Pulsar - wyjątkowy portal popularnonaukowy Pulsar - wyjątkowy portal popularnonaukowy Shutterstock
Środowisko

Niedotlenione chore myszy żyją dłużej

Stresor taki jak niedobór tlenu może spowalniać postęp niektórych schorzeń. Wiadomość to optymistyczna, ale czy można mówić o szansach na szybkie pozytywne zmiany w życiu skomplikowanych organizmów?

Niedobór tlenu przedłuża życie myszy. W każdym razie tych, które były predysponowane do przedwczesnej śmierci. Taki wniosek płynie z badań zaprezentowanych na łamach „PLOS Biology”.

Autorzy posłużyli się tzw. zwierzęcym modelem starości, czyli gryzoniami z linii Ercc1 Δ/ (przychodzą one na świat z wrodzoną skłonnością do degeneracji narządów przebiegającą podobnie jak w starzejącym się organizmie i umierają w wieku średnio niecałych 16 tygodni). Od 28 dnia życia myszy były utrzymywane w środowisku o obniżonej, bo zaledwie 11-procentowej zawartości tlenu. Okazało się, że takie warunki przedłużyły ich życie o 50 proc.

Wyniki uzyskane w tym badaniu (dodajmy: na niedużej próbie: 20 osobników oddychających mieszaniną gazową z obniżoną zawartością tlenu i 26 utrzymywanych w normalnym powietrzu o 21-proc. stężeniu tego pierwiastka) nie są pierwszymi sugerującymi istnienie związku pomiędzy umiarkowanym niedotlenieniem a dłuższym życiem organizmu. Podobne dane uzyskiwano już wcześniej np. u drożdży, nicieni, muszek owocowych, a także w hodowlach komórkowych. Również na ssaczych modelach zwierzęcych wykazywano potencjalnie korzystne efekty oddychania powietrzem o obniżonej zawartości tlenu. Na przykład u gryzoni o cechach chorób neurodegeneracyjnych niedotlenienie spowalniało postęp objawów. Czy to oznacza, że hipoksja to nowy Święty Graal medycyny? Na obecnym etapie nie ma jeszcze podstaw, by tak sądzić.

Hipoksja nie jest jedynym czynnikiem, który może spowalniać progresję chorób i przedłużać życie. Już wcześniejsze prace dowodziły, że podobny efekt daje umiarkowana głodówka albo wzmożona aktywność fizyczna. Stresory (niedostatek kalorii czy tlenu, eksploatacja mięśni w czasie wysiłku itp.) mogą bowiem indukować tzw. autofagię. Termin ten oznacza „zjadanie siebie” i zgodnie z nazwą polega na tym, że komórki trawią niepotrzebne składniki znajdujące się w ich wnętrzu. W ten sposób usuwają odpady po procesach metabolicznych albo dokonują recyklingu „starych” elementów. Kiedy organizm doświadcza stresorów, komórki efektywniej wykorzystują swoje możliwości energetyczne – jest to dla nich rodzaj „mobilizującego stresu”. Sprawniej działające mechanizmy naprawy i sprzątania zmniejszają ryzyko nagromadzenia się błędów metabolicznych i genetycznych.

Trzeba jednak pamiętać, że każde zaburzenie autofagii pociąga za sobą negatywne konsekwencje. Upośledzenie procesów recyklingu komórkowego sprowadza organizm na drogę choroby i może pełnić istotną funkcję w patogenezie nowotworów oraz chorób Parkinsona, Alzheimera czy Leśniowskiego-Crohna. Te negatywne efekty da się do pewnego stopnia odwracać, stymulując autofagię (w każdym razie u myszy). Nadmierne samozjadanie może jednak np. pobudzać wzrost guzów nowotworowych.

Dopóki nie naukowcy nie zrozumieją dokładnie, w jaki sposób hipoksja przedłuża życie niektórych organizmów, a także jakie znaczenie ma tu autofagia, nie można posuwać się zbyt daleko w optymistycznych konkluzjach. Potrzeba jeszcze wielu badań, by zrozumieć mechanizmy, jakie odpowiadają za wykazane tu korelacje, a także – jak znaleźć złoty środek w manipulowaniu autofagią i/lub hipoksją.


To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną