Pulsar - portal populernonaukowy. Pulsar - portal populernonaukowy. Shutterstock
Książki

Jak kochać pozaludzkich sąsiadów. Recenzja książki: „Atlas wszystkich mieszkańców”

Należy tylko się cieszyć, że przyroda promowana jako pełnoprawny gracz miejskiej polityki. I że zajmują się tym nie tylko organizacje przyrodnicze, ale także kulturalne.

„Atlas wszystkich mieszkańców” wydała Fundacja Puszka, zajmująca się głównie sztuką w przestrzeni publicznej. Będąca efektem projektu Miastozdziczenie książka jednak nie jest poświęcona sztuce, a przyrodzie miasta. Konkretnie – Warszawy. Nie tej wkomponowanej w sztukę przez ogrodników, a głównie niepodporządkowanej.

Za warstwę wizualną odpowiada Mariusz Tarkawian. Jego czarno-białe rysunki bardziej prezentują idee niż szczegóły anatomiczne. Ważniejsza jednak jest część tekstowa. Opisy są różne, tak jak różni są ich autorzy – a jest ich około 50. Niektórych kojarzę jako aktywnych w warszawskim środowisku biologów. Większość to jednak osoby niezwiązane zawodowo z przyrodą, zauważające jednak obecność swoich pozaludzkich sąsiadów (to pojęcie kluczowe dla tego atlasu). Są wśród nich też dzieci.

Jedne opisy są niemal jak z profesjonalnych atlasów przyrodniczych, inne mają formę opowiadań czy niemal białych wierszy. W niektórych pojawiają się nazwy łacińskie i terminy biologiczne, ale język jest zrozumiały dla każdego. Redakcja podkreśla, że konsultanci biologiczni starali się nie korygować na siłę wrażeń autorów. Stąd zapewne opowiadanie o białym kruku, który to ptak w Warszawie zdarza się wyjątkowo rzadko. Bardziej prawdopodobna jest siwiejąca kawka.

Ideą atlasu jest wyczulenie czytelników na obecność sąsiadów, a nie kurs z fauny, flory i fungi. A sąsiedzi są różni – od powszechnie lubianych, jak bobry czy jeże, przez ambiwalentne, jak gołębie, po mole spożywcze, z którymi przecież nawet przyrodnicy nie chcą żyć w zgodzie. Nie zabrakło też lokatorów naszych ciał.

Ostatnich kilka rozdziałów „Atlasu” to przepisy na udane relacje. Jak esej Dominiki Wasilewskiej o posthumanizmie. Ma to być droga do oderwanie się od humanizmu (który z definicji jest antropocentryczny), i zgody na to, że „osoby nieludzkie” mogą się rządzić własnymi prawami, z którymi w jakimś stopniu musimy się pogodzić. Jakub Węgrzynowicz wskazuje, że czasem trzeba zrezygnować z części komfortu. Trzy kolejne autorki pokazują, jak wprowadzić trochę dzikości do architektury.

I tu niestety pojawia się poważna wpadka. Co prawda, nie mam większych problemów z tym, że proponowana przez autorki hydrobotaniczna donica ma być tworzona przez gatunki zarówno znane z polskich jezior, jak i obce. Rozumiem, że miejskie aleje mogą tworzyć platany, kasztanowce, robinie i inne gatunki z Ameryki czy strefy śródziemnomorskiej. Rozumiem też, że można użyć gatunków w naturze chronionych, jak kotewka orzech wodny. Jednak zaproponowano też pistię rozetkową, co w gruncie rzeczy jest zachęcaniem do przestępstwa. Gatunek ten znajduje się na liście obcych stwarzających zagrożenie dla przyrody Unii Europejskiej (pełny zakres zakazów jej dotyczących wejdzie 2 sierpnia 2024). Zatem w książce, której patronuje m.in. Urząd m.st. Warszawy, taka rekomendacja nie powinna się znaleźć.

Mimo to należy tylko się cieszyć, że przyroda promowana jako pełnoprawny gracz miejskiej polityki. I że zajmują się tym nie tylko organizacje przyrodnicze, ale także kulturalne.

Atlas w formacie pdf i jego zawartość z dodatkami (bazą wiedzy) można znaleźć na stronie https://atlas.miastozdziczenie.pl.

.|||.

„Atlas wszystkich mieszkańców”
redakcja: Aleksandra Litorowicz
wydawnictwo: Fundacja Puszka

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną