Woda na Ziemi zbierała się kropla po kropli
H2O jest jedną z najpopularniejszych molekuł w kosmosie, ale jej obecność na Ziemi nie jest prosta do wyjaśnienia. To dlatego, że jest dość ulotna.
Cofnijmy się o 4,5 miliarda lat. W Układzie Słonecznym, gdzieś poza dzisiejszą orbitą Saturna, było wówczas całkiem zimno. Wiele składników chemicznych gazu, w tym woda, zamarzało i osiadało na ziarnkach pyłu tworząc warstwę kosmicznego lodu. Granica pomiędzy obszarem dysku protoplanetarnego, gdzie większość wody jest zamrożona a obszarem, gdzie głównie istnieje jako para wodna astronomowie nazywają „linią śniegu”.
Słońce było wtedy młodą protogwiazdą i otaczał je dysk, w którym drobne ziarna pyłu powoli zlepiały się w coraz to większe kamyki. Bliżej tej naszej macierzystej gwiazdy, w miejscu, gdzie powstawała Ziemia, zdecydowana większość H2O było parą wodną. Skoro pył, z którego ulepiła się Ziemia był suchy, to jakim cudem naszą planetę pokrywają w 70 proc. oceany? Jedną z najpopularniejszych hipotez jest dostarczenie wody przez planetoidy krążące w Układzie Słonecznym. Szczególnie dobrymi kandydatami wydawały się te powstałe za linią śniegu.
Badania dr Megan Newcombe z University of Maryland opublikowane w „Nature”, sugerują, że to nie takie proste. Otóż, jeśli ziarna pyłu połączą się w wystarczająco duży kosmiczny głaz, dochodzi w nim do segregacji: rozpad promieniotwórczych pierwiastków wewnątrz rozgrzewa je, sprawiając, że lotne składniki – w tym woda – wyparowują.
Geolożka wraz ze współpracownikami przeanalizowała próbki meteorytów z takich chemicznie posegregowanych obiektów. Okazuje się, że niezależnie od pochodzenia (przed lub za linią śniegu) zawartość wody w nich to tylko 0.0002% ich masy. To najbardziej suche pozaziemskie obiekty, jakie kiedykolwiek zbadano! Gdyby to one miały zapełnić oceany, potrzebowalibyśmy planetoid ważących tyle, co 120 Ziem.
Najprawdopodobniej woda przyszła więc do nas w niewielkich porcjach z małych obiektów, które nie uległy chemicznej segregacji. Kropla po kropli, przez miliardy lat, spadające śnieżne kule konsekwentnie zapełniały oceany.
To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.