Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Opinie

Co, kto i czego dotyka

Smak, wzrok, słuch, powonienie – to wszystko w naturalny sposób nazywamy zmysłami. Ale piąty zmysł, czyli dotyk, jakby mniej się z taką zmysłowością kojarzy. Jest od pozostałych zmysłów odmienny.

Obserwuj nas. Pulsar na Facebooku:

www.facebook.com/projektpulsar

W Sekcji Archeo w Pulsarze prezentujemy archiwalne teksty ze „Świata Nauki” i „Wiedzy i Życia”. Wciąż aktualne, intrygujące i inspirujące.


Rozpoznajemy świat oczyma, nosem, uszami, językiem – a gdzie narząd dotyku? Może to skóra? Dotykiem doświadczamy rzeczy najbardziej namacalnie – i nie tylko dzieci pragną czegoś dotknąć, żeby uwierzyć w tego realność – ale i wrażenia najsilniejsze, jak rozkosz i ból, jesteśmy skłonni z tym zmysłem-niezmysłem najbardziej kojarzyć. Wiemy też, że możemy stracić powonienie, że osłabnie nam wzrok, że słuch będziemy musieli coraz bardziej wytężać, że będziemy mieli coraz mniej wrażliwy smak – ale trudno nam wyobrazić sobie utratę czy osłabienie dotyku. To jakoś nas nie dotyczy. Może dlatego że mogłoby być szczególnie dotkliwe.

Dotyk to zmysł specyficzny.

Nazywanie dostępnego różnymi kanałami zmysłowego odbierania wrażeń zewnętrznych jest źródłem wielu metafor. Patrzenie i widzenie, słuchanie i słyszenie, węszenie i przewąchiwanie, smakowanie wreszcie bywają obecne w naszym języku na wiele sposobów i z wieloma mniej lub bardziej przenośnymi odniesieniami. Wydaje się, że dotykanie, łączące się z poczuciem najbardziej bezpośredniego fizycznego kontaktu, jest także pod tym względem szczególne.

Najbardziej istotne jest przecież dla nas to, o czym możemy powiedzieć, że nas bezpośrednio dotyczy. Co nas dotyka. Niestety, częściej mówimy tak o sprawach mniej przyjemnych. Możemy czasem w oryginalniejszej metaforze mówić o dotknięciu fortuny, ale dotykają nas raczej przykre zdarzenia. Tak mówimy o losie: jeśli powiemy, że kogoś dotknął los, na ogół mamy na myśli, że spotkało go coś złego. Takie dotknięcie bywa nazywane ciężkim. A i ludzie potrafią nas dotknąć – jeśli takiej przenośni użyjemy, chodzi o to, że oczywiście czujemy się z tym źle. Zwłaszcza jeśli ktoś nas dotknie do żywego. I to jeszcze dotknie w czuły punkt. Źle jest poczuć się tak dotkniętym. Wyrażenie zły dotyk ma już znaczenie całkiem konkretne i nieprzenośne.

Kiedy czegoś nie lubimy, to tego nie dotykamy, czasem nie tykamy. Nie tkniemy na przykład nielubianych potraw. I sami czasem nie pozwalamy się tknąć (choć trzeba przyznać, że jeśli coś mnie tknęło, to zwykle z pozytywnym skutkiem). Napis „nie dotykać!” ma skłaniać nas już nie tylko do zachowania ostrożności, lecz często wręcz wywołać strach. I nie dotykamy wtedy. Intensywność niedobrych odczuć mierzymy dotkliwością. Coś, co szczególnie dotkliwe, bywa nie do zniesienia.

Ale przecież sami lubimy rzeczy dotknąć. Zwłaszcza sedna tych rzeczy. Istoty problemu dotknąć. No i oczywiście lubimy przez dotyk kierować różnymi urządzeniami. Z których wiele działa na dotyk. A nawet coraz bardziej stają się dotykowe.

Prasłowiański niedokonany czasownik tykali i jego dokonany odpowiednik tknąti od dawnych czasów niewiele się zmieniły. Same rzadziej są dziś używane, raczej z negacją (nie tykać/nie tknąć), ale założyły liczną rodzinę, gdzie są pary spotykać/spotkać i natykać/natknąć się, i potyczki są, i przytyki, wtyczki i zatyczki, i wiele, wiele innych. Dotykanie i dotknięcie są najbliższe czasownikowi. Dotyk jest już w pełni rzeczownikiem i może oczywiście być dobrą nazwą zmysłu.

Ale zmysłu szczególnego.


Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.

Wiedza i Życie 10/2016 (982) z dnia 01.10.2016; Na końcu języka; s. 19