Inne, niechciane, pogardzane. Baliśmy się ich duchów
Równo rok temu archeolodzy z Instytutu Archeologii Uniwersytetu Mikołaja Kopernika w Toruniu znaleźli we wsi Pień w województwie kujawsko-pomorskim nietypowy pochówek z XVII w. W miejscu, gdzie chowano osoby ubogie, których nie stać było na godziwy grób na cmentarzu, zespół kierowany przez prof. Dariusza Polińskiego natrafił na szczątki młodej kobiety, która miała na szyi położony sierp, a na dużym palcu u lewej stopy zaczepioną kłódkę. Kobieta ubrana była w szaty przetykane złotymi nićmi. Badacze przypuszczają więc, że musiała trafić na cmentarz dla biedoty i wyrzutków, bo osoby, które ją chowały, obawiały się, że wstanie z grobu i będzie szkodzić żywym. Dlatego zastosowano środki zaradcze.
Bezpowrotnie uwięzione w krainie zmarłych
Teraz badacze znaleźli niedaleko „wampirzycy” kilkuletnie dziecko, które też miało kłódkę na stopie i leżało twarzą w dół. Skierowanie zmarłego tak, by „wgryzał się w ziemię”, uważane jest za jeden z rytów antywampirycznych – takich jak wkładanie kamieni do ust zmarłego, wiązanie go, układanie ostrych narzędzi na szyi, odcinanie głowy i przekładanie jej do stóp czy przebijanie czaszki albo serca kołkami lub gwoźdźmi.
Kłódki też miały „zamknąć” zwłoki w grobie – choć wyznawcy judaizmu na terenie ziem polskich w owym czasie wkładali je do grobów wszystkich zmarłych, zatrzaskując grób na wieczne czasy. Może pochówki osób, które z jakichś względów wydawały się bardziej podejrzane i dodatkowo zabezpieczono w ten symboliczny, zaciągnięty z żydowskiej tradycji sposób? W Pniu pośród rozrzuconych kości znaleziono jeszcze jedną kłódkę.
Teraz szczątki będą badane przez antropologów, którzy trochę więcej powiedzą o diecie, chorobach i przyczynach śmierci kobiety i dziecka. Ciekawe, czy byli ze sobą spokrewnieni? Może byli wzbudzającymi niepokój tubylców przybyszami, może inaczej wyglądali, zachowywali się lub cierpieli na jakąś dziwną chorobę? A może była to jakaś zemsta lub kara za popełnione grzechy?
Skazane na ciężkie życie i jeszcze gorszą śmierć
Wbrew pozorom zabiegi antywampiryczne nie były słowiańską specjalnością. Brytyjscy archeolodzy z Muzeum Archeologicznego w Londynie (MOLA) właśnie poinformowali o wynikach badań osteologicznych szczątków piętnastolatki, która zmarła między 680 a 880 r., i którą pochowano bardzo podobnie jak dziecko z Pnia – na skraju wioski Conington w Cambridgeshire.
Z analiz Dona Walkera wynika, że leżała głową w dół i miała skrępowane stopy (można to zobaczyć na rekonstrukcji 3D https://sketchfab.com/3d-models/a14-conington-burial-431c301c76c24644b9c01d2c8ce30e9d). Nie wiadomo, dlaczego tę dziewczynę tak potraktowano, ale jest wielce prawdopodobne, że z jakiś względów uchodziła za inną. Na pewno nie miała łatwego życia – ślady na zębach świadczą o niedożywieniu, a stan kręgosłupa dowodzi, że wykonywała niezwykle ciężką pracę fizyczną. Zdaje się, że dziewczyna zmarła nagle, bo w jej kościach nie widać śladów ciężkiej choroby.
Co ciekawe, nie jest to jedyny grób kobiety leżącej na brzuchu z tego czasu. Inny znaleziono około 50 km na południe, w Higham Ferrers (Northamptonshire). Z tym że tamta kobieta została zdekapitowana oraz pozbawiona rąk, co może wskazywać, że wskazuje, że była ofiarą egzekucji.
Wielu badaczy w ogóle wychodzi z założenia, że większość tzw. pochówków wampirów to groby skazańców. Ich forma miała być rodzajem kary za grzechy dla zmarłych i ostrzeżeniem dla żywych, by nie iść w ich ślady – lecz przypuszczenie to można zastosować do dorosłych. Gorzej z dziećmi. Wtedy wytłumaczeniem musi być jedynie pogarda albo lęk, że martwe dzieci, zwłaszcza te, które zginęły gwałtowną śmiercią, będą wracać jako duchy, tęskniąc do swoich matek i rodzin.
To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.