Pulsar - portal popularnonaukowy Pulsar - portal popularnonaukowy Shutterstock
Książki

Tylko ludzie nie dorośli. Recenzja książki: Gerd Gigerenzer, „Zdrowy umysł w sieci algorytmów”

Aaaaaaaaaaa, załatwi nas sztuczna inteligencja! Już po nas! Strachy na lachy? Może. Ale tylko pod warunkiem, że przestaniemy się stawać coraz głupsi – przekonuje wbrew medialnym Kasandrom Gerd Gigerenzer.

Niemal wszyscy pamiętamy finał eksperymentu z „robotem kolejkowym Ewa 1” w serialu „Alternatywy 4” Stanisława Barei. W „laboratorium” wszystko wychodziło znakomicie (przynajmniej w przeświadczeniu blokowego wynalazcy i konstruktora). Później jednak maszyna znalazła się w prawdziwym mięsnym i stanęła w prawdziwym ogonku. Efekt? Katastrofa. „Moja konstrukcja jest optymalna, tylko ludzie nie dorośli” – tłumaczył drżącym głosem swoją porażkę podłamany twórca. Tak oto w starciu ze skrzeczącą rzeczywistością PRL-u lat 80., z kolejkowym darwinizmem i atawistyczną „mądrością” przetrwania, uczone „algorytmy” okazały się całkowicie bezradne.

Dziś jednak to one tryumfują, a ludzie robią się coraz bardziej bezsilni. Uzależnieni od przeróżnych apek, przyklejeni do smartfonów, wybebeszający się na wszystkich fejsbuko-twitterach, żebrzący o poradę w każdej sprawie: „fejsbuczku pomóż”, „ktoś? coś?”.

Nie chcemy być sami

Co się, do cholery, porobiło? Wszędzie ten ekshibicjonizm (owszem, często nieautentyczny i pozowany). Jeśli prywatność w kulturze Zachodu jest dzieckiem XIX i XX w. – jak twierdzi autor – to dziś żyjemy już bez wątpienia w epoce postprywatności. Co tracimy? Warto zajrzeć do wydanej swego czasu przez „Ossolineum”, monumentalnej „Historii życia prywatnego” pod redakcją tuzów francuskiej historiografii Georgesa Duby’ego i Philippe’a Arièsa. Fascynująca lektura. Tylko co z tego? Pięć tomów, tyle pracy i wszystko na nic. Po wiekach zmagań znów nie chcemy być sami! Wszystko przez internet.

A miało być tak pięknie. Globalny rozwój sieci miał przynieść tryumfalny pochód demokracji i społeczeństwa otwartego. Niczym nieskrępowana wymiana wiedzy i poglądów miała zakopać podziały między narodami i obalić stereotypy. Nie zakopała. Jeszcze bardziej podzieliła ludzi. Bo to się opłacało. Tworzenie baniek, targetowanie, profilowanie. A przede wszystkim wyciąganie informacji. Powstał iście szatański model biznesowy. Płacisz swoimi danymi i wyrzekasz się prywatności. A po zamachu z 11 września 2001 r. i pandemii koronawirusa Sars-CoV-2 wyrzekasz się jeszcze bardziej. Bo władze w „trosce o nasze bezpieczeństwo” chcą o nas wiedzieć niemal wszystko, a internetowi giganci służą im jako donosiciele. A my się na to godzimy, bo terroryści, bo hakerzy, bo epidemia, bo ci, bo tamci, bo coś tam. Tylko czy od tej inwigilacji obywateli świat się zrobił bezpieczniejszy?

Nie zrobił, za to dajemy sobą manipulować na każdym kroku, mamić się, bajerować, łykamy fake newsy. Profilują nas, obrabiają nasze dane, a potem faszerują reklamami, zwodzą ofertami i innymi bzdetami. No, to rzeczywiście nic nie zostaje, tylko oddać się we władanie wszechmocnego ChatGPT. A tu przychodzi nasz niemiecki psycholog, tupie nogą i mówi „stop”: ile można tak się uzależniać od technologii i trząść się przed jakąś tam sztuczną intelegencją. Zum Teufel mit diesem Chat!

Dlaczego? Bo te wszystkie algorytmy to ściema. Zawsze jakaś wielka tajemnica, straszne czary-mary. Algorytmy miłosne, algorytmy oceny wiarygodności kredytowej, algorytmy prognozowania przestępstw, algorytmy wyborów politycznych i konsumenckich. A do tego każdy cech czarowników ma swoje i pilnie ich strzeże. Obmyślane i testowane w laboratoriach, wydrenowane z realnego kontekstu społecznego. Robot kolejkowy Ewa 1 w mięsnym. Translator Google’a czy DeepL przetłumaczy z obcych języków to czy tamto zdanie, ale w końcu polegnie, bo nie wyczuje niuansu. A całe to profilowanie? Szkoda mówić. Zalajkujesz stylowe zdjęcie z Sofią Loren, to się potem nie opędzisz od kolorowej sieczki z przaśną „królową rapu” Nicky Minaj.

Nie chcemy liczyć sami

Nasze algorytmy są dzieckiem rewolucyjnej obróbki człowieka en français i przewrotu przemysłowego Made in England. Wyrosły z pogoni za racjonalizacją systemu miar, kiedy trzeba było się mocno napocić przy tablicach logarytmicznych i trygonometrycznych. I kto to miał niby robić? Francuski inżynier Gaspard de Prony zaczytany w „Bogactwie narodów” Adama Smitha wymyśla piramidę z trójstopniowym podziałem pracy. Nie, nie, oczywiście nie takim, że jedni wojują, drudzy się modlą, a trzeci orzą ziemię. To właśnie było już passe. Teraz miała być garstka matematycznych geniuszy obmyślających wzory, pod nimi fachowcy od analizy danych, a na samym dole czerń od prostszych działań. I ci umysłowi robole nie musieli już wcale wiedzieć, po co coś dodają, mnożą czy odejmują. To jeszcze ludzie, czy już protokomputery?

To, co kiedyś uważano za ukoronowanie ludzkiej inteligencji, spadło do poziomu sztuki mechanicznej” – zwraca uwagę Gigerenzer. Inteligencja w XIX w. nie oznacza już więc sprawności w obliczeniach. Wiek XX szydzi już z liczenia i wzorów na całego. Einstein i jemu podobni stają się lekko pociesznymi memami popkultury. Politycy i celebryci puszczają oko do rechoczącej publiki wyznaniami, że „byli słabi z matmy”. Za to „twórczość”, pisanie książek, wierszy, malowanie, rzeźbienie – to już co innego, to proces niemal mistyczny, budzący lęk i podziw, umysłowa transmutacja metali w kamień filozoficzny.

A teraz? Padł blady strach, że memiczni geniusze od obliczeń skradną cały ten „mistyczny proces” swoimi emcekwadratami. Nie, nie, tego właśnie nie skradną. I całe szczęście! Zdrowy umysł nie podda się w sieci algorytmów. Panie i panowie z Gildii Scenarzystów Polskich! Twórcy! Nie lękajcie się! Szybki rozwój SI nie będzie żadnym tam „bardzo poważnym wyzwaniem”, jeśli porządnie przysiądziecie nad każdym scenariuszem. To nie może być mechaniczna składanka dwóch zabójstw, trzech zdrad i ważnego przesłania, bo coś takiego zrobi za was właśnie SI. Przeczytajcie na spokojnie książkę Gerda Gigerenzera, człowieka, który w restauracji zmusza kelnerów, by nie zasłaniali się menu, tylko własnymi słowami polecili jakieś danie. Własnymi słowami! Mamy ich wszyscy aż nadto.

mat. pr.Zdrowy umysł w sieci algorytmów

Zdrowy umysł w sieci algorytmów”
Gerd Gigerenzer
przekład Tadeusz Chawziuk
Copernicus Center Press
400 str.
79,90 zł

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną