pulsar nadaje. sygnał 156. Daniel Tyborowski: Końce świata zdarzają się cyklicznie
Mniej więcej 250 milionów lat temu doszło do szczególnego wydarzenia – stworzenia lądowe ruszyły w kierunku wody. Rozpoczął się poprzedzony wielkim wymieraniem permsko-triasowym epizod wzmożonego przystosowywania się do życia w oceanach – czas gwałtownie przyspieszonej ewolucji. Choć czas wydaje się odległy, a nasza planeta wyglądała wówczas zupełnie inaczej niż dziś, owe procesy miały zasadnicze znaczenie dla kształtu dzisiejszych ekosystemów morskich. I choć ląd opuszczaliśmy – „my”, rozumiane jako wspólnota zwierząt – jeszcze wielokrotnie, ich wagi nie sposób przecenić.
W tym właśnie punkcie na osi czasu osadza początek swojej opowieści – spisanej na stronach znakomitej i pięknie wydanej książki „W głębiny” – nasz dzisiejszy gość: badacz ewolucji morskich czworonogów (ichtiozaurów, mozazaurów i waleni), a zwłaszcza tego, jak różne gatunki dochodziły do podobnych rozwiązań (mowa o konwergencji ecomorfologicznej i sensorycznej).
Tyborowski kreśli obraz pradawnego wodnego świata o bogactwie wprost niebywałym, opisywanego złożonym drzewem ewolucyjnym, pulsującego w rytm kolejnych rozkwitów i kryzysów. Świat ten znany jest niemal wyłącznie koneserom, ponieważ zbiorową wyobraźnię opanowały – cieszące się skuteczniejszym „piarem” – dinozaury. Nasz gość ten stan rzeczy skutecznie zmienia.
Mówi także o tym, że koniec świata końcowi nierówny.