Robert Hofstadter był znakomitym ­fizykiem, znawcą win i jazzu. Robert Hofstadter był znakomitym ­fizykiem, znawcą win i jazzu. Wikipedia
Człowiek

Fizyka, wino i jazz

Robert Hofstadter pamiętał, że jego rodzice, Louis i Henrietta Koenigsberg, przybyli do Stanów Zjednoczonych z terenów zaboru rosyjskiego, i zawsze ciepło odnosił się do spotykanych na konferencjach polskich fizyków.

Urodził się w Nowym Jorku w lutym 1915 roku. Jego rodzice prowadzili tam sklep z cygarami. Robert jako chłopiec wykazywał niezmierną ciekawość świata, zbierał minerały, liście, owady i z zapałem fotografował. Ukończył z najwyższym wyróżnieniem City College of New York, a potem, w latach 1935–1938, studiował fizykę na Uniwersytecie Princeton. Jego świetna rozprawa doktorska na temat widm cząsteczek organicznych przyniosła mu kolejne wyróżnienia i stypendia.

Zainteresowania Hofstadtera dotyczyły bardzo różnych działów fizyki oraz astronomii. Badając fotoprzewodnictwo w kryształach willemitu (związku siarki i cynku) z domieszką manganu, odkrył istnienie stanów pułapkowych poniżej pasma przewodnictwa. Następnie brał udział w konstrukcji akceleratora typu Van de Graaffa na Uniwersytecie Pensylwanii w Filadelfii. Kiedy Stany Zjednoczone ogłosiły przystąpienie do walk w czasie II wojny światowej, Hofstadter przeniósł się do National Bureau of Standards i uczestniczył w badaniach zapalników zbliżeniowych, które mogły być stosowane w bombach i pociskach. W Norden Laboratories w Nowym Jorku konstruował automatyczny wskaźnik wysokości samolotów, umożliwiający im lot na bardzo niskim pułapie, tuż nad ziemią. Wykazując się wielką odwagą, sam brał udział w testach tego urządzenia, czym zaskarbił sobie uznanie pilotów i współpracowników.

Po wojnie Hofstadter zaczął pracować na Uniwersytecie Princeton, gdzie przebywał już wtedy Albert Einstein. Ale mimo swych osiągnięć fizyk był jeszcze bardzo nieśmiałym człowiekiem. Wspominał potem, że wielokrotnie spotykał Einsteina na seminariach, lecz nie zdobył się na zagadnięcie go nawet podczas swobodnych dyskusji przy kawie.

W 1948 roku wynalazł licznik scyntylacyjny, w którym zastosował jodek sodu domieszkowany talem. Ta metoda detekcji jest teraz powszechnie używana w eksperymentach z dziedziny fizyki jądra atomowego i cząstek elementarnych. Dwa lata później objął stanowisko profesora na Uniwersytecie Stanforda. Pewnego dnia przyszedł mu do głowy „szalony” pomysł wybudowania liniowego akceleratora elektronów o długości jednej mili. Po kilku latach ten pomysł podchwycono. Zbudowany tam akcelerator miał długość aż dwóch mil. Praca przy tym urządzeniu przyniosła Hofstadterowi największą sławę. Stosując wiązkę przyspieszanych w nim elektronów, badał ich rozpraszanie na różnych jądrach atomowych, począwszy od protonu, i wyznaczył ich rozmiary. Było to rewelacyjne osiągnięcie, ponieważ wydawało się przedtem, że mogą to być twory punktowe. Za te wyniki Hofstadter otrzymał w 1961 roku Nagrodę Nobla z fizyki; podzielił ją z niemieckim fizykiem Rudolfem Mößbauerem.

Kiedy opanowano umieszczanie na orbitach sztucznych satelitów Ziemi, Hofstadter chciał wykorzystać nowe detektory do obserwacji astronomicznych. W 1966 roku złożył w NASA wniosek grantowy na przeszukiwanie nieba ze sztucznego satelity w celu znalezienia źródeł szybko zmieniającego się promieniowania X. Pierwszym obiektem do obserwacji miała być Mgławica Krab. Niestety wniosek odrzucono. Dwa lata później odkryto pulsary; jeden z nich znajduje się właśnie w tej mgławicy. Hofstadter był zawsze niezmiernie rozgoryczony tym biurokratycznym niepowodzeniem, które uniemożliwiło mu chyba dokonanie kolejnego wielkiego odkrycia.

Hofstadter uwielbiał jazz. Podczas każdego pobytu w Nowym Jorku odwiedzał słynny Apollo Theater w Harlemie, gdzie występowali znakomici artyści: Louis Armstrong, Billie Holiday, Benny Goodman, Ella Fitzgerald i inni. Kolekcjonował też namiętnie płyty z ich nagraniami i miał ich wspaniały zbiór. Sam jazz zaś doprowadził do małżeństwa Hofstadtera. Kiedy fizyk mieszkał w Filadelfii, dźwięki muzyki dochodzącej z jego mieszkania zainteresowały sąsiadkę, Nancy Givan, która też była melomanką. Zaczęli chodzić wspólnie na koncerty jazzowe i tańce i w maju 1942 roku się pobrali. Mieli dwie córki, Laurę i Mary, oraz syna Douglasa, utalentowanego pisarza, który w 1980 roku zdobył Nagrodę Pulitzera za głośną książkę „Gödel, Escher, Bach”.

W 1963 roku Hofstadterowie kupili spore ranczo we Flournoy i trzymali tam stado bydła. Bardzo lubili tam przebywać i upajać się wspaniałymi widokami okolicznych gór.

Hofstadter był koneserem wina. Początkowo specjalizował się w winach kalifornijskich i francuskich, potem jednak rozsmakował się w winach chilijskich i australijskich. Pewnego razu, dla żartu, zgłosił się w Stanfordzie do konkursu rozpoznawania win. Ku zdumieniu swojemu i innych uczestników jako jedyny prawidłowo rozpoznał kilkanaście gatunków. Często potem wspominał ten zabawny incydent. Zmarł w Stanfordzie 17 listopada 1990 na atak serca. AKW

Wiedza i Życie 4/2018 (1000) z dnia 01.04.2018; Uczeni w anegdocie; s. 71

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną