Huńskie wędzidło z grobu księcia w Grossörne w Turyngii. Huńskie wędzidło z grobu księcia w Grossörne w Turyngii. ÁDÁM VÁGO / pulsar
Człowiek

Uwodziciele ze Wschodu, czyli kim byli Hunowie i Awarowie

Twarz cesarza Wu, czyli w Chinach archeologia to sprawa polityczna
Człowiek

Twarz cesarza Wu, czyli w Chinach archeologia to sprawa polityczna

Władzom Państwa Środka bardzo zależy na udowodnieniu, że na ich terenie zawsze mieszkali etniczni Azjaci. Jedno nowe odkrycie potwierdza tę tezę. Drugie sobie do niej dopasowali.

Pochodzenie i szlaki wędrówek tych legendarnych ludów do niedawna pozostawały zagadką. Dziś wiemy, że pierwsi stepową krew chętnie mieszali z miejscową. Drudzy nie chcieli jej rozcieńczać.

Przybyli ze wschodu. W Europie pojawili się z przytupem końskich kopyt. Najpierw na stepach nadczarnomorskich ok. 370 r. doprowadzili do upadku gockiego królestwa Hermanaryka i ucieczki jego ludzi do Cesarstwa Rzymskiego. Później wzięli pod kontrolę plemiona germańskie Ostrogotów i Gepidów, które przyszły z północy i przez 200 lat mieszkały na terenie dzisiejszych Węgier i Rumunii. Stworzone tam przez nich z końcem IV w. imperium było konfederacją plemion związanych umową z dworem huńskich wodzów – dlatego nawet słynny Attyla, zwany przez chrześcijan „biczem bożym”, nie był jednowładcą. Ich kolejnym krokiem były najazdy na rzymską Galię. W 451 r. oddziały Attyli splądrowały Wormację, Moguncję, Kolonię, Reims, Amiens. Hunowie to lud, który półtora tysiąca lat temu zdominował Kotlinę Karpacką.

Później ruszyli na Rzym. Choć go nie zdobyli i w 454 r. stracili swoje imperium (po klęsce na równinie katalunijskiej koło Orleanu i śmierci Attyli przegrali decydujące starcie z germańskimi wasalami pod Nedao w Chorwacji), pokazali hordom barbarzyńców, że wkroczenie do Italii jest możliwe. Ci zaś skrzętnie tę wiedzę wykorzystali, doprowadzając do upadku zachodniego Imperium Romanum. Archeolożka Susanne Hakenbeck i paleo­klimatolog Ulf Büntgen z Cambridge University przekonują w grudniowym „Journal of Roman Archaeology”, że Hunowie zaczęli nękać ziemie kontrolowane przez Cesarstwo Rzymskie nie z powodu imperialnych instynktów, ale z niedoboru pożywienia. Słoje drzew wskazują na panującą w Kotlinie Karpackiej między 420 a 450 r. straszną suszę. Być może właśnie dlatego Attyla zażądał od cesarza Walentyniana III pasa ziemi wzdłuż Dunaju – bo nadawała się do wypasu zwierząt.

Byli dzicy i okrutni. Jedli półsurowe mięso ubite pod siodłami, życie spędzali na grzbietach koni, nie umieli uprawiać roli – taki obraz stworzył historyk Ammianus Marcellinus. Ale to obraz nie do końca prawdziwy. Analiza biochemiczna kości z huńskich grobów wskazała, że członkowie tego ludu nawet kilka razy w ciągu życia zmieniali dietę z typowej dla pasterzy mleczno-mięsnej na rolniczą, czyli składającą się ze zbóż, warzyw i małej ilości mięsa. To by się zresztą zgadzało z obserwacją historyka bizantyńskiego Priskosa, który w 448 r. odwiedził dwór Attyli i zachwycał się nie tylko jego architekturą i wyposażeniem, lecz także posiłkami serwowanymi w złotych naczyniach.

Przypadek 1. Hunowie

Spory na temat tego, kim byli Hunowie, toczą się od starożytności. Według Tacyta, pierwszego Europejczyka, który o nich wspominał (w drugiej połowie I w.), pochodzili z okolic dzisiejszego Kazachstanu. Tyle że ten kronikarz nie odróżniał ich od innych tamtejszych plemion. Zdaniem historyka Ammianusa Marcellinusa Hunowie pochodzili znad Morza Azowskiego. Badacze epoki oświecenia twierdzili, że byli raczej jednym z ludów konfederacji stepowej zamieszkującej tereny dzisiejszej Mongolii, wspomnianej w źródłach chińskich już w IV w. p.n.e. jako ­Xiongnu. I że to dla ochrony przed nimi pierwszy cesarz Chin – Qin Shi Huang – rozpoczął pod koniec III w. p.n.e. budowę wielkiego muru. A gdy w 51 r. p.n.e. armia Xiongnu przegrała starcie z armią Państwa Środka, część plemion postanowiła się podporządkować Chinom, a część wyemigrowała na zachód.

Nie wszyscy zgadzali się jednak z wizją Hunów jako bezwzględnych jeźdźców ze wschodu. Archeolodzy podkreślali, że byli oni bardzo otwarci na kontakty z kolejnymi społecznościami, które napotykali na swej drodze. A były pod wrażeniem ich sprawności w boju, zamożności i stylu życia. Priskos spotkał na dworze Attyli rzymskiego jeńca, który wolał tam zostać i żyć jak barbarzyńca, niż wracać do Italii. Germanowie zgodnie z huńską modą zaczęli wiązać głowy dzieciom (by nadać ich czaszkom wydłużony kształt), a zwłaszcza dziewczynkom – zapewne z myślą o ich przyszłym „korzystnym zamążpójściu”. Kazali również chować zmarłych z końmi i końskim rzędem, łukami refleksyjnymi pokrytymi złotą folią, mieczami z paciorami oraz brązowymi kotłami rytualnymi. W listopadzie koło miasta Mizil w południowo-wschodniej Rumunii natrafiono np. na grób mężczyzny w złotej masce, z głową konia oraz ponad setką typowo huńskich przedmiotów. Dopiero badania izotopów strontu i analizy genetyczne wykażą, czy był Hunem, czy przedstawicielem ludu, który przejął ich kulturowe wzorce.

Kwestie pochodzenia Hunów pozwoliły rozwiązać dopiero niedawne badania genetyczne. Opublikowane w 2018 r. w „Nature” badania DNA kości z huńskich grobów zdają się dowodzić, że ich właściciele byli mieszanką plemion z Azji Wschodniej i zachodniej Eurazji. Niektórzy przybysze mogli być zatem potomkami spokrewnionych z Mongołami ludów Xiongnu (które same w sobie też były mieszanką różnych grup wschodnioazjatyckich), ale podczas wędrówki na zachód wchodzili w związki najpierw z ludami środkowej i zachodniej Azji (stąd domieszka kazachska), a później – już w Europie – z Germanami i Słowianami.

Trzeci kręg ­lędźwiowy z wbitym huńskim grotem strzały.JURAJ LIPTÁK/LDA SACHSEN-ANHALT/pulsarTrzeci kręg ­lędźwiowy z wbitym huńskim grotem strzały.

Badania genetyków węgierskich z 2019 r. potwierdziły, że trzy osoby z Panonii, prowincji rzymskiej między Sawą a Dunajem, miały korzenie wschodnioazjatyckie. Analiza na większej próbie wykazała jednak, że u zdecydowanej większości populacji z okresu huńskiego dominowały lokalne haplogrupy (grupy podobnych ze względu na wspólne pochodzenie serii genów). Może to oznaczać, że wschodnioazjatyckie geny niewielkiej grupy przybyszy szybko rozmyły się pod wpływem lokalnych domieszek. Co ciekawe model huński był zupełnie inny niż w przypadku kolejnych przybyszy z Dalekiego Wschodu – Awarów.

Przypadek 2. Awarowie

Jeszcze niedawno niewiele o nich wiedzieliśmy. Kojarzymy ich tylko ze strzemionami, które sprowadzili do Europy. To paradoks, bo stworzone przez nich w Europie władztwo zwane kaganatem trwało 200 lat, czyli dłużej niż imperium Hunów czy Mongołów. Ponadto informacji historycznych i pozostałości archeologicznych po nich jest znacznie więcej – między Wiedniem a Bukaresztem archeolodzy znaleźli ok. 600 stanowisk (osad i grobów), a w nich ponad 80 tys. obiektów awarskich.

Awarowie podporządkowali sobie zamieszkaną przez ludność późnoantyczną, germańską i posthuńską Panonię przez 300 lat – od chwili jej zdominowania w VI w. do przegranej z ostatnią falą nomadów ze wschodu, czyli z Bułgarami i Węgrami. Wcześniej odnosili jednak wiele sukcesów, które, podobnie jak w przypadku Hunów, polegały na zawieraniu sojuszy z innymi ludami. Działając z kawalerią cesarza Justyniana I oraz Longobardami, pokonali Gepidów i północną Italię. Ze Słowianami zajęli Bałkany. A w 626 r. z Persami próbowali zdobyć Konstantynopol. Zawsze jednak wracali do kaganatu nad Dunajem i Cisą, w którym kwitło rolnictwo i funkcjonowały późnorzymskie miasta z prężnie działającymi wspólnotami chrześcijańskimi.

Awarska klamra do pasa z bogatego grobowca w Kunbábony na Węgrzech.ANDREA HOERENTRUP/LDA SACHSEN-ANHALT/pulsarAwarska klamra do pasa z bogatego grobowca w Kunbábony na Węgrzech.

Co ciekawe, religia ta długo nie miała żadnego wpływu na kulturę i wierzenia awarskich elit, które wprawdzie zmieniały swoje zwyczaje pogrzebowe, ale utrzymując je cały czas w nomadycznym stylu. Ich groby przypominały huńskie – były rozrzucone na ogromnych cmentarzyskach, a w ich wyposażeniu znajdowały się typowo „stepowe” obiekty: lustra, strzemiona, wędzidła i uzdy. W pochówkach mężczyzn pojawiały się kości nóg koni i ich skóry – być może były wypychane, by stworzyć grobową imitację wierzchowca. Jeszcze z połowy VII w. znane są bogate grobowce (np. w Bäcsa czy Kunbäbony), w których mężczyźni zostali pochowani zgodnie z obrządkiem dalekowschodnim, ale złota dekoracja nosi już bizantyński podpis. Gdy w kolejnym stuleciu Panonię zaatakowali Frankowie i została włączona do Imperium Karolingów, doszło do rozmycia kultury stepowej.

Kultura materialna Awarów wskazywała na Azję Środkową jako miejsce pochodzenia. Źródła sugerowały, że przybyli ze wschodu. Ale przez wiele lat nie było wiadomo, skąd dokładnie. Dopiero opublikowane rok temu w „Cell” analizy DNA szczątków 66 Awarów pochodzących z 27 węgierskich stanowisk dowodzą, że z terenów dzisiejszej Mongolii. Ale to nie koniec niespodzianek.

Awarskie żelazne strzemię.KATONA JÓZSEF MÚZEUM/pulsarAwarskie żelazne strzemię.

Najstarsze szczątki awarskie z Kotliny Karpackiej miały profil genetyczny niemal identyczny jak w przypadku osobnika pochowanego kilkadziesiąt lat wcześniej we wschodniej Mongolii. Oznacza to, że ludzie ci musieli w ciągu dekady przebyć 7 tys. km. Była to więc najszybsza migracja sprzed pojawienia się nowoczesnych środków transportu – możliwa oczywiście dzięki umiejętnościom jeździeckim i znajomości dróg w środkowej Eurazji.

Wykonane w Max Planck Institute w Lipsku badania potwierdzają, że pochodzenie i historia migracji Awarów bardzo przypominają te huńskie. Awarów można bowiem łączyć ze wspomnianym w chińskich źródłach enigmatycznym ludem Rouran z mongolskich stepów, który zaatakował północne granice cesarstwa w 552 r., został pokonany i wyemigrował do Korei i na zachód, gdzie znów został pobity przez Turków. Zaledwie 15 lat później teksty bizantyńskie informują o przybyciu ze wschodu, w okolice Morza Kaspijskiego ludzi, którzy twierdzili, że są spokrewnieni z ludem Rouran.

Awarski brązowy grot.KECSKEMÉT/pulsarAwarski brązowy grot.

Od początku pobytu Awarów w Kotlinie Karpackiej ich elita miała geny wyraźnie wschodnioazjatyckie i nie mieszała się z lokalną populacją. Jedynie na obrzeżach kaganatu zmarli z niższych sfer społecznych mieli pochodzenie mieszane – jakby pozwalali sobie na międzykulturowe mezalianse. Jednak najciekawszym wynikiem badań zespołu genetyków, archeologów i historyków był brak chowu wsobnego wśród elit, a sygnatura wschodnioazjatycka była u nich wyraźna nawet po 100 latach od przybycia do kotliny – i w linii żeńskiej (w mtDNA), i męskiej (jądrowym DNA). Albo więc grupa ze wschodu była znacznie liczniejsza niż wcześniej przypuszczano (i endogamia była rzadsza), albo elity wchodziły w związki z kolejnymi napływającymi ze wschodu pobratymcami – choć może też z tymi z północnego Kaukazu i Azji Zachodniej (w VII w. pojawiała się w genomie 20–30 proc. domieszka typowa dla mieszkańców tych regionów).

Zagadką pozostaje, dlaczego po klęsce z rąk Karola Wielkiego genetyczna sygnatura Awarów znika. Ich miejsce – pod względem genetycznym i kulturowym – zajmują kolejni przybysze ze wschodu, choć już nie z tak dalekiego i niemający aż tak wspaniałych umiejętności jeździeckich – Węgrzy i Bułgarzy.

Cecha wspólna: dusza koczownika

Największymi skarbami synów mongolskich stepów były koń, łuk i biżuteria. Zwierzę zapewniało możliwość przemieszczania się, szybkość i siłę w boju. Łuk refleksyjny (wyrafinowana w konstrukcji broń rozpowszechniona wśród koczowników) umożliwiał atak z daleka, dając przewagę nad wrogiem. Dekorowana wizerunkami zwierząt i scenami bitew złota biżuteria stanowiła zaś symbol pozycji i łatwy do przewożenia majątek.

Mobilność była najważniejsza na etapie przemieszczania się z Azji do Europy, ale fascynujące jest, że i później, gdy już Awarowie i Hunowie zatrzymali się na dłużej, dusza koczownika nadal dawała o sobie znać w tradycji i kulturze materialnej. Ich kości trafiają teraz do laboratoriów, a wspaniałe przedmioty do muzeów w krajach, gdzie się pojawili, lub tam, gdzie mieszkali ludzie, którzy adaptowali ich kulturę i zwyczaje.

Na wystawę poświęconą jeźdźcom ze wschodu w czasach wielkiej wędrówki ludów, którą można zwiedzać do 25 czerwca w Landesmuseum für Vorgeschichte w Halle, zjechały eksponaty z muzeów węgierskich, rumuńskich, czeskich, austriackich, słowackich, niemieckich i polskich. Świadczą o zamożności stepowych elit, ale też o ich poczuciu estetyki. Patrząc na nie, można zrozumieć, dlaczego Hunowie i Awarowie wcale nie musieli używać siły, by uwodzić nieprzyzwyczajonych do takich zbytków mieszkańców środkowej Europy.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną