej dwóch tysięcy metrów. – Nawet jeśli klimat ma tu jakieś znaczenie, nie wydaje się kluczowym czynnikiem ograniczającym zasięg polskiego żbika – wyjaśnia Okarma.

Może chodzi zatem o samo siedlisko? Żbik potrzebuje dzikich lasów, pełnych wykrotów i starych drzew z jamami w usychających pniach – w nich rodzi i wychowuje młode, a także odpoczywa. Jednak wcale nie jest gatunkiem typowo puszczańskim. Najlepiej czuje się, gdy przed sobą ma pełną gryzoni łąkę, a za plecami las. Może być nieduży, ale ważne, aby oferował solidne schronienie. – Żbik jest gatunkiem ekotonowym, tzn. preferującym pas graniczny dwóch lub więcej ekosystemów, czyli mozaikę siedlisk – mówi prof. Okarma. – Potencjalnie atrakcyjnych dla niego lokalizacji jest zatem w Polsce znacznie więcej niż miejsc jego faktycznego występowania. Możliwe, że powodu tego stanu rzeczy trzeba szukać w historii. Na przykład krajobraz Beskidu Niskiego, jaki znamy dzisiaj, to zasługa wydarzeń, jakie zaszły tam po drugiej wojnie światowej. Wcześniej była tam wieś na wsi i duże wylesienie. W Niemczech mozaika leśno-łąkowa historycznie cechuje się większą stabilnością.

Sugerowałoby to, że polski żbik jest dopiero w trakcie odbudowywania swojego historycznego zasięgu.

Dowiedz się więcej

* Żbik europejski żyje w Europie oraz w południowo-zachodniej Azji. Żywi się małymi ssakami, ptakami, płazami, rybami, owadami i padliną, choć znane są przypadki upolowania młodej sarny. Przypomina kota domowego, o ile ten ma żółtoszarą sierść w czarne pręgi. Zazwyczaj jest nieco większy.

* Terytoria żbika wahają się od mniej niż 1 do 60 km kw. – te skrajne wielkości stwierdzono odpowiednio w Szkocji i w Hiszpanii. Jednym z najważniejszych czynników, który warunkuje żbicze terytorium, jest dostęp do pożywienia. Dla porównania na rolniczych obszarach Niemiec samce zajmują średnio 12, a samice 3 km kw.

* Najliczniej występuje w lasach liściastych lub mieszanych, jednak spotyka się go także na stepach, w śródziemnomorskich zaroślach, łęgach, wzdłuż morskich wybrzeży i na bagnach. W Europie największe policzone populacje krajowe (powyżej tysiąca) są w: Niemczech, Bośni i Hercegowinie, Słowenii, Słowacji, Chorwacji, Rumunii i Bułgarii.

Niechęć do domów

Żbiki można prowokować do powrotu. Olbrzymim sukcesem było zaobserwowanie go w 2021 r. w Niderlandach, regionie skrajnie przekształconym przez człowieka. Był to efekt zmiany gospodarki leśnej, która przedłożyła ochronę przyrody nad pozyskiwanie drewna. W pomoc powracającym żbikom tamtejsi ekolodzy starają się także zaangażować rolników. Chodzi o to, żeby między uprawami sadzili również „kocie żywopłoty”, aby zapewnić siedlisko nornicom, które stanowią istotny element łańcucha pokarmowego drapieżników. Niestety, mimo tych napawających optymizmem doniesień, przyszłość żbika w skali kontynentu jest nadal niepewna. W Unii Europejskiej zalicza się go do gatunków wymagających ścisłej ochrony.

– Wydaje się, że wzrasta włoska populacja. Stan populacji we wschodniej i południowo-wschodniej Europie jest w dużej mierze nieznany. Populacja iberyjska jest klasyfikowana jako malejąca, a szkocka praktycznie na wymarciu – mówi Münchhagen.

Sto lat temu w Niemczech żbik także prawie wyginął. Jego obecna liczebność jawi się jako prawdziwe odrodzenie. Niestety, nastawało ono z oporami, bo jeszcze kilka dekad temu u naszych zachodnich sąsiadów na żbiki powszechnie polowano. Powróciły do Niemiec, ale nie we wszystkie miejsca, gdzie są akceptowalne przez nie warunki. W Bawarii dopomógł w jego powrocie program reintrodukcji, prowadzony w latach 1984–2008. Generalnie jednak podstawą niemieckich działań jest renaturalizacja lasów i tworzenie pasów zieleni i przejść nad drogami, dzięki którym dzikie zwierzęta, unikające rozległych otwartych przestrzeni, mogą się w miarę komfortowo przemieszczać między kompleksami leśnymi. Za sprawą takiego korytarza ekologicznego, który w 2007 r. połączył Park Narodowy Hainich z Lasem Turyńskim, w tym drugim pojawiły się żbiki.

– W Polsce to właśnie gęsta zabudowa, ciągnąca się wzdłuż Karpat, nie pozwala na wymianę genów między karpackimi i roztoczańskimi populacjami wilka i rysia – mówi dr hab. Krzysztof Schmidt z Instytutu Biologii Ssaków PAN. Wygląda na to, że blokuje też migracje żbika, który w ciągu doby przemieszcza się na mniej więcej pięciokrotnie krótsze dystanse niż ryś (odpowiednio 12 i 50 km), więc rozległe przestrzenie bez bezpiecznej ostoi mogą stanowić dla niego większą barierę. Także u nas bardzo przydałyby się zakrojony na szeroką skalę program tworzenia zielonych korytarzy i łagodniejsza gospodarka leśna. Dobre dla żbików byłoby też tworzenie parków narodowych. I – podobnie jak w Niemczech – nie zaszkodziłby rzetelny program edukacyjny o tym gatunku.

Kocie mezalianse

Jako najpoważniejsze zagrożenie dla przetrwania żbika europejskiego bardzo często wymienia się hybrydyzację, czyli mieszanie się z kotami domowymi. Dowiadujemy się o tym choćby z serwisu internetowego Cats Specialist Group, międzynarodowego zrzeszenia badaczy dzikich kotów. Istnieją jednak solidne naukowe podstawy, aby twierdzić, że międzygatunkowe kontakty płciowe nie mają tak krytycznego charakteru. Wyniki badań bazujących na ponad tysiącu próbek sierści żbików z Niemiec i Luksemburga – opublikowane w 2018 r. w „Ecology and Evolution” – sugerują niski stopień hybrydyzacji: zaledwie 3,5 proc. „Nasze odkrycie (…) stanowi przykład udanej koegzystencji dzikich zwierząt w zdominowanych przez człowieka krajobrazach” – pisze zespół kierowany przez Katharinę Steyer z Senckenberg Forschungsinstitut und Naturmuseum we Frankfurcie nad Menem.

Naukowcy podejrzewają, że wcześniejsze dane o znacznie wyższym wskaźniku hybrydyzacji były przekłamane na skutek niejednolitej metodyki badań. Również skąpe dane z Polski wskazują na to, że jest ona zjawiskiem marginalnym. Znacznie wyższy jej wskaźnik – niektóre źródła oceniają go nawet na 80 proc. – cechuje żbiki w Szkocji. To sugeruje, że stanowi ona istotny problem w małych i skrajnie izolowanych populacjach, które już przed jej nastaniem były w poważnych tarapatach z innych powodów, głównie utraty naturalnych siedlisk. Mimo że w obecnym stuleciu na Wyspach Brytyjskich raczej wspiera się zalesianie, życie dzikich kotów nie staje się łatwiejsze (dla przykładu, najlepiej rokujące żbicze siedlisko w Szkocji jest zagrożone budową farmy wiatrowej).

Zespół naukowców pod kierunkiem Matthiasa Krügera w publikacji, która ukazała się w 2009 r. w „Journal of Zoological Systematics and Evolutionary Re­search”, wysnuł hipotezę, że impuls do międzygatunkowych kontaktów płciowych pochodzi bardziej ze strony żbików niż kotów domowych. Mogą one szukać ich towarzystwa, bo brakuje im własnego.

Niezmiennie zatem za trudną sytuację żbika odpowiadają działania człowieka, a nie innych zwierząt. Potwierdzają to wyniki badań przeprowadzonych w 22 miejscach w Europie przez zespół ponad trzydziestu naukowców pod kierunkiem Matteo Bastianellego („Biological Conservation”, 2021). Śmierć na drogach i kłusownictwo stanowiły odpowiednio 57 i 22 proc. ogólnej rocznej śmiertelności tego gatunku. Naukowcy oszacowali, że wzrost zagęszczenia dróg głównych w obszarach występowania żbików o jeden kilometr na kilometr kwadratowy zwiększa ryzyko ich śmierci aż dziewięciokrotnie (drogi o niskim natężeniu ruchu nie mają tu istotnego wpływu).

W Szkocji planuje się reintrodukcję żbika, bez której szanse tamtejszej populacji na przetrwanie ocenia się na bliskie zeru. Z nią zauważalnie rosną, ale jedynie 30 proc. podobnych przedsięwzięć kończy się sukcesem. Populacja żbików z kontynentu – a z nimi cała dzika przyroda – skorzysta najbardziej, jeśli zadbamy o zmniejszanie antropopresji. I podejmiemy z szacunkiem próbę jak najpełniejszego zrozumienia ich świata. 

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną