Podkast 103. Piotr Siemion: Pynchon przewidział świat, w którym żyjemy
– Łatwiej zobaczyć UFO nad Płońskiem niż Thomasa Pynchona – mówi Siemion i wie, co mówi, bo sam próbował – bez powodzenia. Urodzony w 1937 roku pisarz dał się sfotografować raz, może dwa. Nie udziela wywiadów, nie podaje swojego adresu.
W 1964 roku w liście do swojego agenta literackiego pisał mniej więcej tak: „Jeśli na papier uda mi się przelać cokolwiek z tego, co mam w głowie, to powstanie literackie wydarzenie tysiąclecia”. Niewiele się pomylił. Wydana w 1966 roku powieść „49 idzie pod młotek” sprawiła, że Pynchona usadzono w jednej ławce z autorami „Moby Dicka” czy „Ulissesa”. Na uczelniach sypnęło pynchonologami.
Musiały jednak minąć dwie dekady, aby „49…” trafiło do rąk polskich czytelników – udręczonych realiami schyłkowego PRL-u, wychowanych na linearnych powieściach XIX w. Siemion swoim tłumaczeniem otworzył okno na kalifornijską, równoległą wówczas rzeczywistość, w której prawda rozbija się w niezliczonych, mętnych zwierciadłach. Błądząca w niej główna bohaterka, Edypa Maas, czuje się tak, „jak gdyby stąpała po płytach gigantycznego binarnego komputera, gdzie zera i jedynki wiszą nad głową, na prawo i lewo, niczym trwające w równowadze mobile, i rozpościerają się przed nią w nieskończoność. Pod hieroglifami ulic kryło się transcendentalne znaczenie – albo też martwa ziemia. […] Za oczywistym znaczeniem kryje się drugie albo też brak znaczenia”.
Pynchon, fizyk inżynier z (niepełnego) wykształcenia, uchwycił w swej swingującej, bezczelnej prozie to, co nauka ośmieliła się zacząć opisywać wiele lat później: złożoność zjawisk społecznych, politycznych, ekonomicznych, niepoddającą się dyktatowi jednej narracji, jednego naczelnego prawa, a tylko wielu konkurujących ze sobą, równouprawnionych opisów. Rzeczywistość, której uczestnicy są nie samostanowiącymi jednostkami racjonalnymi, a targanymi emocjami i kaprysami elementami wielkiej, wielowymiarowej macierzy.
„49 idzie pod młotek”
|
Pynchonowska Ameryka lat 60. to także świat wszechogarniających korporacji i mediów, których podstawową czynnością nie jest informowanie, a formowanie ludzkich mas do kształtu maksymalnie efektywnej machiny. To chaos, w którym apostołowie teorii spiskowych konkurują z uczonymi o uwagę tych, którzy łakną okruchów porządku – i wygrywają. To świat – kiedyś dla nas egzotyczny – w roku 2024 jest współczesny.
Dziś wszyscy, jak Edypa, błąkamy się po San Narciso.
Cieszymy się, że słuchacie naszych podkastów. Powstają one także dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby do nich dołączyć – i skorzystać w pełni z oferty pulsara, „Scientific American” oraz „Wiedzy i Życia” – zajrzyjcie tutaj.
WSZYSTKIE SYGNAŁY PULSARA ZNAJDZIECIE TUTAJ