Zdjęcie planetoidy Dimorphos wykonane przez sondę DART na kilka sekund przed zderzeniem. Zdjęcie planetoidy Dimorphos wykonane przez sondę DART na kilka sekund przed zderzeniem. Johns Hopkins APL / NASA
Kosmos

Po uderzeniu DART z planetoidy uleciało tysiąc ton pyłu

Dimorphos okrąża teraz Didymosa o 33 minuty szybciej. Z analizy danych wynika, że większość pędu, który za to odpowiada, powstało w wyniku odrzutu 0,5 proc. masy.

DART – misja wysłana przez NASA w kierunku układu podwójnego planetoid Didymos-Dimorphos – miała pokazać, że ludzkość potrafi uchronić się przed zagrożeniem z kosmosu. Innymi słowy, że nie jest bezradna wobec grawitacji, która prędzej czy później wyśle na kolizyjny kurs z Ziemią planetoidę o rozmiarach tej, która zakończyła erę dinozaurów.

Misja zakończyła się sukcesem. We wrześniu ubiegłego roku satelita o wielkości i masie zbliżonej do małego fiata uderzył z prędkością 6 km/s w prawie dwa miliony razy cięższą planetoidę o rozmiarach piramidy w Gizie. Efekt? Dimorphos okrąża teraz Didymosa o 33 minuty szybciej.

Ostatnie obrazy zarejestrowane przez sondę DART przed uderzeniem w Dimorphosa.

Uderzenie oraz jego skutki śledziła armada teleskopów kosmicznych i naziemnych. Seria artykułów w „Nature” opisuje te obserwacje i wnioski ze zderzenia. To unikatowa okazja do zdobycia nowej wiedzy o wnętrzu planetoid. Powstały one przy początkach Układu Słonecznego, a więc ok. 4,5 mld lat temu, gdy pierwsze ziarna pyłu zlepiały się ze sobą, tworząc coraz większe planetezymale. Nie wszystkie jednak skończyły jako budulce Ziemi czy Marsa – większość wciąż krąży wokół Słońca. Badając planetoidy, można zatem lepiej zrozumieć jak wyglądały elementy, z których powstała Ziemia.

Dzięki obserwacjom – m.in. teleskopem Hubble’a – udało się ustalić, że po uderzeniu DART wyrzuconych zostało ok. tysiąc ton pyłu, a więc prawie 0,5 proc. masy Dimorphosa. To jeden z powodów sukcesu: z analizy danych wynika, że większość pędu, który odpowiada za przyspieszenie obiegu planetoidy, powstało właśnie w wyniku odrzutu masy.

Teleskop Hubble’a monitorował asteroidę przez 18 dni po zdarzeniu. Zdjęcia pokazują, jak chmura pyłu wiruje pod wpływem grawitacji obu ciał, aby stopniowo (za sprawą promieniowania słonecznego) uformować kometarny warkocz, który rozciągnął się na dziesiątki tysięcy kilometrów.

To dopiero początek analizy obserwacji Dimorphosa. Przez kilka godzin po uderzeniu radioteleskopy ALMA kompletował informacje na temat kompozycji gazu uwolnionego w czasie uderzenia. Dwa miesiące po nim – teleskop kosmiczny JWST zbierał podczerwone spektrum asteroidy, które zawiera informacje o składzie chemicznym pyłu. A planowana na przyszły rok misja Europejskiej Agencji Kosmicznej – Hera – wyruszy, by z bliska przyjrzeć się szkodom wyrządzonym przez zderzenie.


To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną