Reklama
Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Środowisko

Ukryta większość: Młodociane dinozaury były motorem ewolucyjnego sukcesu

Dinozaury w Boliwii musiały stać w korkach
Środowisko

Dinozaury w Boliwii musiały stać w korkach

Duże natężenie ruchu panowało ok. 70 mln lat temu na obszarze dzisiejszego Parku Narodowego Torotoro. Świadczą o tym tysiące odcisków odkrytych na stanowisku Carreras Pampas.

Badania sugerują, że każdy etap życia giganta mezozoiku należy traktować jak odrębny „gatunek ekologiczny”. Prehistoria okazuje się światem wielokrotnie bogatszym niż do tej pory sądziliśmy. [Artykuł także do słuchania]

Myśląc o dinozaurach, widzimy zwykle kilkunastotonowe kolosy przemierzające pradawne równiny. Tymczasem to tylko część opowieści. Ta zaczyna się, gdy z jaj wykluwają się pisklęta wielkości kurczaka, które dopiero po latach osiągną masę ciężarówki. Mezozoiczne krajobrazy były pełne takich maluchów — i coraz więcej wskazuje, że to właśnie one, a nie dorośli giganci, w największym stopniu kształtowały funkcjonowanie dawnych ekosystemów.

Gatunek, który żył kilkoma życiami

Młode dinozaury prowadziły życie radykalnie odmienne od tego, które wiodły dorosłe osobniki. Polowały na inną zdobycz, zasiedlały odmienne strefy środowiska, a nierzadko unikały własnych rodziców. U współczesnych zwierząt to rzadkość.
Słonięta i cielęta jeleni to po prostu pomniejszone wersje dorosłych. U lwów młode są mniej sprawnymi myśliwymi, ale wciąż należą do tej samej kategorii drapieżników. Nawet pisklęta ptaków — potomków dinozaurów — ostatecznie trafiają do tej samej niszy co ich rodzice. Tymczasem młody tyranozaur, w porównaniu z dorosłym zwierzęciem, był zupełnie innym modelem: szybkim, lekkim, zwinnym — mezozoicznym odpowiednikiem geparda. Dopiero po latach stawał się powolnym, ale miażdżąco silnym gigantem.

Badania opublikowane w „Italian Journal of Geosciences” pokazują, że jeśli uznać każde stadium życia dinozaura za osobną „jednostkę ekologiczną”, mezozoik okazuje się światem o niezwykłej różnorodności. Na jednej jurajskiej lub kredowej równinie mogło żyć nie 20, lecz 60–80 „funkcjonalnych gatunków”, choć formalnie reprezentowało je tylko kilka taksonów. U dzisiejszych ssaków młode chodzą tam, gdzie matka, jedzą to, co ona i nie tworzą oddzielnych poziomów ekosystemu. U dinozaurów każdy etap życia oznaczał wejście w inną rolę środowiskową — a więc także wielokrotną zmianę miejsca w sieci ekologicznej.

Różne drapieżniki, różne światy

Nowe odkrycia wskazują, że nie tylko ontogeneza czyniła pradawne ekosystemy tak złożonymi. Wygląda na to, że różne grupy drapieżników nadawały całym regionom własny ekologiczny „charakter”. Tam, gdzie przeważały abelizaury — krótkopyskie i muskularne — w środowisku dominowały polowania na dużą, wolniejszą zdobycz. W rejonach z maniraptorami, smukłymi i niezwykle precyzyjnymi, sieć pokarmowa mogła skupiać się wokół drobnych kręgowców, jaszczurek i owadów. W ekosystemach z udziałem karcharodontozaurów — drapieżników wielkości autobusu — presja na wielkich roślinożerców mogła być tak silna, że wymuszała długie migracje i zmieniała dynamikę całych stad. A na późnokredowych równinach Ameryki Północnej funkcję „średnich drapieżników” przejmowały nastolatki tyranozaurów: szybkie, liczne, polujące w grupach.

Możliwe, że mezozoik miał więcej niż jeden model ekosystemu — i dopiero zaczynamy dostrzegać ich zarysy. Dane są fragmentaryczne, zniekształcone przez tafonomię. To wciąż otwarte pytanie badawcze” — podkreśla Holtz.

Środowisko, które dawało miejsce wszystkim

Część analiz wskazuje, że mezozoiczne lądy mogły produkować znacznie więcej biomasy niż współczesne — nawet dwukrotnie. Oznaczałoby to większą „pulę energii”, którą mogły dzielić między siebie rośliny, roślinożercy i drapieżniki. W praktyce: więcej dostępnego pokarmu dla wszystkich — od najmniejszych jaszczurek po największe zauropody. W tak zasobnym świecie łatwo było utrzymać całe spektrum rozmiarów jednego gatunku, od pisklęcia po giganta. „Dziecko”, „nastolatek” i „dorosły” mogły funkcjonować jak trzy zupełnie różne zwierzęta, nie wchodząc sobie w drogę. Młode żywiły się drobną zdobyczą, nastolatki pełniły rolę szybkich drapieżników średniej klasy, a dorośli łamali kości wielkich roślinożerców. Żadna z tych faz życia nie odbierała zasobów pozostałym.

Wyższa produktywność pierwotna mogła więc stworzyć dodatkową przestrzeń ekologiczną, w której te ontogenetyczne „eksperymenty” mogły swobodnie funkcjonować. Gdy rośliny odrastały błyskawicznie, a biomasa krążyła szybko, środowisko mogło utrzymać zarówno wielotonowych dorosłych, jak i liczne stada młodocianych form korzystających z zupełnie innych zasobów. Być może właśnie dlatego dinozaury mogły pozwolić sobie na takie „życiowe rozwarstwienie”, niespotykane u ssaków.

Reklama