Gdy dziecko krzyczy: „To nie fair!”
„To niesprawiedliwe!”. Mieszkam z dwójką małych dzieci i często to słyszę – niesprawiedliwe, że muszą wcześniej chodzić spać, że nie dostały deseru i że nie mają przy domu basenu.
Ponieważ badam postrzeganie sprawiedliwości przez dzieci, wiedziałam, że ten moment kiedyś nadejdzie. Mimo to byłam zaskoczona, jak bardzo irytują mnie te ciągłe pretensje o niesprawiedliwe traktowanie z powodu błahych z pozoru rzeczy. Czasem odbieram to osobiście. Jak śmią podważać moje decyzje! Przecież to dla ich dobra!
Mogłabym po prostu zakończyć rozmowę standardowym stwierdzeniem „życie nie jest sprawiedliwe”. Mogłabym wykazać, że moje działania są fair albo wytknąć dzieciom, że są do mnie źle nastawione. Mogłabym ich wysłuchać i odnieść się do gorących emocji zwykle towarzyszących uwagom w stylu „kto ma więcej i dlaczego”. Mogłabym też odwrócić ich uwagę, uznając, że jestem teraz zbyt zmęczona na dawanie lekcji o życiu. I tak naprawdę robiłam wszystkie te rzeczy.
Aby jednak dzieci stały się sprawiedliwe, muszą praktykować mówienie o sprawiedliwości. Potrzebują cierpliwych dorosłych, którzy pomogą im oddzielić to, co jest po prostu niemiłe, od tego, co jest faktycznie niesprawiedliwe.
Moje badania utwierdziły mnie w przekonaniu, że to, jak reaguję na moje dzieci w takich momentach, kształtuje ich wrażliwość i empatię wobec ludzi dotkniętych niesprawiedliwością. Jeśli chcemy, aby nasze dzieci walczyły o sprawiedliwość, musimy pochylić się nad nimi, gdy zmagają się z trudami egzystencji. Sprawiedliwość jest kwintesencją moralności, a zmaganie się z niesprawiedliwością stanowi część rozwoju moralnego. Wyłączanie się lub lekceważenie dzieci, gdy zaczynają wołać o sprawiedliwość, sprzyja cynizmowi i egoizmowi.
Świadomość sprawiedliwości i troska o nią budzą się w nas bardzo wcześnie. Niemowlęta dłużej wpatrują się w życzliwe kukiełki, woląc je od kukiełek, która na przykład kradną piłeczkę i uciekają. Maluchy obdarowują dobre postaci smakołykami, a złe – paskudnym jedzeniem. Dzieci preferują sprawiedliwość, nawet jeśli nie jest ona dla nich korzystna. Wolą zabrać swoją zabawkę i wrócić do domu, niż tolerować niesprawiedliwą grę. Z upływem lat coraz lepiej rozumieją różnice pomiędzy równością (każdy dostaje tyle samo) a sprawiedliwością (każdemu według potrzeb lub zasług), a także indywidualne i strukturalne przyczyny nierówności. Ich rozumienie sprawiedliwości się pogłębia.
Moje badania z udziałem dzieci z São Paulo w Brazylii pokazały, że w wieku 12 lat młodzież ma już wyrobione poglądy na temat sprawiedliwości. Dzieci z bogatszych rodzin twierdziły, że ich życie jest bardziej sprawiedliwe niż generalnie świat, w którym żyją. Dzieci z biednych rodzin oceniały swoje życie jako mniej sprawiedliwe. Odkryliśmy, że wszystkie nastolatki, niezależnie z jakich rodzin pochodzą – zamożnych, czy biednych – już wiedzą, że sprawiedliwość nie jest równo dzielona.
Rodziny, które stać na ubezpieczenie lub mogą zadzwonić do znajomego prawnika, który udzieli im bezpłatnej porady, padają rzadziej ofiarami losowych aktów niesprawiedliwości. W ich przypadku mniejsze jest ryzyko, że niszczycielski pożar domu lub ciężki wypadek samochodowy pogrąży je w ubóstwie. Nauczyciele, gdy dziecko jest z zamożnej rodziny, częściej rozstrzygają wątpliwości na jego korzyść, pytają je o jego wersję zdarzeń. Dzieci z ubogich rodzin mają od wczesnych lat częstsze negatywne doświadczenia z policją i w rezultacie często uważają, że postępuje ona niesprawiedliwie. Te wszystkie systemowe czynniki są ważne, ale nie wyjaśniają w pełni, w jaki sposób kształtują się przekonania dzieci na temat sprawiedliwości.
Weźmy pod uwagę rodzinę i szkołę. Dzieci uczestniczące w naszych badaniach, których rodzice chętnie wysłuchiwali ich wersji wydarzeń, twierdziły, że ich życie jest sprawiedliwsze, a za mało prawdopodobne uważały, że w przyszłości staną się cyniczne, nawet jeśli będą żyły w ubóstwie. Najbardziej zagrożone przestępczością były te nastolatki, które twierdziły, że rodzice i nauczyciele je lekceważą i poniżają.
Dzieci mogą dorastać w świecie, w którym nie ma trosk finansowych i systemowych nierówności, a mimo to doświadczać niesprawiedliwości, na przykład z powodu faworyzowania ich rodzeństwa, dehumanizującego traktowania w mediach społecznościowych lub uczęszczania do szkoły zarządzanej przez ignorantów czy też osoby autorytarne. Polityka „zero tolerancji” zwykle przynosi odwrotny skutek do zamierzonego, bo jest niesprawiedliwa. Uczeń próbujący przerwać bójkę może zostać potraktowany tak, jak jej uczestnicy, i zawieszony. To podejście abstrahujące od intencji i kontekstu.
Każde doświadczenie kształtuje światopogląd dziecka. Niesprawiedliwość doświadczana w dzieciństwie rodzi poczucie bezsilności, co jest oburzające i demoralizujące, bo często prowadzi do cynizmu i braku zaangażowania. Jeśli dzieci nie są traktowane sprawiedliwie przez grupę, przyjmują, że zostały z niej wykluczone, co jest sprzeczne z umową społeczną. I odwrotnie – jeśli korzystają na niesprawiedliwości (są faworyzowane lub uprzywilejowane), mogą nauczyć się ignorowania obaw innych osób, a ich wrażliwość i umiejętność troszczenia się o bliźnich osłabną.
Niektóre szkoły stosują podejście polegające na przywracaniu sprawiedliwości. W tym modelu dorośli dostarczają dzieciom wielu okazji do praktykowania konstruktywnego dialogu. Ponadto wskazują uczniom, jak mogliby naprawić sytuację. Zespół naukowy, do którego należę, oceniał skuteczność programu, którego celem było stworzenie bardziej wspierającej szkoły. Przez cały rok szkolny pytaliśmy uczniów czwartych i piątych klas – łącznie było to 1865 osób – czy są sprawiedliwie traktowani, czy rozumieją zasady i jakie są ich relacje z nauczycielami. Okazało się, że jasne reguły i bliski kontakt ze szkołą wpływał korzystnie na poczucie sprawiedliwości i charakter moralny.
Co ciekawe, większość z tych uczniów pochodziła z biedniejszych rodzin o niskiej mobilności społecznej i była bardziej narażona na nierówności. Mimo to sprawiedliwe traktowanie w szkole wzmacniało ich odwagę, uczciwość i gotowość niesienia pomocy. Dziecko, które spodziewa się niesprawiedliwego traktowania, mniej chętnie zabierze głos w obronie kolegi z klasy. Młoda osoba, która doświadcza sprawiedliwości, sama będzie o nią chętniej zabiegała.
Dzieci muszą praktykować radzenie sobie z niesprawiedliwością. Jest ona deprymująca i każde dziecko jej doświadczy. Dorośli swoim życiem pokazują, jak postępować wobec niesprawiedliwości. Badania neurobiologiczne świadczą, że w bardzo trudnych sytuacjach standardową reakcją człowieka jest bezradność. Jednak potrafimy kontrolować nawet ból, jeśli odczuwamy choćby małe efekty swoich prób. Dzieci potrzebują rodziców, nauczycieli i trenerów, którzy wzmacniają je i pomagają im poczuć się silnymi.
Gdy nauczyciele są sprawiedliwi, a zasady są jasne, życie dziecka staje się sprawiedliwsze. Gdy rodzice wyjaśniają oraz wskazują konsekwencje zachowań, uczą w ten sposób dzieci oczekiwania sprawiedliwości. Dziecko, które może przedstawić swoją wersję wydarzeń, zanim zmierzy się z ich konsekwencjami, doświadcza właściwego traktowania. Nauczyciel, powstrzymujcy się od postponowania uczniów, których zachowanie wymaga korekty, oferuje im sprawiedliwość. Rodzice uczą dzieci, czym jest sprawiedliwość, gdy nie przerywają rozmowy z nimi zaraz po tym, gdy usłyszą od nich: „To niesprawiedliwe!”.
Kiedy twoje dziecko mówi, że coś jest niesprawiedliwe, nie kończ interakcji burknięciem. Rozważ, jakich nieprzyjemności doświadcza i z jak złożonymi wyzwaniami musi sobie czasem poradzić. Może jest to po prostu złość i ktoś powinien mu pokazać, jak odróżnić niesprawiedliwość od dyskomfortu. Może musi sobie poradzić z jakimś drobnym aktem niesprawiedliwości i chce wysłuchania oraz wskazania perspektywy. A może potrzebuje przestrzeni, w której ktoś mu powie, że ma prawo czuć się wkurzone, a jego doświadczenia są częścią większej opowieści o niesprawiedliwości i ludzkich tragediach.
Pozwól dzieciom przedstawić swoją wersję wydarzeń, wskaż możliwe realne konsekwencje i daj szansę naprawy. Jeśli dzieci dorastają w przekonaniu, że życie jest zawsze sprawiedliwe, łatwo ulegną zniechęceniu, gdy pojawią się trudności. Ci, którzy wierzą, że świat jest sprawiedliwy, są najbardziej skłonni wierzyć, że ofiara zasłużyła na doznaną krzywdę, i obwiniać taką osobę, bo czują się wtedy mniej bezsilni. To naturalny mechanizm samoobrony, który osłabia empatię i charakter. Zarazem przekonanie, że świat generalnie jest niesprawiedliwy, może pozbawić dziecko poczucia kontroli nad swoim życiem i sprawić, że stanie się ono cyniczne i zdemoralizowane.
Dzieci muszą myśleć o sprawiedliwości, zmagać się z nią i zgodnie z nią działać. Uznanie istnienia niesprawiedliwości i dążenie do sprawiedliwości jest jedyną racjonalną ścieżką w świecie pełnym bólu.
Jakiś czas temu mój czteroletni syn utracił na jeden dzień przywilej jedzenia ciasteczek z powodu złego zachowania podczas śniadania. Tego dnia po południu moja sześcioletnia córka zaskoczyła mnie, mówiąc, że ona też nie zje swojego ciasteczka. Motywowana poczuciem sprawiedliwości, wybrała solidarność z bratem i równość. Zarazem doskonale wiedziała, że wieczorem może pójść spać później niż on, ponieważ jest starsza. Wie, czym jest sprawiedliwość; wie też, że nie musi się z nią obnosić. Te małe rodzinne scenki są fragmentem znacznie większego obrazu.
Kiedy słyszę, jak moje dzieci mówią: „To niesprawiedliwe”, to choć bardzo chcę natychmiast obalić ich argumenty, mój wewnętrzny głos mi przypomina, żebym odpuściła i dała im okazję do trenowania myślenia o sprawiedliwości. Chcę nauczyć moje dzieci rozpoznawania rzeczywistej niesprawiedliwości oraz wpoić im przekonanie, że od ich zachowania bardzo wiele zależy. Chcę, by czuły się silne, by potrafiły zabrać głos w obronie dziecka wyszydzanego w mediach społecznościowych, by umiały wysłuchać drugiej strony. Wtedy jest szansa, że w obliczu niesprawiedliwości – zarówno osobistej, jak i społecznej – będą wystarczająco wrażliwe i silne, by potrafiły coś z tym zrobić.