Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Środowisko

U nas maj wyjątkowo zimny. Na Islandii i Grenlandii też wyjątkowy

Kiedy Islandię zalała lawa
Środowisko

Kiedy Islandię zalała lawa

Pod koniec plejstocenu, gdy z półkuli północnej ewakuowały się wielkie masy lodu, kłopoty miała i wyspa na dalekiej północy, i jedna z Ameryk.

Do takiej sytuacji na tych dwóch wyspach mogło dość wyłącznie w wyniku globalnej zmiany klimatu – stwierdzają naukowcy z grupy World Weather Attribution.

Wspomniana grupa składa się z ok. 20 badaczy z różnych ośrodków naukowych, a kierują nią Friederike Otto, klimatolożka z University of Oxford. Realizują oni ambitny cel, który postawili sobie kilka lat temu: próbują na bieżąco oceniać, czy wzrosty średniej temperatury globalnej mogły się przyczynić do pojawienia się konkretnego ekstremum pogodowego, np. wielkiej powodzi, uporczywej suszy, skrajnej fali gorąca, czy wyjątkowo niszczycielskiego huraganu. Ta nowa specjalność zwana jest atrybucją klimatyczną.

Badacze z WWA wykonali już ok. trzystu takich ocen. Za każdym razem metoda jest taka sama. Polega na porównywaniu dwóch scenariuszy: z globalnym ociepleniem i bez niego. Najpierw oczywiście zbierane są dane obserwacyjne i historyczne, a później dobiera się odpowiedni model komputerowy – jeden lub kilka, a następnie wykonuje się symulacje. Jak najwięcej symulacji. W końcu dochodzi do rozstrzygnięcia. Najnowsze dotyczyło niezwykłej fali gorąca, która pojawiła się w połowie maja na Islandii i jej większej sąsiadce – Grenlandii.

Islandzki rekord to 26,6 st. C zanotowane 15 maja w miejscowości Egilsstaðir we wschodniej części wyspy. Z kolei w grenlandzkiej osadzie Ittoqqortoormiit położonej na wschodnim wybrzeżu zarejestrowano 14.3 st. C, czyli o 13 st. °C więcej niż zwykle notuje się w ciągu dnia w tej lokalizacji. Przez dziewięć dni w stronę Arktyki napływało bardzo ciepłe powietrze kierowane tam przez wyż baryczny stacjonujący nad Wyspami Owczymi. Sam fakt, że dotarło do Islandii i Grenlandii, nie jest już zaskoczeniem. Takie rzeczy zdarzały się już wcześniej, a od co najmniej dekady jest ich coraz więcej. Nowinkami meteorologicznymi są pojawienie się tej fali już w połowie maja, a także jej długotrwałość. „To zdarzenie bez precedensu. Jego prawdopodobieństwo w dzisiejszym, cieplejszym klimacie globalnym oszacowaliśmy na 1 proc. W świecie, który nie został ogrzany przez człowieka, szansa na taki eksces pogodowy byłaby jeszcze 40 razy mniejsza, czyli praktycznie zerowa” – piszą badacze z WWA w analizie opublikowanej kilka dni temu na stronie internetowej grupy.

Otto i jej współpracownicy zwrócili uwagę na gwałtowną reakcję lądolodu grenlandzkiego na adwekcję ciepła. Tam, gdzie dotarło łagodne powietrze z południa, tempo ubywania lodu wzrosło aż 17 razy w porównaniu z normą majową, przy czym z każdym kolejnym dniem utrzymywania się wyżowej pogody spirala topnienia coraz bardziej się nakręcała. Naukowcy przypomnieli o wynikach symulacji komputerowych sprzed kilku lat, autorstwa innego zespołu, które sugerowały, że wiosenne fale ciepła

w południowej części Grenlandii mogą być jedną z pierwszych oznak utrwalania się nowej normy klimatycznej na wyspie. Symulacje sugerowały, że przejście od starego do nowego reżimu będzie prawdopodobnie błyskawiczne.

Dodajmy, że w okresie od 1979 do 2021 roku Arktyka ocieplała się cztery razy szybciej niż reszta globu. Na razie nic nie wskazuje na to, by ta tendencja zmieniła się w przewidywalnej przyszłości.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną