||| ||| Shutterstock
Środowisko

Pasożytnicze królowe mogą wtargnąć do mrowiska lub pojawić się w nim spontanicznie

Uprzywilejowana kasta mrówek infiltruje gniazda i skłania robotnice do uległości oraz opieki.

Mrówki są kojarzone z ciężką pracą i rozrodczą bezinteresownością. W końcu większość przez całe życie służy kolonii, mimo że ich własne geny nigdy nie są przekazywane kolejnemu pokoleniu, bo rozmnaża się tylko królowa. W tym świecie utopijnej (a może dystopijnej?) empatii bywają jednak wyjątki.

Pasożytnicze królowe to osobniczki, które nie bawią się w zakładanie własnego gniazda i wydawanie na świat tysięcy robotnic utrzymujących je przy życiu. Znajdują blisko spokrewniony gatunek mrówek i wkradają się do ich kolonii. A robią to w iście makiaweliczny sposób. Na przykład reprezentantki gatunku Formicoxenus provancheri porywają żołnierki pilnujące wejścia do mrowiska i oblizują tak długo, aż nasycą się ich feromonami (charakterystycznymi dla danej kolonii). Później liżą własne ciała, by upodobnić się chemicznie do ofiar i tak zakamuflowane, wnikają do gniazda. A tam zachowują się jak typowe królowe: wydzielają feromony rozkazujące, dają się karmić i pielęgnować. Ta gra jest bardzo skuteczna, jeśli tylko inwazyjne królowe nie przeszacują możliwości mrowiska i nie rozmnożą się nadmiernie – w takim wypadku misterna piramida służących i obsługiwanych mogłaby bowiem runąć.

Jak doszło do tego, że wśród bohaterek powiedzeń opiewających pracowitość są roszczeniowe lenie? Dotychczas uczeni sądzili, że o takim kierunku ewolucji musiały zadecydować liczne, nakładające się na siebie mutacje. Królowe mają inną niż robotnice anatomię, fizjologię, behawior. Dlatego wydawało się, że proces wykształcenia „darmozjadów” musiał zachodzić stopniowo. Najnowsze obserwacje (publikacja w „Current Biology”) zdają się jednak temu przeczyć. A przynajmniej dostarczają dowodów na to, że droga do powstania pasożytniczej królowej może być krótka i prosta.

Autorzy opisali przypadek, kiedy w kolonii należącej do gatunku, który normalnie nie posiada królowych (rzadka, ale występująca w przyrodzie sytuacja), mrówcze mutantki pojawiają się spontanicznie. Nowe osobniki wykazywały cztery kluczowe cechy: przyszły na świat ze skrzydłami (robotnice ich nie mają), dużymi oczami, jajnikami i niechęcią do pracy. Okazało się, że doszło u nich do zmian na 13 chromosomie, w obrębie tzw. supergenu, czyli grupy genów, które działają razem i odpowiadają za fenotyp owada. Duża część cegiełek z tego zestawu reguluje metabolizm hormonów. To – jak sądzą uczeni – mogło przesądzić o nowym wyglądzie i zachowaniu mutantów.

To odkrycie dostarcza więcej pytań niż odpowiedzi. Zdaniem jego autorów, może być jednak wstępem nie tylko do badań nad adaptacjami ewolucyjnymi, ale też nad chorobami wywoływanymi przez mutacje.


To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną