Reklama
Shutterstock
Środowisko

Pulsar patronuje. Fragment książki: Piotr Parzymies, „Historia pandy wielkiej, czyli z bambusowego lasu na dyplomatyczne salony”

Pulsar patronuje. Panda wielka: żarłoczna dyplomatka
Środowisko

Pulsar patronuje. Panda wielka: żarłoczna dyplomatka

Dziś to zwierzę jest bez wątpienia jednym z najważniejszych na świecie – zarówno z perspektywy biologicznej, jak i kulturowej czy politycznej. Mówi Piotr Parzymies, autor książki „Historia pandy wielkiej, czyli z bambusowego lasu na dyplomatyczne salony”. [Artykuł także do słuchania]

W 1936 roku upolowanie pandy wielkiej nie było już postrzegane jako wyzwanie, więc za cel powoli zaczęto stawiać sobie przywiezienie żywego osobnika, co nie było łatwym i przyjemnym zadaniem. Wszystko zaczęło się od Williama Harvesta Harknessa Jr. Rozdział „Pierwsza panda wielka w świecie zachodnim”.

Absolwent Harvardu był synem nowojorskiego prawnika, a także miłośnikiem podróży i przygód. W maju 1934 roku ów niewysoki i przystojny mężczyzna wrócił z Holenderskich Indii Wschodnich (obecnie Indonezja), gdzie złapał trzy żywe okazy waranów z Komodo, które następnie dostarczył do nowojorskiego Bronx Zoo. Następnie swoją uwagę skierował na mało znane, intrygujące biało-czarne zwierzę. Pod koniec 1934 roku Harkness i jego przyjaciel z Harvardu, Lawrence T.K. Griswold, planowali udać się do Chin, żeby zdobyć pierwszy żywy okaz pandy wielkiej. W międzyczasie Harkness sformalizował swój związek z osobą, której rola w poznaniu przez świat zachodni pandy wielkiej równać się może chyba jedynie z Armandem Davidem…

Ruth Elizabeth McCombs (ur. 21 września 1900) była bardzo znaną i charyzmatyczną bywalczynią salonów, świeżo upieczoną projektantką sukienek. Odziedziczyła kilka rodzinnych cech, takich jak determinacja i stoicyzm, bardzo ceniła także szczerość. Jak pisze jej biografka, Vicki Constantine Croke, na imprezach McCombs „rzadko była widziana bez papierosa w jednej ręce i whisky z wodą sodową w drugiej”. Jak sama przyznawała, nie była klasyczną pięknością, ale miała w sobie to coś, co sprawiało, że mężczyźni nie mogli oderwać od niej wzroku. William Harvest Harkness Jr. nie był tu wyjątkiem. Oboje dość szybko zaczęli bawić się w swoim towarzystwie. Spędzali całe godziny na rozmowach i wymieniali się książkami o egzotycznych podróżach, ich ulubionym temacie. We wrześniu 1934 roku Harkness i Griswold szykowali się w pośpiechu do podróży do Chin, wiedząc, że tylko pierwszy złapany żywy okaz pandy dostarczy im tyle sławy i pieniędzy, ile oczekiwali. Tuż przed wyjazdem, 9 września 1934 roku, William i Ruth pobrali się. Mężczyźni na wyprawę wyruszyli 22 września, a w styczniu 1935 roku dotarli do Szanghaju. Harkness nie otrzymał niestety wymaganych pozwoleń na ekspedycję od nankińskiej Academia Sinica. Załamany tym faktem udał się z Nankinu do Szanghaju, po czym przez następne dwa tygodnie słuch o nim zaginął, dopóki nie okazało się, że przebywa w jednym z tamtejszych hoteli pod przybranym nazwiskiem. Szczęście uśmiechnęło się do niego, kiedy poznał wspomnianego już w poprzednim rozdziale Floyda Tangiera Smitha, który miał bardzo dobre relacje z pracownikami chińskiego rządu. W lipcu 1935 roku Harkness i Tangier Smith przebywali w Syczuanie w towarzystwie młodego poszukiwacza przygód, Brytyjczyka Geralda Russella. Jednak już po paru dniach ich pobytu, przebywając w Leshan, otrzymali telegram od amerykańskiego konsula, który poinformował ich, że muszą opuścić Syczuan i powrócić do wschodniej części kraju w związku ze złamaniem przepisów dotyczących przebywania na terytorium Chin. Mężczyźni powrócili do Szanghaju, skąd planowali powrócić przed nastaniem zimy do Syczuanu. Niestety, już w lutym 1936 roku wydarzyła się tragedia. William Harkness zmarł w jednym z szanghajskich szpitali. Przyczyną śmierci był najprawdopodobniej rak, a o chorobie nie wiedział nikt z jego otoczenia, w tym także Ruth.

Po śmierci męża, Ruth Harkness otrzymała 20 tysięcy dolarów, co nie było aż tak dużą sumą jak na warunki życia w nowojorskiej Piątej Alei. Dla kobiety pieniądze nie były jednak priorytetem i bardzo szybko postanowiła, że zamiast przebywać w Nowym Jorku, postara się dokończyć misję swojego męża w Chinach, w czym wsparł ją również Russell. Ekspedycja miała już niezbędne wyposażenie, zakupione przez Williama, a Russell polecił Harkness skontaktować się z Tangierem Smithem. 17 kwietnia 1936 roku Ruth Harkness wsiadła na pokład liniowca American Trader, którym udała się do Londynu, nie zapominając oczywiście o należytym imprezowaniu na pokładzie. Klamka zapadła. Drobna kobieta, która dotychczas egzotyczne podróże znała jedynie z książek, udała się na misję, wydawałoby się, z góry skazaną na porażkę. Mimo że doskwierała jej niekiedy wielka tęsknota za Williamem, kobieta była zdeterminowana. Z Londynu Harkness udała się wraz z Russellem do Szanghaju, gdzie podróżników powitał Tangier Smith ze swoją szkocko-japońską żoną Elizabeth. Ruth bardzo szybko zakochała się w nowo poznanym przez siebie mieście. Szanghaj był wtedy doprawdy niezwykły – nazywane subtelnie „kurwą wschodu” miasto było stykiem Wschodu i Zachodu, ziemi i wody, biedy i bogactwa. W powietrzu unosił się zapach „gotowania na świeżym powietrzu, pisuarów, oparów opium i rozkładającego się jedzenia”. W mieście misjonarze przemieszani byli z milionerami, a wśród jego mieszkańców byli m.in. Japończycy, Amerykanie, Rosjanie, Francuzi, a także uchodźcy żydowscy z Niemiec. Mimo że miasto to posiadało najdłuższy bar na świecie i było, jak się zdawało, idealnym miejscem na zabawy do rana, Harkness zaczęła ograniczać spożywanie alkoholu, aby nie rujnować swojej kondycji fizycznej przed podróżą w głąb Chin.

Ruth Harkness bardzo szybko przejrzała prawdziwą naturę Tangiera Smitha. Mężczyzna ten uważał Chińczyków za „prymitywnych, głupich i podstępnych”, podczas gdy Ruth ceniła ich uczciwość. Kobieta bardzo szybko zaczęła postrzegać go jako niesłownego i niekompetentnego, i uznała, że nie nadaje się on do tego typu przedsięwzięć. W związku z tym sama zaczęła załatwiać różnego rodzaju formalności. Po pewnym czasie do Harkness zadzwonił znany nam z wyprawy Rooseveltów Jack Young, który podróżował ostatnio po Chinach ze swoim bratem, Quentinem, a także żoną, Amerykanką chińskiego pochodzenia, Adelaide „Su-Lin” Chen Young. Harkness spotkała się z Jackiem na długą rozmowę i uznała, że byłby on idealnym kompanem. Niestety, ten miał już w planach wyprawę w Himalaje, ale polecił w zamian swojego 22-letniego brata, Quentina, który był silny, mądry i „nieziemsko przystojny”. Tak samo jak Jack mówił po angielsku i chińsku, a także posługiwał się syczuańskimi dialektami. Quentin zaakceptował niewielką pensję, pod warunkiem, że będzie mógł polować na boku. Na wyprawę udać miał się także Gerald Russell, jednak kierowana intuicją Harkness skreśliła go w połowie września. Ruth była pełna optymizmu. Leżąc pewnej nocy w swoim łóżku, zastanawiała się, jak utrzyma schwytaną pandę przy życiu. Doznała wtedy olśnienia – a co, jeżeli uda jej się złapać młodego osobnika? „Cichy głos głęboko we mnie kazał przygotować mi się na taką ewentualność”.

27 września 1936 roku Harkness i Quentin Young wyruszyli parostatkiem Whangpu po Jangcy w kierunku Syczuanu, a 11 października zawitali promem do Chongqing. Po dwóch dniach Harkness i Young trafili do stolicy Syczuanu, Chengdu, który kobieta zaczęła traktować jak swój dom. W mieście tym podróżnicy wynajęli kulisów (oczywiście uzależnionych od opium) i kucharza Wanga, który okazał się być wiernym kompanem. Postanowiono, że członkowie wyprawy udadzą się do znajdującego się na północny-zachód od Chengdu pasma górskiego Qionglai, w ten sam obszar, gdzie na pandę zapolowała ekspedycja Deana Sage’a z 1934 roku. Karawana wyruszyła 20 października, a na swojej drodze spotkała nie tylko żołnierzy, ale także zmasakrowane ciało pewnego bandyty.

Następnie, jak to zazwyczaj bywa w przypadku spotkań z pandą wielką, wszystko potoczyło się błyskawicznie. Najpierw Harkness usłyszała dobiegający z góry krzyk, a następnie dźwięk oddanego strzału. Young krzyczał po chińsku. „Co się stało?” – zapytała Ruth, próbując złapać oddech w piersi. „Báixióng” – odpowiedział Young. Następnie usłyszeli kolejny wystrzał. Harkness obawiała się najgorszego. Czy panda została zabita? Potykając się, szli do przodu, kiedy usłyszeli dobiegające ze starego świerku skomlenie. Young pognał do przodu i włożył ręce do dziupli leciwego drzewa. Wyciągnął z niego ważącą nie więcej niż 1,5 kilograma biało-czarną istotę, którą wręczył następnie Harkness. Ruth zamarła. Panda! Harkness i Young uznali pandę za samicę. Z powodu problemów z aparatem Harkness nie udało się wywołać zdjęć uwieczniających moment złapania pandy, co będzie miało również znaczenie dla późniejszych etapów tej historii. Mała panda została nazwana na cześć żony Jacka Younga „Su-Lin” (蘇琳).

Quentin i Ruth udali się następnie z powrotem do Chengdu. Opuszczając chińskie góry, Harkness wiedziała, że kiedyś jeszcze tu powróci. Nigdy nie była aż tak szczęśliwa jak podczas ekspedycji, na co wpływ miał także Quentin, z którym kobieta nawiązała romans. W Chengdu do Ruth po raz kolejny uśmiechnęło się szczęście, kiedy to pewien amerykański pilot zaproponował, że zawiezie Harkness i Su-Lin do Szanghaju. Harkness nie wiedziała, że podczas tego lotu amerykańska agencja prasowa Associated Press przesłała do Stanów Zjednoczonych raport informujący o jej niezwykłym wyczynie, który odczytany został przez dalekopisy wszystkich amerykańskich gazet. Będąc w Szanghaju, Su-Lin i Harkness przebywały w Palace Hotel, a do pokoju każdej nocy dobijali się goście pragnący zobaczyć małą pandę.

Wkrótce doszło do kolejnych komplikacji. Ruth planowała opuścić Chiny 28 listopada 1936 roku na pokładzie liniowca Empress of Russia. Jednak tuż przed wejściem na pokład funkcjonariusze chińskiego urzędu morskiego poinformowali ją, iż nie posiada pozwolenia potrzebnego do wywozu Su-Lin. Przez najbliższe dni lokalne (i nie tylko) gazety szczegółowo opisywały przepychanki pomiędzy chińskimi urzędnikami i Harkness oraz jej wpływowymi znajomymi. 1 grudnia doszło do przełomu: Ruth dowiedziała się, że dzięki interwencji „wysoko postawionych urzędników państwowych” udało się zdobyć wymagane pozwolenia, dzięki którym będzie mogła nazajutrz wyruszyć na pokładzie President McKinley. 2 grudnia 1936 roku wsiadła na pokład liniowca, a w dokumentach rejestrujących przewożone przez nią zwierzęta widniała informacja: „jeden pies, wartość: 20$” . Kiedy Ruth i pasażer VIP (czyli oczywiście Very Important Panda) oddalali się na pokładzie liniowca od Chin, Tangier Smith rozpoczynał akcję dyskredytacji Harkness. Mężczyzna był wściekły i publikował coraz to inne wersje opowieści o złapaniu Su-Lin – a to, że Harkness odkupiła pandę od jego myśliwych, a to, że Harkness nawet nie było w Chaopo (miejscu złapania zwierzęcia). Zaczęli pojawiać się również „świadkowie”, którzy widzieli rzekomo, jak Harkness odkupuje od myśliwych Tangiera Smitha młodą pandę. Harkness zbywała te oskarżenia, a w jej obronie stawał m.in. mieszkający w Chinach brytyjski przyrodnik, podróżnik i pisarz, Arthur de Carle Sowerby.

W San Francisco na Harkness i Su-Lin czekało najwięcej reporterów „od czasów przybycia George’a Bernarda Shawa”. Wszyscy oni z wielkim zaciekawieniem obserwowali, jak ubrana w turban kobieta siada, żeby nakarmić Su-Lin z butelki. Amerykańskie społeczeństwo uwielbiało historie o kobietach radzących sobie dobrze w dziedzinach zarezerwowanych dla mężczyzn, więc historia Harkness wzbudziła duże zainteresowanie. Jak opisywał to The Times: „Harkness nie poddała się tam, gdzie nie powiodło się wielu mężczyznom”, a Brookfield Zoo podsumowało, że było to „najważniejsze osiągnięcie w dziedzinie pozyskiwania żywych zwierząt w czasach nowoczesnych”.

Harkness wraz z Su-Lin udała się kilka dni później do Chicago, gdzie rozpoczęła negocjacje z Brookfield Zoo. 23 grudnia Ruth i Su-Lin trafiły do Nowego Jorku. Panda wzbudziła wielki entuzjazm medialny: „Jedyne, czego brakowało, to parady z serpentynami i konfetti, i przyjęcia w ratuszu”, pisał The New York Times, a Time okrzyknął Su-Lin zwierzęciem roku. Po świętach wznowiono negocjacje – tym razem z nowojorskim Bronx Zoo. Harkness oczekiwała za Su-Lin 20 tys. dolarów, co było wręcz oszałamiającą ceną. Dla porównania, w tamtym czasie pojedynczą małpę można było kupić za 12 dolarów, a parę niedźwiedzi biruangów malajskich za 250 dolarów. Bronx Zoo nie chciało zapłacić więcej niż 2 tysiące dolarów, tym bardziej że o pandzie wielkiej nie wiedziano praktycznie nic, w związku z czym istniało duże ryzyko, że zwierzę po niedługim czasie umrze. Zoo wycofało się więc z negocjacji. W międzyczasie w nowojorskim hotelu Su-Lin odwiedzili nasi starzy znajomi – bracia Rooseveltowie, a także Brooke Dolan i Dean Sage. Theodore Roosevelt Jr przyszedł wraz z synem Quentinem i bratem Kermitem. Su-Lin wpłynęła na nastawienie mężczyzn do pand wielkich. Na sugestie o zabiciu i wypchaniu Su-Lin, Theodore Jr odpowiedział: „Z podobną chęcią wypchałbym Quentina”, a Dean Sage oznajmił, że „nigdy więcej nie zastrzeli już żadnej pandy”. 16 stycznia 1937 roku Harkness jako pierwsza kobieta w historii udała się na coroczny bankiet prestiżowego The Explorers Club, gdzie Su-Lin została zapowiedziana jako gość honorowy. Na początku lutego Ruth oddała tymczasowo Su-Lin w posiadanie Brookfield Zoo (gdzie zwierzę nie było dostępne dla zwiedzających), a sama prowadziła w tym czasie bezskuteczne negocjacje z kilkoma ogrodami zoologicznymi. W końcu jednak Brookfield Zoo uległo presji gości pytających nieustannie o Su-Lin i zgodziło się przeznaczyć 8750 dolarów na następną wyprawę Harkness. 20 kwietnia 1937 roku rozpoczęło się publiczne wystawianie zwierzęcia, które wzbudziło niesamowitą sensację. Pierwszego dnia pandę odwiedziły 53 tysiące osób. Sama Su-Lin była na stronie tytułowej dziennika Chicago Tribune przez dziewięć dni z rzędu – co nie miało miejsca w przypadku kogokolwiek innego, nawet amerykańskiego prezydenta. Mówi się, że w zoo zwierzę odwiedził sam Al Capone.

grafika

„Historia pandy wielkiej,
czyli z bambusowego lasu
na dyplomatyczne salony”
Piotr Parzymies
Wydawnictwo Akademickie Dialog
384 str.
ok. 60 zł

Reklama