Rysunek Matt Harrison Clough
Opinie

MAGA a Księżyc

Powrót Amerykanów na Księżyc nie może prowadzić do eskalacji konfliktów

Niemal dokładnie w 50-lecie lądowania Apollo 11 na Księżycu Biały Dom ogłosił, że USA powrócą tam w ciągu najbliższych pięciu lat. „Zarówno pierwszą kobietą, jak i kolejnym mężczyzną na Księżycu, będą amerykańscy astronauci, którzy wystartują w amerykańskich rakietach z amerykańskiej ziemi” – powiedział wiceprezydent Mike Pence, przemawiając pod koniec marca w U.S. Space & Rocket Center w Huntsville w stanie Alabama.

Istnieją wszakże powody, by pozostać sceptycznym. Głównym z nich jest to, że Kongres na ogół nie zgadza się na finansowanie czegoś, co uznaje za chwyt czysto polityczny. Jednak zdaniem administracji Trumpa rychły powrót na Księżyc to amerykańskie być albo nie być. Chiny czynią ostatnio przygotowania, by „uchwycić strategiczne przyczółki na Księżycu i zdobyć wiodącą pozycję na świecie wśród państw latających w kosmos”, jak to przedstawił Pence. Ale taka szowinistyczna postawa niesie z sobą ogromne ryzyko, grożąc wykluczeniem z międzynarodowej współpracy.

Chiny na razie wykonały pierwszy krok poprzez umieszczenie w styczniu łazika po niewidocznej stronie Księżyca i jeszcze w tym roku zamierzają zrealizować misję automatycznej sondy, która dostarczy próbki księżycowe na Ziemię. Zhang Kejian, dyrektor Chińskiej Narodowej Agencji Kosmicznej, potwierdził w kwietniu, że misje te stanowią preludium do wysłania ludzi na Księżyc. Wyprawy załogowe realizowałyby chińskie plany założenia stacji badawczej w pobliżu księżycowego bieguna południowego w celu poszukiwania zasobów naturalnych, takich jak lód wodny, który mógłby być wykorzystywany do produkcji paliwa rakietowego, wody pitnej i powietrza nadającego się do oddychania. Biały Dom najwyraźniej obawia się, że Chiny zaczną rościć sobie prawo do własności obszaru wokół bieguna południowego i nie dopuszczą innych państw do eksploracji tych rejonów (takie działania są zasadniczo zabronione przez traktat o przestrzeni kosmicznej z 1967 roku, którego zarówno Stany Zjednoczone, jak i Chiny są sygnatariuszami).

Istnieją poważne powody, by traktować Chiny jako przeciwnika w przestrzeni kosmicznej, ale wspomniane plany dotyczące Księżyca nie są jednym z nich. Wykorzystanie przez Chiny pocisków rakietowych i statków kosmicznych do niszczenia satelitów faktycznie stwarza istotne zagrożenie dla strategicznych interesów Ameryki (jakkolwiek stanowi kontynuację podobnych zamierzeń podejmowanych przez dziesiątki lat przez USA i Rosję). Związane z tym obawy nie wymagają wszakże traktowania planowanego przez NASA powrotu na Księżyc jako elementu konfliktu zbrojnego z Chinami. Do zadań amerykańskiego cywilnego programu kosmicznego agencji należą oficjalnie badania naukowe i eksploracja kosmosu, a nie obrona narodowa. Pomimo iż była owocem napędzanego przez zimną wojnę wyścigu kosmicznego pod koniec lat 50., NASA pojmuje w czasach obecnych swą misję w kategoriach współpracy, a nie rywalizacji – co znalazło szczególny wyraz w uczestnictwie Rosji i innych państw na zasadach partnerskich w pracach Międzynarodowej Stacji Kosmicznej.

Stany Zjednoczone to niejedyne państwa kosmiczne mające ambitne plany misji księżycowych – plany, których powodzenie uwarunkowane jest w znacznej mierze współpracą międzynarodową. Europa – kluczowy partner w ramach podejmowanej przez NASA eksploracji pozaziemskiej – opowiada się za stworzeniem wielonarodowej „wioski księżycowej” i współdziała z Rosją przy projekcie lądownika. Indie również zamierzają wysłać lądownik i łazik (zawierający zbudowaną przez NASA aparaturę naukową) na południowy biegun Księżyca. Także Japonia, mająca długą tradycję prowadzenia badań naukowych kosmosu wspólnie z USA, przymierza się do budowy lądownika. Izrael dokonał już jednej próby lądowania z wykorzystaniem anten globalnej sieci nadawczo-odbiorczej Deep Space Network i być może wkrótce przeprowadzi kolejną. W kontekście powrotu na Księżyc analogiczny stopień współdziałania w Chinami byłby nadzwyczaj cenny – gdyby nie to, że Kongres nałożył ostre ograniczenia na możliwość angażowania do współpracy Chińczyków.

Wysłanie NASA na Księżyc, aby ubiec Chiny, nie byłoby pierwszą próbą ze strony rządu federalego rozciągnięcia obowiązywania mantry prezydenta Donalda Trumpa „Make America Great Again” – MAGA – na przestrzeń kosmiczną. Trump już wcześniej obiecał agresywnie rozwijać satelitarne systemy obrony przeciwrakietowej i stworzyć „wojska kosmiczne”. Obydwie propozycje były przedstawiane jako element zachodzącego właśnie starcia cywilizacji, które sprawia, że Ameryka i jej sojusznicy muszą podjąć zdecydowane działania w przestrzeni kosmicznej, aby pokonać Chiny i inne wrogie państwa, takie jak Rosja i Korea Północna.

Jednakże na dłuższą metę postawa ta może przynieść skutki odwrotne do zamierzonych, ponieważ umacnia wrażenie, skwapliwie propagowane przez Chiny i Rosję, jakoby największym zagrożeniem dla pokojowego wykorzystania przestrzeni kosmicznej były w istocie Stany Zjednoczone. Aby zapewnić, że wartości wyznawane przez naród amerykański znajdą swój wyraz w zasadach dysponowania zasobami kosmosu, Biały Dom i Kongres muszą wspólnie znieść niesłużące niczemu bariery w nawiązywaniu współpracy z Chinami i innymi państwami uczestniczącymi w eksploracji przestrzeni kosmicznej, najlepiej poprzez wzmożenie działań amerykańskiej dyplomacji w ramach istniejących traktatów i organów ONZ. Współpraca, a nie konflikt, jest bezpieczną drogą, która doprowadzi nas na Księżyc.

Świat Nauki 8.2019 (300336) z dnia 01.08.2019; Wokół nauki; s. 6