Chaos to nie jest dobry stan dla dzieci
Katie L. Lancaster i Sam V. Wass z University of East London wykorzystali w badaniach m.in. sensory noszone przez dzieci i ich opiekunów, rejestrujące przez wiele dni dźwięki, obrazy i inne bodźce. Zebrane dane pozwoliły zidentyfikować trzy formy przewidywalności: periodyczność (czyli regularność zdarzeń, np. pory posiłków), stabilność (czy da się przewidzieć, co będzie dalej, na podstawie tego, co się właśnie dzieje) oraz kontyngencję (czy świat reaguje na działania dziecka). To właśnie te rytmy i zależności mózg wykorzystuje do „uczenia się świata”.
W środowiskach, w których wszystko dzieje się w chaosie, dzieci są bardziej pobudzone, mają trudności z koncentracją i gorzej przetwarzają informacje. Zamiast rozwijać umiejętność przewidywania, ich układ nerwowy wchodzi w stan gotowości – jakby cały czas spodziewał się czegoś nieprzyjemnego. Częste przeciążenie może prowadzić do trwałego rozregulowania zachowania i emocji. Badacze nazwali ten stan metastazą – w przeciwieństwie do zdrowej samoregulacji, czyli allostazy.
Zaskakujące jest też to, że dzieci same kształtują swoje środowisko – przez sposób, w jaki wchodzą w interakcje i jak reagują na otoczenie. Z tego powodu nawet w jednej rodzinie mogą rozwijać się w skrajnie różnych warunkach.
Do tej pory wiele badań opierało się na ogólnikowych ankietach i subiektywnych ocenach rodziców. Lancaster i Wass proponują odejście od uproszczonych opisów dzieciństwa na rzecz mierzenia jego rytmu, zmienności i zależności. Wyniki nie pozostawiają złudzeń: chaos poznawczy to nie metafora, ale konkretny czynnik rozwojowy.
Dziękujemy, że jesteś z nami. To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Pulsar dostarcza najciekawsze informacje naukowe i przybliża najnowsze badania naukowe. Jeśli korzystasz z publikowanych przez Pulsar materiałów, prosimy o powołanie się na nasz portal. Źródło: www.projektpulsar.pl.