Wymiary przestrzeni: Pionowe trawniki, płaskie drzewa
Wszystkie rośliny mają korzystny wpływ na warunki życia ludzi w budynkach i między nimi. To naturalne płuca, stopery i klimatyzacja w jednym. Pnącza są jednak pod tym względem wyjątkowe ze względu na swój kształt i sposób wzrostu. W miastach, gdzie brakuje miejsca na korony i korzenie drzew, a nawet na zwykłą trawę, mogą wykorzystać przestrzeń i to bardzo szybko. Dlatego można je sobie wyobrażać jako „pionowe trawniki” albo „płaskie drzewa”. Są tak samo duże i dają te same korzyści, a mogą pokrywać nie tylko ściany budynków, ale i wszelkie urbanistyczne odpady przestrzenne takie jak ekrany akustyczne, ogrodzenia osiedli, mury oporowe, skarpy, słupy czy elementy konstrukcyjne z betonu lub metalowych kratownic.
Rozmiary takich nietypowych terenów zielonych zasiedlonych przez pnącza przekraczają rozmiary miasta. Są to więc rośliny o prawie magicznych możliwościach pokonywania ograniczeń powierzchni biologicznie czynnej, jakie narzuca myślenie o zagospodarowaniu przestrzennym w kategoriach płaskich działek.
Pnącza chłodzą. Jeśli goła ściana budynku rozgrzewa się na słońcu do 60 st. C, to zielony płaszcz może obniżyć jej temperaturę aż o 30 st. C. Zresztą, wszyscy wiemy, czym różni się wsiadanie w lecie do auta, które stało na słońcu i do tego zaparkowanego w cieniu. Żeby budynek znalazł się w cieniu, można go okryć pnączami.
Amerykańskie badania wykazały, że wnętrze budynku okrytego zwykłym winobluszczem pięciolistkowym było w lipcu o 11 st. C chłodniejsze niż „gołego”, co pozwalało zmniejszyć o 73 proc. zużycie energii potrzebnej do jego klimatyzowania. Jeśli więc przełomem w produkcji prądu są panele fotowoltaiczne wydajniejsze o 10–15 pkt. procentowych, to wobec tego „wynalazek” pnączy trzeba nazwać prawdziwą rewolucją w jej oszczędzaniu.
Sięgnij do źródeł
„Pnącza w zieleni miejskiej i przy drogach” Szczepan MarczyńskiOczywiście dzięki pnączom temperatura na zewnątrz budynku też będzie niższa o kilka-kilkanaście stopni, zależnie od parametrów otoczenia. Ochłoda będzie szczególnie odczuwalna w miejscach mało przewiewnych, otoczonych ścianami, które bez roślin rozgrzewałyby się jak piec. Czyli np. między blokami, gdzie królują parkingi.
Ważną funkcją drzew jest zacienianie. Jak w tej konkurencji radzą sobie pnącza? Jeśli rosną na ścianie, nie rzucą więcej cienia niż sama ściana, ale tu w sukurs przychodzi ich niezwykła plastyczność. Same nie stworzą korony, ale są w stanie pokryć listowiem dowolny ażurowy kształt z prętów, drutu, rurek czy listewek. W efekcie otrzymamy zielony tunel, dach, parawan, kurtynę, kolumnę a nawet drzewo, jeśli tak ukształtujemy trejaż. Granicą możliwości jest tylko wyobraźnia.
Pnącza to również wielkie pionowe filtry powietrza. Wspomniany winobluszcz pięciolistkowy tworzy powierzchnię liści prawie 5 razy większą niż terytorium, które zajmuje, co czyni go bardzo dobrym absorbentem zanieczyszczeń. Według niemieckich badań, metr kwadratowy winobluszczu tróklapowego (tracącego liście w zimie) wyłapuje z powietrza 4 g zanieczyszczeń na rok, a bluszcz pospolity (zimozielony) 6 g. Cztery gramy waży łyżeczka zmielonej kawy. Wyobraźmy to sobie w kontekście bezpieczeństwa oddychania. W laboratoryjnym uproszczeniu właśnie o tyle za dużo pyłu PM2,5 przepływa wraz z powietrzem przez płuca 50 osób w ciągu 24 godzin, gdy jego dobowa norma jest przekroczona dwukrotnie. Innymi słowy, żeby wyobrazić sobie skalę możliwości filtracyjnych tych roślin, 1 m2 winobluszczu trójklapowego może przywrócić do normy powietrze dla 50 osób. Gdy zaś dobowe wskaźniki zanieczyszczeń PM2,5 robią się najciemniejsze, 1 m kw. tego pnącza oczyści powietrze dla 5 osób.
Jak ktoś nie wierzy, może sam policzyć: górną granicą normy np. dla pyłu PM2,5 jest oddychanie przez dobę powietrzem o jego stężeniu wynoszącym 20 µg/m sześc, a dziennie przez płuca człowieka przechodzi ok. 10 m sześc. powietrza. W tym świetle zupełnie inaczej wygląda zwykły parkan obrośnięty winobluszczem obustronnie o wysokości 2 m i długości 10 m, który daje w sumie 40 m kw. takiego filtra.
Kolejnym plusem pnączy jest tłumienie dźwięków. Ten pozytywny wpływ nieco trudniej wykazać liczbowo, ponieważ hałas mierzy się w nieintuicyjnej skali logarytmicznej. Na przykład poziom tłumienia dźwięków przez trawnik o wys. 10–25 cm wynosi tylko 0,02 dB/m kw., a przez drzewa od 0,2 do 0,4 dB/m kw. Wydaje się to bardzo mało, biorąc pod uwagę, że według normy szkodliwy hałas zaczyna się dopiero od natężenia 95 dB.
Tu musimy więc się zdać na własne doświadczenia. Każdy w zimie bezbłędnie rozpoznaje tę zadziwiającą ciszę, gdy zimą spadnie świeży śnieg. Nasz komfort akustyczny zależy po prostu od pozornie niewielkich zmian dźwiękowego tła. Podobnie pochłania i rozprasza dźwięk listowie – lepiej się rozmawia w ogródku restauracji osłoniętym przez zielone draperie, prawda? Dodatkowo na to wrażenie wpływa psychologiczne powiązanie słuchu z innymi zmysłami. Łatwiej jest znieść odgłos samochodu, jeśli dzięki kurtynie z bluszczu nie widzimy jego ruchu.
Kochajmy więc pnącza wszelkimi zmysłami, kochajmy do jasnej cholery.