Pulsar - portal popularnonaukowy Pulsar - portal popularnonaukowy MNHN - National Museum d'Histoire naturelle / Wikipedia
Środowisko

Skójki nie sikają, tylko polują na rybę żywiciela

Małże słodkowodne mają interesujący sposób na to, by ich potomstwo w komfortowych warunkach dożyło dorosłości.

Sytuację, gdy skójka wytryskuje strumień wody ponad taflę rzeki, w której żyje, pierwszy raz w literaturze naukowej opisano sto lat temu. Taki strumień – stwierdzono – ma zasięg ok. metra i jako żywo przypomina oddawanie moczu przez ssaki. Pierwszą myślą było więc uznanie, że to forma wydalania. Wkrótce zorientowano się jednak, że zjawisko to występuje tylko wiosną i latem u samic, a wytryskiwany płyn zawiera larwy.

One w rodzinie skójkowatych nazywane są glochidiami, od greckiego γλωχίς, czyli grot strzały, co wzięło się to z obecności ząbków na muszli (glochidiami w biologii nazywa się też różnego rodzaju kolce i ciernie). Ząbkami są z naszej perspektywy, bo cała larwa nie dorasta do milimetra, ale są tak długie, jak głębokość muszli. Oprócz nich larwa wyposażona jest w lepką nić, którą łączy się z innymi w pakiet, a ten przykleja się do pierwszej rzeczy napotkanej po drodze. Niestety, dla dalszego rozwoju larwy nie jest wszystko jedno do czego. Ząbki mają bardzo konkretne przeznaczenie – powinny wczepić się w skrzela ryby, bo glochidium jest obligatoryjnym pasożytem.

Co więcej, nie każda ryba jest równie dobrym celem. Warunki spełnia tylko kilka gatunków. Różne badania wskazują na różne, wśród których najczęściej powtarza się strzebla potokowa. Oznacza to, że nie wszystkie glochidia, którym udało się przyczepić do rybich skrzeli, rozwiną się dalej. Jeżeli to się uda, po dwóch tygodniach larwa przeobraża się w małego małża i opuszcza rybę. Dorosłe skójki potrafią się przemieszczać, ale w sposób tak ograniczony, że w zasadzie uznaje się je za zwierzęta osiadłe. Przez dwa tygodnie jako pasażer ryby mogą jednak przemieścić się wiele kilometrów – zarówno z prądem rzeki, jak i pod prąd.

Glochidium. A – bezpośrednio po wykluciu. B – po kilkutygodniowym żerowaniu na rybie.University of Washington Libraries/UW Fisheries-Oceanography Library/ArchiwumGlochidium. A – bezpośrednio po wykluciu. B – po kilkutygodniowym żerowaniu na rybie.

Prawdopodobieństwo trafienia na odpowiedniego żywiciela jest jednak znikome. Niektóre pasożyty mają ograniczone zmysły, z wyjątkiem takich, które pomagają im znaleźć gospodarza. Wydaje się, że glochidiów to jednak nie dotyczy i są zdane na łut szczęścia. Naukowcy z Instytutu Ochrony Przyrody PAN postanowili przyjrzeć się mechanizmowi wytryskiwania wody z glochidiami, aby sprawdzić, jak pomaga w rozprzestrzenianiu się larw. Za obiekt badań obrali skójki gruboskorupowe mieszkające w Białej Tarnowskiej. Do badań przyłączyli się naukowcy z kilku portugalskich uniwersytetów, a zespół uzupełnili parazytolodzy z Cambridge.

Okazało się, że tryskanie jest ograniczone nie tylko sezonowo, lecz także siedliskowo. Pojawia się głównie u małży zasiedlających zastoiska z wodą płynącą powoli, nurtem laminarnym, a nie wartkim. Można by się spodziewać, że w takich warunkach pakiety glochidiów przez jakiś czas będą się unosić w spokojnej toni, aż opadną na dno całkiem blisko matki. Zaobserwowano jednak, że strumień opadający na taflę wody budzi zainteresowanie ryb. Ściągają one z innych fragmentów rzeki, spodziewając się zapewne lądowych owadów, które nieopatrznie wpadły do wody i – szamocząc się – ją zaburzają. W wartkim nurcie nie byłyby w stanie tego usłyszeć, czy też wyczuć linią naboczną. I tak zamiast na owady trafiają na glochidia, które tylko na to czekają. W ten sposób szanse skójki na odchowanie potomstwa znacząco rosną.

Pracę opisującą to odkrycie opublikowano pod koniec marca w piśmie „Ecology”.


To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną