Kristian Bell / Shutterstock
Opinie

Gdzie człowiek nie może, tam pośle psa (lub albatrosa)

Jak wskazuje naukowa nazwa naszego gatunku (Homo sapiens), mędrcy zdecydowali przed laty, że wyróżniającą cechą człowieka jest zdolność do racjonalnego myślenia, której towarzyszy umiejętność uczenia się, gromadzenia wiedzy i rozwiązywania problemów. Pod tym względem rzeczywiście górujemy nad innymi stworzeniami, ale w pewnych sytuacjach musimy korzystać z ich pomocy przy zdobywaniu informacji, bez których myślenie staje się bezpłodne.

Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:

www.facebook.com/projektpulsar

W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


Informacje docierają do naszego mózgu za pośrednictwem zmysłów, niekiedy w istotnej mierze wspomaganych przez nowoczesne instrumenty pomiarowe. Bywa jednak, że nie jesteśmy w stanie poradzić sobie bez pomocy innych zwierząt. Klasycznym przykładem jest tu pies. O zasługach obserwacyjnych i poznawczych psa napisano wiele tomów, których nie będę tu streszczał. Przejdę od razu do jednej z najnowszych naukowych usług, jakie zawdzięczamy naszym najbliższym czworonożnym przyjaciołom. Chodzi o owoce cytrusowe. Atakująca je zaraza, nazwana huanglongbing (HLB), odkryta została w Chinach na początku zeszłego wieku, ale kilkadziesiąt lat później przywędrowała do Ameryki i rozpoczęła dewastację plantacji pomarańczy, cytryn i grejpfrutów na Florydzie, w Teksasie, a w końcu w Kalifornii. Zaraza, której sprawcą jest bakteria Candidatus Liberibacter asiaticus, roznoszona przez mszyce, spowodowała w ciągu 10 lat spadek produkcji cytrusów o 70%. Walka z nią była niezwykle trudna, bo drzewka mogły być zarażone przez lata (i zarażać inne), zanim plantatorzy dostrzegli symptomy choroby (nawet nowoczesne genetyczne testy wykrywały obecność patogenów dopiero po kilkunastu miesiącach od ich pojawienia się). Zarażonych drzew nie dawało się wyleczyć i trzeba je było po prostu niszczyć.

Na pomysł, by skorzystać z pomocy psów, wpadł w końcu epidemiolog Tim Gottwald, pracujący w Departamencie Rolnictwa. Węch psa jest 100 tys. razy czulszy od ludzkiego i potrafi wykrywać na przykład przemycane narkotyki lub materiały wybuchowe. Rzeczywiście, już po kilku tygodniach treningu psy (wybrano 20) potrafiły zidentyfikować z 99-procentową precyzją rośliny zarażone HLB dopiero od kilku tygodni. Całkowita eliminacja zarazy będzie wymagać opracowania szczepionki, ale chwilowa pomoc psów może zaoszczędzić hodowcom miliardy dolarów.

Psy nie są jednak naszymi jedynymi zwierzęcymi informatorami. Do działań wywiadowczych zaangażowano niedawno także albatrosy. Te poważnie zagrożone wyginięciem ptaki są pod wieloma względami niezwykłymi stworzeniami. Rozpiętością skrzydeł (do 3,7 m) przewyższają wszystkie inne i dzięki temu mogą szybować nad oceanami kosztem minimalnej ilości energii. Po opuszczeniu gniazda dorosły albatros jest w stanie przebyć 16 tys. km bez lądowania, osiągając podczas lotu prędkość 80 km/h. Ponieważ wracają do gniazd nie częściej niż raz na dwa lata, a przez resztę czasu pozostają w powietrzu, do niedawna niewiele wiedzieliśmy o ich trybie życia i obyczajach, co martwiło ornitologów starających się powstrzymać spadek ich liczebności. Na pomoc przyszła mikroelektronika. Początkowo badacze zaopatrywali ptaki w miniaturowe systemy nawigacji satelitarnej rejestrujące trasy ich lotu, które odzyskiwano wraz z nagraniami po powrocie ptaka do gniazda. Kiedy dalszy postęp miniaturyzacji pozwolił na śledzenie ich lotów w czasie rzeczywistym, ktoś wpadł na pomysł stworzenia z nich „inteligentnych dronów”, zdolnych do patrolowania ogromnych przestrzeni oceanu. 169 albatrosów uzbrojonych zostało przez francuskich i nowozelandzkich techników w trzy anteny – jedna z nich połączona jest z systemem nawigacji satelitarnej, druga wykrywa sygnały radarowe wysyłane przez statki rybackie, a trzecia na żywo wysyła informacje do bazy. System ten zasila niewielka bateria słoneczna. Albatrosy lokalizują statki prowadzące połowy i przesyłają władzom ich położenie, co pozwala sprawdzić, czy połów jest legalny. Szacuje się, że rozmiary kłusownictwa oceanicznego sięgają wartości 20 mld dol. rocznie, a konwencjonalne metody kontroli są nieskuteczne.


Dziękujemy, że jesteś z nami. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża wyselekcjonowane badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Wiedza i Życie 4/2020 (1024) z dnia 01.04.2020; Chichot zza wielkiej wody; s. 3