Reklama
Monika Supruniuk. Monika Supruniuk. Anna Amarowicz/Pulsar
Struktura

Podkast 157. Monika Supruniuk: Degradacja bywa plastyczna i piękna

Złamany „Van Gogh”, czyli szaleństwo w muzeum
Struktura

Złamany „Van Gogh”, czyli szaleństwo w muzeum

Placówki, w których prezentuje się dzieła sztuki, dysponują narzędziami ochrony, jakich nigdy w historii nie miały, ale wykorzystują je nie do walki ze złodziejami. Większe problemy sprawiają niektórzy zwiedzający. [Artykuł także do słuchania]

Ile w konserwacji i restauracji obiektów sztuki jest nauki, a ile artystycznego wyczucia? Czy z upływem czasu należy walczyć, czy też się z nim pogodzić? Opowiada dr Monika Supruniuk, konserwatorka dzieł sztuki, zastępczyni dyrektora ds. zbiorów analogowych i infrastruktury Filmoteki Narodowej – Instytutu Audiowizualnego (FINA).

Pleśń, grzyby, wilgoć, przesuszenie, postępujące zniszczenie – oto codzienność obiektów sztuki. Czas pastwi się nad nimi jak nad wszystkimi innymi przedmiotami. One jednak zasługują na nieco więcej uwagi – i szczęśliwie ją dostają. Choćby ze strony rozmówczyni pulsara, absolwentki Wydziału Konserwacji i Restauracji Dzieł Sztuki Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie, która specjalizuje się w opiece nad papierem, fotografią oraz filmem. Z jej pomocy korzystała lub korzysta większość znaczących polskich instytucji kultury mających takie obiekty w swoich zasobach.

Supruniuk opowiada o dylematach, przed jakimi obiekty sztuki stawiają społeczność konserwatorską: z jakim rodzajem stresu i odpowiedzialności muszą się mierzyć – i dlaczego. Choćby z tym, że muszą – jak mówi – „mierzyć się z własnym progiem tolerancji na brak konsekwencji”.

Przede wszystkim jednak Supruniuk zdaje relację z arcyciekawej ewolucji podejścia do zjawiska degradacji. Dawniej ingerencje konserwatorskie były posunięte daleko. Dziś nie walczy się już ze zmianami, jakie czas pozostawia w obiekcie sztuki, a raczej je akceptuje (rzecz jasna starając się, by nie postępowały dramatycznie szybko). I godzi się z tym, że jedynym skutecznym, trwałym sposobem na powstrzymanie degradacji jest zamrożenie obiektu sztuki: zamknięcie go na cztery spusty, z dala od wpływu świata zewnętrznego – i oczu oglądających. Nie o to jednak przecież chodzi.

– Nie mówimy więc już „zachować”. Mówimy „przedłużyć życie” – wyjaśnia Supruniuk.

Monika Supruniuk.Anna Amarowicz/PulsarMonika Supruniuk.

||/||

Cieszymy się, że słuchacie naszych podkastów. Powstają one także dzięki wsparciu naszych cyfrowych prenumeratorów. Aby do nich dołączyć – i skorzystać w pełni z oferty pulsara, „Scientific American” oraz „Wiedzy i Życia” – zajrzyjcie tutaj.

WSZYSTKIE SYGNAŁY PULSARA ZNAJDZIECIE TUTAJ

Reklama