Reklama
Shutterstock
Środowisko

Słonolubny drobiazg, który może podratować klimat

Mangrowy skarbiec węgla i jego krucha przyszłość
Środowisko

Mangrowy skarbiec węgla i jego krucha przyszłość

Gaje namorzynowe wyrastają na granicy lądu i morza. Zatrzymują osady wraz z ogromnymi ilościami materii organicznej, czyli „niebieskiego węgla”, który dzięki temu nie trafia do atmosfery jako CO₂. Powinniśmy szczególnie o nie dbać – stwierdzają naukowcy.

Ten jednokomórkowiec chętnie pochłania dwutlenek węgla. To jednak nie wszystko: potrafi go przekształcić w kwas bursztynowy.

Bakterię Vibrio natriegens znaleziono w mule pobranym z nadmorskich mokradeł. Okazało się, że bardzo lubi zasolone środowiska, a w optymalnych warunkach i zapewnieniu jej dużej ilości węglowego pokarmu, rozmnaża się w tak błyskawicznym tempie. Szybko zwrócili więc na nią uwagę biolodzy oraz biotechnolodzy i coraz częściej wykorzystują ją do rozmaitych testów, doświadczeń i zastosowań. Tenże słonolubny drobiazg mógłby nam pomóc w pozbyciu się nadwyżek węgla w oceanach, równocześnie przetwarzając je – uwaga! – w biodegradowalny plastik. W ten sposób można by upiec dwie pieczenie na jednym ogniu.

Taka właśnie idea przeświecała grupie badaczy z kilku chińskich uczelni, gdy przystępowali do serii eksperymentów przeprowadzonych w Shenzhen Institute of Advanced Technology. Ich dalekosiężnym celem jest uwolnienie planety od nadmiaru związków węgla emitowanych przez nas do atmosfery. Nieco ponad połowę tej emisji przejmują rośliny i oceany. Udział tych drugich sięga ok. 25 proc. Gdyby nie one, temperatury na Ziemi rosłyby znacznie szybciej. Tyle że kumulujący się w nich węgiel zakwasza je, co zagraża wielu morskim organizmom i zwiększa ryzyko załamania się oceanicznych ekosystemów.

Nie brakuje pomysłów na zmniejszenie obciążenia ziemskiego środowiska gazami cieplarnianymi. Jeden z nich polega na postawieniu wielkich maszyn, które wychwytywałyby dwutlenek węgla wprost z atmosfery. Rzadko jednak takie działania koncentrują się na oceanach. Tymczasem Xiang Gao i Chuan Xia ze współpracownikami zaprojektowali system, który za pomocą specjalnego elektrokatalizatora przetwarza obecny w wodzie morskiej dwutlenek węgla w kwas mrówkowy. A później ten najprostszy z kwasów karboksylowych podsunęli jako posiłek zmodyfikowanym bakteriom Vibrio natriegens. Te zaś ochoczo przekształciły go w nieco bardziej złożoną substancję – kwas bursztynowy. Jest to związek dość powszechnie występujący w przyrodzie, m.in. w wielu owocach i warzywach, a od pewnego czasu wykorzystywany również do produkcji bursztynianu polibutylenu (PBS) – biodegradowalnego tworzywa sztucznego, które cechuje się termoplastycznością i dużą wytrzymałością mechaniczną.

Autorzy badań informują, że podczas prowadzonego przez 536 godzin eksperymentu zużycie energii elektrycznej było niewielkie, a jednokomórkowce zachowywały się nadzwyczaj stabilnie. „System można przystosować do uzyskania wielu innych związków chemicznych nadających się do potencjalnego wykorzystania w takich produktach jak paliwa, lekarstwa i żywność” – piszą badacze.


Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną