Poradnik: Gdy ciepło staje się wrogiem
Z roku na rok lato staje się coraz mniej przewidywalne i trudniejsze do zniesienia. W wielu częściach świata temperatury osiągają wartości, które jeszcze kilkanaście lat temu uznalibyśmy za wyjątkowe. W cieniu debat o topniejących lodowcach, wzroście poziomu mórz, wysychających rzekach i ekstremalnych zjawiskach pogodowych umyka nam jedno z najważniejszych pytań: co to wszystko oznacza dla zdrowia? Fale upałów są przecież wyzwaniem także dla naszych ciał i umysłów. Prowadzą m.in. do odwodnienia, udarów cieplnych, nasilenia problemów psychicznych. Skrajne temperatury wpływają na serce, nerki, układ nerwowy, a także zdolność koncentracji i funkcje poznawcze. Częstymi skutkami przegrzania są omdlenia, będące efektem spadku ciśnienia krwi, gdy organizm nie radzi sobie z rozprowadzaniem ciepła (patrz ramka „Jak nie zemdleć w upale”). To jak chwilowe wyłączenie prądu w mózgu – najczęściej dotyka młodych i zdrowych, którzy zbyt długo stoją na słońcu albo ruszają na jogging w południe, bo „przecież dadzą radę”. Ratownicy widzą dziesiątki takich pacjentów każdego lata. Do tego, gdy ciało próbuje się chłodzić, krew napływa do sieci naczyń podskórnych, a płyny zaczynają z nich przeciekać do tkanek. Efekt? Spuchnięte kostki, dłonie, czasem całe nogi.
Według unijnej służby klimatycznej Copernicus i Światowej Organizacji Meteorologicznej najszybciej ocieplającym się kontynentem była w ubiegłym roku… Europa. W lipcu 2024 r. fala upału (powyżej 30°C) trwała na jej południowo-wschodnich krańcach nieprzerwanie przez 13 dni; w sumie stanowiły one połowę całego lata od czerwca do września. To nie są dla nas dobre wiadomości, ponieważ Europejczycy, nawet z południa, są wciąż mniej zaadaptowani do rekordowych temperatur niż ludność z krajów równikowych i podzwrotnikowych. A i tam bite są rekordy. Badania pokazują, że do problemów zdrowotnych najbardziej przyczyniają się ciepłe noce, zwłaszcza po upalnych dniach, gdyż organizm nie może wtedy odpocząć od wysokich temperatur.
Wcześniaki
Jednym z mniej oczywistych skutków ocieplenia klimatu jest rosnąca liczba przedwczesnych porodów oraz noworodków z niską masą urodzeniową (przyrost temperatury o 1°C pociąga za sobą wzrost ryzyka wcześniactwa w gorących porach roku o 5%). W artykule z 2022 r. w „Science Direct” lekarze z Wydziału Psychiatrii Icahn School of Medicine w Mount Sinai w USA pokusili się o hipotezę, że narażenie matek na ekstremalne temperatury otoczenia w czasie ciąży wiąże się z ryzykiem zaburzeń psychicznych lub wrodzonych wad rozwojowych u potomstwa. Wcześniej zauważono korelację między wysokimi temperaturami w czasie ciąży a opóźnionym rozwojem neurologicznym u szczurów, krów i owiec – zwrócono uwagę na zmniejszony przepływ krwi do łożyska w wyniku stresu cieplnego, przez co płody są gorzej odżywione. Możliwymi winowajcami są też oksytocyna, główny hormon wywołujący poród, oraz prostaglandyny – badania z lat 90. XX w. wykazały, że u ciężarnych zwierząt hodowlanych narażonych na stres cieplny są one wydzielane w znacznie większych ilościach.
Również nasze domy nie są przystosowane do upałów. Tacy mieszkańcy indyjskiego Radżasthanu – gdzie słupek rtęci przez kilkanaście dni nie spada poniżej 39°C przy wilgotności powietrza 95% – radzą sobie z gorącem nie tylko dzięki wiekowemu doświadczeniu, ale i odpowiedniej konstrukcji budynków, które izolują ludzi od lokalnego klimatu (grubsze ściany opóźniają nagrzewanie się domu, dwuwarstwowy dach zapewnia dodatkowy cień i wentylację, a dziedziniec pozwala gorącemu powietrzu swobodnie uchodzić w górę). Niestety, mieszkańcy polskich aglomeracji pozostają bezbronni, bo u nas miasta nigdy nie były projektowane z myślą o tropikach. Różnica jest kolosalna między domami zbudowanymi z cegieł, kamienia czy drewna a tymi z betonu i tworzyw sztucznych, które sprawiają, że bloki mieszkalne pochłaniają ciepło.
Udar cieplny
Choć pocenie umożliwia odparowanie wody z ciała i oddanie nadwyżki ciepła, to kiedy powietrze staje się przesycone wilgocią, przestaje tę wodę odbierać. Udary cieplne powstają właśnie wtedy – gdy ciepło powstające w organizmie nie ulega rozproszeniu. Temperatura wewnętrzna wówczas wzrasta, a po przekroczeniu 40°C dochodzi do denaturacji białek, m.in. w neuronach, zaburzeń aktywności enzymów i ostatecznie do udaru. Nie chodzi tu o lekkie osłabienie po zbyt długim spacerze w słońcu, choć objawy wyczerpania cieplnego często są ignorowane, bo przypominają zwykłe zmęczenie. Organizm jednak traci wtedy nadmierne ilości wody i soli, wskutek czego mogą wystąpić bóle i zawroty głowy, przyspieszenie oddechu. Przed pogorszeniem stanu ratuje schłodzenie się w ciągu pół godziny. Aby zrobić to szybko, przenieś taką osobę w miejsce o niższej temperaturze, zdejmij jej wszystkie niepotrzebne ubrania (również skarpetki), zachęć do wypicia napoju izotonicznego lub hipotonicznego, w ostateczności zimnej wody, spryskaj skórę chłodną wodą i wachluj. Dobre są też zimne okłady, np. włożone pod pachy lub położone na szyi.
Przedłużające się wyczerpanie cieplne może przerodzić się w udar cieplny – i to już jest poważny stan, który oznacza silne przegrzanie ciała i utratę przytomności. Jeśli po 30 min odpoczynku w chłodnym miejscu ktoś nadal źle się czuje z powodu upału, należy natychmiast wezwać służby ratunkowe. Wskutek udaru cieplnego organy zaczynają się wyłączać jak przegrzane maszyny. Objawy? Gorąca sucha skóra, dezorientacja, przyspieszony puls, drgawki. Jeśli nie nastąpi szybkie schłodzenie, może dojść do uszkodzenia mózgu, nerek, a nawet śmierci. I nie dotyczy to tylko seniorów. Rośnie liczba przypadków wśród młodych aktywnych ludzi, którzy ćwiczą na zewnątrz w upalne dni, przeceniając wydolność swojego organizmu.
Wyrok dla głowy
Jak czytamy w „The Lancet” (artykuł z 2024 r., przegląd 332 badań naukowych), globalne ocieplenie może wpływać na występowanie i nasilenie zaburzeń psychicznych i chorób układu nerwowego. Na Tajwanie ryzyko hospitalizacji z powodu schizofrenii wzrasta w upalne dni. Również w Szwajcarii i Kalifornii wizyty w szpitalu z powodu różnych zaburzeń psychicznych oraz samookaleczeń są wtedy częstsze. Migreny, udary (niecieplne), natężenie drgawek oraz nasilenie objawów stwardnienia rozsianego także wydają się zależne od temperatury.
Clayton Page Aldern z Center for Studies in Demography and Ecology na University of Washington wylicza w swojej książce „The Weight of Nature. How a Changing Climate Changes Our Brains”, bazując na różnych publikacjach naukowych, co się dzieje, gdy organizm musi borykać się z rozgrzaniem: sędziowie imigracyjni w USA rzadziej orzekają na korzyść osób ubiegających się o azyl, uczniowie gorzej przyswajają wiedzę, w internecie pojawia się więcej mowy nienawiści, nasila się również przemoc domowa oraz przybywa samobójstw. Nie trzeba zresztą prowadzić badań naukowych, by odkryć, jak zmienia się samopoczucie podczas przegrzania. Stajemy się bardziej drażliwi, zrzędliwi, trudniej jest nam się skupić i łatwiej działamy impulsywnie.
Jak nie zemdleć w upale
Niezależnie od stanu zdrowia wszyscy w wysokich temperaturach narażamy się na omdlenia. Można im zapobiec w następujący sposób: nie męczyć się w upale, dbać o nawodnienie, zapobiegać spadkom poziomu cukru, czyli nie głodować, i unikać dłuższego stania w dusznych pomieszczeniach. Omdlenia są krótkotrwałą utratą przytomności, którą mogą poprzedzać zawroty głowy, zaburzenia widzenia (charakterystyczne mroczki przed oczami), kołatanie serca i nudności. Ryzyko omdleń jest największe u osób w wieku 15–25 lat, a następnie po 70. roku życia.
Co robić, gdy czujesz, że ci słabo
1. Jeśli siedzisz, pochyl się i schowaj głowę między kolana. Jeśli stoisz, oprzyj się o coś, a najlepiej usiądź lub kucnij. Usiądź na własnych piętach i podeprzyj się ręką. W tej pozycji nie przewrócisz się na twarz, tylko na bok.
2. W pozycji leżącej ukrwienie mózgu powinno szybko dojść do stanu prawidłowego, ale leż spokojnie i nie wstawaj.
3. Do osoby, która zemdlała na ulicy, w kościele, w sklepie, należy wezwać pogotowie.
4. Jeśli jesteś świadkiem czyjegoś omdlenia, sprawdź, czy przytomność wróciła po 30–60 s. Jeśli nie – trzeba rozpocząć reanimację.
Czego nie robić?
1. Jeśli czujesz, że ci słabo w pozycji stojącej, nie staraj się wytrzymać za wszelką cenę. Zadbaj, aby nie upaść. W przypadku omdleń najniebezpieczniejsze są urazy przy upadkach!
2. Nie stawiaj ani nie sadzaj na siłę osoby, która osunęła się na ziemię. To może pogłębić niedokrwienie jej mózgu!
3. Nie unoś nóg u osoby, która straciła przytomność (jest to dozwolone ewentualnie tylko u ludzi młodych). Jeśli utrata przytomności nastąpiła na skutek wylewu, uniesione nogi zwiększą dopływ krwi do mózgu, co może pogorszyć jej stan!
4. Nie wlewaj nieprzytomnemu do ust wody (owszem, można napoić – ponieważ podczas upałów częste są omdlenia z powodu odwodnienia – ale tylko osobę, która może już samodzielnie się napić) i nie podawaj żadnych leków!
5. Osoby, które odzyskały przytomność, nie powinny szybko zmieniać pozycji. Pionizacja powinna przebiegać powoli i przy asekuracji świadków zdarzenia, czyli osób udzielających pierwszej pomocy.
Choroby przewlekłe
Cukrzyca, choroby serca i niewydolność nerek to stany, które w upale zamieniają organizm w tykającą bombę. Jak przyznają diabetolodzy, pacjenci z cukrzycą często mają zaburzoną termoregulację. Dodatkowo takie leki jak metformina niekiedy zwiększają ryzyko odwodnienia. Przy wyższych temperaturach może dojść do wzrostu poziomu cukru we krwi, co wymaga podania zwiększonych dawek insuliny. Diabetycy muszą jeszcze pamiętać o tym, że gorące powietrze i zwiększona wilgotność to czynniki zaburzające wchłanianie insuliny, więc trzeba liczyć się z niekorzystnymi wahaniami glikemii.
Osoby z chorobami serca są w jeszcze gorszej sytuacji. „Serce musi pracować ciężej, żeby pompować krew i chłodzić ciało” – mówi prof. Piotr Rozentryt ze Śląskiego Centrum Chorób Serca w Zabrzu, który zajmuje się na oddziale dziennym pacjentami z niewydolnością serca. „Dla kogoś z tą chorobą to jak maraton bez treningu” – dodaje. Leki moczopędne, często stosowane w takich przypadkach, dodatkowo zwiększają ryzyko odwodnienia i zaburzeń elektrolitowych. „Pacjent przychodzi z obrzękami, myśląc, że to tylko upał” – zauważa ekspert. „A w rzeczywistości jego serce ledwo zipie”. I chociaż pacjenci są edukowani, co po wypisie ze szpitala zażywać i ile pić, upał wszystko zmienia – na szczęście oddział dzienny zapewnia możliwość telefonicznego kontaktu z wykwalifikowanym personelem lub przyjazd na kilka godzin, by na miejscu ocenić sytuację i zweryfikować zalecenia. „Dzięki temu nasi podopieczni nie żyją w stresie, co zrobić, gdy muszą przyjmować więcej płynów i gorzej im się oddycha lub puchną nogi” – przyznaje prof. Rozentryt. Nie wszędzie w Polsce pacjenci z niewydolnością serca mogą liczyć na taki stały kontakt z oddziałem dziennym, sprofilowanym na ich potrzeby.
Niewydolność nerek to kolejny problem. Nerki potrzebują odpowiedniego nawodnienia, a w upale, gdy szybciej tracimy płyny, niż je uzupełniamy, mogą po prostu przestać filtrować krew. To szczególnie groźne dla pacjentów dializowanych, którzy i tak mają ograniczone możliwości regulacji płynów. Upośledzone funkcjonowanie nerek sprawia, że nie nadążają one z filtrowaniem, a to tylko pogłębia kryzys.
Najwrażliwsi
Najbardziej narażone na skutki ekstremalnego gorąca są osoby starsze, przewlekle chore i dzieci. U seniorów ze względu na osłabione mechanizmy termoregulacji i stępione poczucie pragnienia odwodnienie może nastąpić niemal niezauważenie. „Zresztą pragnienie wcale nie jest wiarygodnym sygnałem zapotrzebowania na płyny. Zwykle zjawia się, kiedy w organizmie występuje już ich niedobór” – ostrzega prof. Artur Mamcarz, kierownik III Kliniki Chorób Wewnętrznych i Kardiologii z Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego. Nasz organizm w 60% składa się z wody, codziennie – w wyniku spalania tłuszczów, węglowodanów i białek – może sam wytworzyć jej pełną szklankę. Ale to za mało, by wyrównać straty. Konsekwencje zdrowotne wskutek odwodnienia to m.in. bóle i zawroty głowy, zaburzenia elektrolitowe prowadzące do zakłóceń w pracy serca i nerek, zmiany ciśnienia krwi, zaparcia (czym uzupełniać niedobór płynów, przeczytaj w akapicie „Ile pić?”).
Badania przywoływane przez brytyjski National Health System, odpowiednik naszego NFZ, pokazują, że już utrata 2% wody z organizmu powoduje pogorszenie funkcji poznawczych, które przecież u wielu seniorów i tak szwankują na co dzień. U dzieci sytuacja jest jeszcze poważniejsza, bo ich organizmy szybciej się przegrzewają. Prof. Marek Sanak z Collegium Medicum Uniwersytetu Jagiellońskiego zwraca uwagę, że w Polsce większość niemowląt i przedszkolaków jest przez opiekunów przegrzewana, ubierana nieodpowiednio do temperatury i zbyt rzadko pojona. Niemowlaki wprawdzie posiadają więcej gruczołów potowych niż dorośli (bo pocą im się także głowa i stopy), ale ich nerki nie wywiązują się jeszcze dobrze z funkcji regulatora przepływu płynów i elektrolitów, więc szybciej dochodzi tu do zapaści (podobny mechanizm daje o sobie znać przy biegunkach dziecięcych, np. podczas zakażeń rotawirusami).
Jak poznać, że dziecko jest przegrzane i odwodnione? Lekarze łatwo wypatrzą takie objawy, jak suche śluzówki, zapadnięte oczy, mniej elastyczne fałdy skórne. „Rodzicom pozostaje ocena zaburzeń świadomości: maluchy są nieswoje, rozdrażnione, potem senne” – wylicza profesor. Jeśli towarzyszy temu przegrzanie, pojawia się hipertermia, łącznie z drgawkami, która przypomina narastanie gorączki (należy wtedy zastosować u dziecka mokre chłodne kompresy, które przyspieszą parowanie wody – najskuteczniejszy sposób odbierania ciepła z organizmu). Większy problem z przegrzewaniem mają maluchy z genetycznie uwarunkowanym brakiem gruczołów potowych. To na szczęście rzadkie schorzenie (rocznie rodzi się z nim ok. 2500 dzieci na całym świecie, w Polsce – kilkoro), ale latem stanowi olbrzymie wyzwanie. W medycznej nomenklaturze określane jest skrótem HED, od angielskiej nazwy hypohidrotic ectodermal dysplasia (czyli hipohydrotyczna dysplazja ektodermalna). Poza brakiem lub niedorozwojem gruczołów potowych mogą w nim występować również nieprawidłowości w rozwoju zębów, włosów i skóry. Kluczowe w tym wypadku są ochrona przed słońcem i brak aktywności, zwłaszcza w upalne dni. Można stosować kamizelki z wkładami chłodzącymi i regularnie spryskiwać skórę wodą (pomaga w chłodzeniu przez parowanie).
Ile pić?
Zapotrzebowanie dorosłego mężczyzny na wodę to 2,5 l dziennie, kobiety – 2 l. Ale nie każdy musi wypijać dwie litrowe butelki! Wytyczne ekspertów odnoszą się do wszystkich płynów, które trafiają do organizmu (poza alkoholem). A zatem to woda przyjmowana z herbatą, kawą, mlekiem, a także z artykułami spożywczymi, które – choć nie widać tego gołym okiem – zawierają ją w sporej ilości. Najwięcej wody mają warzywa i owoce: ogórki – 96%, pomidory – 95%, kapusta – 90%. Ale również ser twarogowy – 72%, gouda – 45%, chleb – 35%. Nikt na co dzień nie zlicza tych wartości, więc zalecenia są pewnym uproszczeniem: dorośli powinni wypijać dziennie co najmniej 1,5 l wody i innych napojów. „Co najmniej” to wyrażenie kluczowe, gdyż odstępstw od reguły jest wiele. Już sama dieta, do której jesteśmy na co dzień przyzwyczajeni, reguluje zapotrzebowanie na płyny. Jeśli jest wysokoenergetyczna, trzeba pić więcej. Również posiłki bogate w białka i błonnik zwiększający utratę wody przez przewód pokarmowy podwyższają ten limit.
Zapotrzebowanie zwiększają też: upał, przebywanie na dużych wysokościach oraz aktywność fizyczna. Amatorzy biegania muszą jednak pamiętać, aby nie dopajać się w trakcie wielogodzinnego wysiłku zbyt dużą ilością płynów, szczególnie czystą wodą. Jej nadmiar rozcieńcza krew i drogą osmozy wchłania się do komórek, także w mózgu – doprowadza to do obrzęku, a w konsekwencji ucisku na ośrodki zawiadujące pracą serca i oddychaniem. Osoby sportowo wytrenowane pocą się obficiej (nawet 1,5–2 l w ciągu godziny), gdyż jest to u nich wyrazem lepszej termoregulacji organizmu. A ponieważ z potem najwięcej tracimy sodu, deficyt tego pierwiastka najlepiej uzupełnić płynami izotonicznymi lub hipotonicznymi, które stanowią ekwiwalent naszych płynów ustrojowych.