. . Shutterstock
Zdrowie

Kolejny lek na Alzheimera: zmarło dwoje pacjentów, trwają analizy przyczyn

Świat uważnie przygląda się postępowi badań nad lecanemabem, który może okazać się przełomem w terapii choroby Alzheimera. Nowe informacje na jego temat są i dobre, i złe. Poważnym problemem może być łączenie tego medykamentu z lekami rozrzedzającymi krew.

EDIT: Amerykańska Agencja ds. Żywności i Leków (FDA) zatwierdziła lecanemab na początku stycznia 2023 r.

We wtorek japońska firma Eisai i amerykańska spółka Biogen, które finansują badania kliniczne lecanemabu i będą wkrótce ubiegać się o jego rejestrację w Stanach Zjednoczonych, udostępniły szczegółowe wyniki z III fazy. Potwierdzono w nich dane, które przedstawione zostały pierwszy raz pod koniec września (pisaliśmy o nich w pulsarze: Kolejny lek na Alzheimera - za wcześnie i na rozczarowanie i na ulgę). Przeciwciało skierowane przeciwko amyloidowym beta-protofibrylom u pacjentów z wczesną chorobą Alzheimera spowalnia pogarszanie funkcji poznawczych o 27 proc. w ciągu 18 miesięcy w porównaniu z grupą przyjmującą placebo.

Ale niemal jednocześnie, bo we wczorajszym wydaniu „New England Journal of Medicine”, opublikowano tekst, w którym wyartykułowano obawy dotyczące bezpieczeństwa stosowania tego preparatu. Rzecz w tym, że wielu uczestników doświadczyło krwawień mózgowych, obrzęków lub innych skutków ubocznych.

W badaniu klinicznym losowo przydzielono 1795 pacjentów z wczesną chorobą Alzheimera do grupy otrzymującej lecanemab lub placebo (preparat podawany jest dożylnie raz na dwa tygodnie). W artykule na łamach NEJM badacze przyznali, że w porównaniu z placebo lecanemab rzeczywiście obniżył poziom amyloidu w mózgu i był związany z „umiarkowanie mniejszym spadkiem” wskaźników funkcji poznawczych. Jednak szczegółowa analiza różnych podgrup uczestniczących w badaniu wykazała, że ​​pacjenci predystynowani rozwoju choroby Alzheimera z powodu posiadania wariantu genu ApoE ε4 (15 proc.) nie odnosili podobnych korzyści.

Kluczowym efektem był również poziom amyloidu w badaniu PET u 698 uczestników. Na początku średnio wynosił on 77,92 centyloidów w grupie otrzymującej lecanemab i 75,03 centyloidów wśród pacjentów otrzymujących placebo. Po 18 miesiącach naukowcy odkryli, że u pierwszej grupy spadł o 55,48 centyloidów, u drugiej wzrósł o 3,64 centyloidów.

Kwestia bezpieczeństwa wyszła na jaw po śmierci dwóch pacjentów z powodu krwotoku mózgowego. Pierwszy przypadek zgłoszono pod koniec października – dotyczył on 87-letniego mężczyzny, który dodatkowo przyjmował lek przeciwzakrzepowy Eliquis. Drugi zgon stwierdzono u 65-letniej kobiety, która doznała udaru i otrzymała tzw. tkankowy aktywator plazminogenu (tPA) w celu usunięcia zakrzepów krwi.

Producenci lecanemabu uważają, że ​​tych zgonów nie można przypisać ich lekowi – zasłaniają się protokołami monitorowania obrzęku mózgu i nie widzą potrzeby wprowadzania dodatkowych ograniczeń dla grupy chorych, którzy powinni być z terapii tym preparatem dyskwalifikowani. Badacze są jednak bardziej ostrożni: rozpoczęli dokładną analizę przyczyn, które doprowadziły do śmierci pacjentów. Niektórzy już ostrzegli przed równoczesnym stosowaniem lecanemabu z lekami rozrzedzającymi krew.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną