Czy przyjmowanie witaminy D ma pozytywny wpływ na zdrowie? Czy przyjmowanie witaminy D ma pozytywny wpływ na zdrowie? Shutterstock
Zdrowie

Witamina D nie poprawia zdrowia

Najnowsze badania obalają dogmat witaminy D: nie chroni przed złamaniami ani nie jest eliksirem długowieczności. Przesiewowe badania jej poziomu do niczego się nie przydają.

Dobrze, że rewelacje, które przynosi „The New England Journal of Medicine”, opinia publiczna w Europie i Ameryce Północnej otrzymuje w środku lata. W tych regionach świata żyje bowiem najwięcej ludzi, którzy wierzą w nieograniczony potencjał witaminy D. Teraz łatwiej będzie im zmienić te przyzwyczajenia i sięgnąć po tańsze alternatywy zalecane przez naukowców: spacery na świeżym powietrzu, aktywność fizyczną i zdrową dietę.

Dr Joann Manson, szefowa medycyny prewencyjnej z Brigham and Women's Hospital w Bostonie oraz pierwsza autorka opublikowanej pracy dr Meryl LeBoff, postanowiły prześledzić stan zdrowia blisko 26 tys. osób – Amerykanów w wieku powyżej 50 lat i Amerykanek powyżej 55 roku życia. Podzielono ich na dwie grupy: przyjmujących przez pięć lat 2 tys. jednostek witaminy D lub placebo.

Ich badania były częścią większego projektu naukowego o nazwie VITAL, finansowanego przez National Institutes of Health (NIH) już od 10 lat. Rozpoczęto go po tym, jak naukowcy z National Academy of Medicine nie znaleźli w 2011 r. dowodów na znaczenie witaminy D w poprawie zdrowia, czym zakwestionowali potrzebę jej suplementacji. Zadanie, przed którym ich wtedy postawiono polegało na wskazaniu minimalnego dziennego zapotrzebowania na witaminę D, ale okazało się, że większość badań klinicznych, w których próbowano to ustalić, nie prowadzi do żadnej konkluzji. Zamiast więc podać wysokość dawki, która miałaby chronić przed osteoporozą i przynosić inne korzyści, eksperci z National Academy of Medicine i NIH zadali pytanie: czy istnieje jakakolwiek prawda w twierdzeniach, że witamina D poprawia zdrowie? Zespół z Bostonu właśnie odpowiedział: NIE!

Zalecenia dotyczące suplementacji witaminy D opierają się bardziej na odczuciach rozmaitych grup eksperckich niż twardych danych naukowych.

Są jednak wyjątki. U osób z celiakią albo chorobą Leśniowskiego-Crohna oraz narażonych na brak słońca i tych, którzy nie mają w swojej diecie pokarmów mlecznych i zbożowych, korzyści przyjmowania witaminy D są widoczne: pomaga im wchłonąć wapń z pożywienia. Ale – jak piszą na łamach „The New England Journal of Medicine” w redakcyjnym komentarzu do omawianego badania dr Steven R. Cummings z California Pacific Medical Center Research Institute i dr Clifford Rosen z MaineHealth Institute for Research – w ogólnej populacji z trudem można znaleźć osoby z tak dużymi niedoborami witaminy D, że należałoby ją uzupełniać. A wykonanie badania laboratoryjnego oznaczającego ten poziom nie ma sensu, ponieważ nikt nie ustalił jednoznacznie jednej wartości granicznej, poza którą byłoby to przydatne i konieczne. Dotychczasowe zalecenia opierają się bardziej na odczuciach rozmaitych grup eksperckich niż twardych danych naukowych (w Polsce za taką granicę uważa się poziom 30 ng/ml).

Cytowane przez „The New York Times” autorki badania podkreślają, że wśród jego uczestników były „tysiące osób z osteoporozą lub poziomem witaminy D uważanym za niski lub niewystarczający”. Ale nie odnosiły one żadnych korzyści z suplementacji, jeśli chodzi o redukcję ryzyka złamań.

W Polsce, zgodnie z wytycznymi dla Europy Środkowej, suplementacja witaminą D (w ilości 2–4 tys. jednostek) zalecana jest w okresie jesienno-zimowym, ale większość osób nie odstawia jej również latem. To zasługa marketingu producentów tych suplementów, którzy reklamują witaminę D jakby była lekiem (sic!) dla każdego i na wszystko: mocne kości, zdrowe serce, piękną skórę, sprawny umysł, lepszą odporność. Wyniki amerykańskiego badania każą sceptycznie podejść do tych hurraoptymistycznych zapewnień.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną