Unio crassus. Unio crassus. Wikipedia
Środowisko

Nowe skójki domagają się ochrony

Skójki nie sikają, tylko polują na rybę żywiciela
Środowisko

Skójki nie sikają, tylko polują na rybę żywiciela

Małże słodkowodne mają interesujący sposób na to, by ich potomstwo w komfortowych warunkach dożyło dorosłości.

Występujące w Polsce słodkowodne małże Unio crassus to nie jeden gatunek, a dwanaście – informuje międzynarodowy zespół badaczy. Niektóre mają status zagrożonych.

Rodzina skójkowatych (Unionidae) to grupa stosunkowo dużych słodkowodnych małży. Jej tradycyjna taksonomia opiera się na proporcjach wymiarów muszli i jej elementów. Początkowo wyróżniano dwa główne rodzaje – szczeżuję (Anadonta) i skójkę (Unio) – a z czasem kolejne. W połowie XX w. w samym Unio opisano już ponad tysiąc gatunków, co wzbudziło konsternację specjalistów. Uznali oni bowiem, że to, iż w obrębie jednego gatunku zmienność morfologiczna jest duża, jest bardziej prawdopodobne niż to, że każda różnica morfologiczna jest dowodem na odrębność gatunku. Pod koniec lat 60. Fritz Haas wydał monografię, w której liczbę gatunków skójkowatych zmniejszył z ponad czterech tysięcy do 837. W tej pracy aż 235 uprzednio wyróżnianych uznał za przedstawicieli tylko jednego: Unio crassus, zwanego w Polsce skójką gruboskorupową.

Jest to stosunkowo pospolity gatunek, występuje w prawie całej Europie i na Bliskim Wschodzie. Jest też najpowszechniejszym przedstawicielem swojego rodzaju w Polsce. Oprócz niego występuje też Unio pictorum, czyli skójka malarzy, i Unio tumidus, czyli skójka zaostrzona, oraz kilka gatunków szczeżui. Haas wyróżniał jego osiem podgatunków. W tym ujęciu w zlewisku Morza Bałtyckiego występuje przede wszystkim Unio crassus crassus, a rzadziej pojawia się typowy dla dorzecza Dunaju Unio crassus cytherea. Ze względu na dużą zmienność ich dokładne oznaczanie jest trudne nawet dla specjalistów.

Prowadzone od końca XX w. badania molekularne zaczęły burzyć obraz ustabilizowany przez Haasa. Kolejne wyniki wskazywały konieczność wyodrębnienia z Unio crassus gatunków tylko do pewnego stopnia odpowiadających jego podgatunkom. Niedawno ukazała się praca kilkudziesięciorga badaczy – w tym z Instytutu Ochrony Przyrody PAN, Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu i Uniwersytetu Gdańskiego – uwzględniająca kompleksowe badania morfologii muszli oraz DNA mitochondrialnego i jądrowego. Jej podstawowy wniosek jest taki: dotychczasowy gatunek Unio crassus należy rozbić na dwanaście gatunków. Ze względu na jego historię taksonomiczną, nie zaproponowano nowych nazw, tylko przywrócenie – z nowym opisem – tych sprzed reformy Haasa.

Według ustaleń naukowców w Polsce występują dwa Unio crassus i Unio nanus. Wbrew nazwom sugerującym masywność pierwszego i karłowatość drugiego, ich cechy morfologiczne nakładają się na siebie tak, że w większości przypadków nie da się tych gatunków rozróżnić po wyglądzie. Ich zasięg geograficzny również w dużej mierze się pokrywa – Unio nanus występuje zarówno w dorzeczu Odry, jak i Wisły (jest także w Dunaju, prawdopodobnie zaś brak go w dorzeczach Pregoły, Niemna i rzekach pobrzeża). Niektóre inne gatunki są odmienne z wyglądu, ale i tak co najmniej w kilkunastu procentach takie różnice nie odpowiadają tym genetycznym.

Skójka zaostrzona jest pospolita jak na słodkowodnego małża, ale w ogóle na tyle rzadka, że na mocy dyrektywy siedliskowej podlega w Unii Europejskiej ochronie. Na światowej i polskiej czerwonej liście ma status gatunku zagrożonego. Mimo ochrony prawnej, jej stan w Polsce się pogarsza. Przepisy ochronne nie nadążają za zmianami w systematyce. Na listy wpisany jest gatunek Unio crassus, a jedenaście kolejnych nie. Z punktu widzenia ochrony byłoby najlepiej, gdyby służby zignorowały nowe odkrycia i wyróżnione właśnie gatunki chroniły tak samo, jak dotychczasowe. O ile w przypadku szeroko rozpowszechnionych w Europie Unio crassus i Unio nanus, status zagrożenia jest realny, ale nie dramatyczny, o tyle te nowe występują jedynie w niedużych dorzeczach w rejonie śródziemnomorskim i czarnomorskim. Często są to rzeki wysychające latem. A w takich przypadkach lokalne katastrofy ekologiczne mogą doprowadzić do wymarcia niedawno odkrytych gatunków.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną