Ilustracja Ramona Ring
Opinie

Wezwijcie położną!

Opieka nad matką i dzieckiem wymaga zmian

Pomimo astronomicznych sum, które USA wydają na opiekę okołoporodową, współczynniki śmiertelności kobiet i noworodków są w Stanach Zjednoczonych wyraźnie wyższe niż w innych zamożnych krajach. A ponieważ zbyt mało jest szpitali i gabinetów ginekologicznych, szczególnie na obszarach wiejskich, wiele kobiet ma utrudniony dostęp do właściwej opieki zdrowotnej podczas ciąży. Ponadto liczba cesarskich cięć wzrosła aż do 32% – według Światowej Organizacji Zdrowia idealny odsetek to około 10% – i 13% kobiet twierdzi, że czuje się pod presją, aby poddać się temu zabiegowi. Szersze włączenie w system opieki okołoporodowej położnych mogłoby zmniejszyć wszystkie te problemy. W wielu innych rozwiniętych krajach, takich jak Wielka Brytania, Francja czy Australia, opieka położnych jest przynajmniej tak popularna, jak lekarzy położników. W USA położne muszą mieć ukończone studia w instytucji akredytowanej przez American College of Nurse-Midwives lub odbyć co najmniej dwuletnie intensywne szkolenie. Jest ono pomyślane tak, aby absolwenci potrafili udzielić wszelkiej pomocy medycznej podczas ciąży i fizjologicznego niepowikłanego porodu. Dlatego też kobiety będące w ciąży niskiego ryzyka, które chcą rodzić siłami natury, często mogłyby zatrudnić położną zamiast droższego lekarza. Mimo to zaledwie około 8% porodów w USA przyjmują położne. Korzenie amerykańskiej niechęci do położnych sięgają początku XX wieku i wiążą się z powstaniem bakteriologii i anestezjologii, dzięki którym zmniejszyły się zagrożenie i dyskomfort towarzyszące porodom. Korzyści z tych nauk sprawiły, że w opiece nad matką i dzieckiem, kosztem pozycji położnych, wzrosła rola lekarzy. Lekarze położnicy mieli swój udział w odsunięciu położnych od praktykowania w szpitalach, które są obecnie uważane za najbezpieczniejsze miejsce na poród. Do wczesnych lat 60. położne praktycznie straciły na znaczeniu.

Od tego czasu ten zawód się odradza, a położne mają podobne kwalifikacje do lekarzy i mogą nadzorować porody przebiegające bez komplikacji. Badania pokazują, że porody odbierane przez położne są równie bezpieczne, jak przyjmowane przez lekarzy, i wiążą się z mniejszą liczbą cięć cesarskich i innych interwencji, które bywają kosztowne, ryzykowne, a czasem zakłócają akcję porodową. Mimo to położne wciąż pozostają na marginesie opieki okołoporodowej w USA.

Aby mogły wrócić do głównego nurtu, muszą zostać w pełni włączone w system opieki zdrowotnej. Niektóre stany odmawiają obecnie uznania ich za dostarczycieli usług medycznych, a inne znacznie ograniczają zakres ich uprawnień mimo dowodów, że tam, gdzie ograniczenia są najsurowsze, odnotowuje się również m.in. najwyższy współczynnik śmierci noworodków. Jeśli położnym pozwolono by działać razem z innymi pracownikami służby zdrowia, poprawiłaby się opieka nad pacjentami, a w razie problemów, rodzące mogłyby być bez żadnych utrudnień przewożone do szpitala.

Nawet jednak kiedy prawo stanowe nie stawia ograniczeń, kobiety, które chciałyby opieki położnej, często napotykają przeszkody finansowe. Medicaid pokryje wszystkie usługi położnej, według Affordable Care Act, ale obowiązek ten nie dotyczy już prywatnych ubezpieczycieli, z których wielu nie ma podpisanych umów z położnymi lub w ogóle odmawia refundowania kosztów takiej opieki. Połowa porodów planowanych nie w szpitalu jest obecnie opłacana ze środków własnych pacjentów, w porównaniu z 3,3% porodów w szpitalach. W ten sposób tańszy poród w domu może, paradoksalnie, leżeć poza zasięgiem finansowym kobiet, bo musiałyby za niego zapłacić z własnej kieszeni.

Amerykańskie szpitale wyceniają poród, naturalny i bez komplikacji, średnio na ponad 13 000 dolarów, podczas gdy poród z asystą położnej poza szpitalem jest połowę tańszy. Ubezpieczyciele mogliby zaoszczędzić pieniądze przez włączenie do systemu porodów pozaszpitalnych z asystą położnej jako bezpiecznego i tańszego alternatywnego rozwiązania.

Dodatkowo wybór jest ograniczony przez niedostatek izb porodowych. Te przypominające normalne domy placówki mają służyć kobietom, które chcą rodzić w sposób naturalny. Izby porodowe są wyposażone w wiele udogodnień, jak wanny i obszerne łóżka, i niezmiennie są wysoko oceniane w badaniach satysfakcji pacjentek. Mimo to działa zaledwie około 350 takich placówek w całym kraju, a w dziewięciu stanach brak jest regulacji prawnych dotyczących ich licencjonowania. Rządowe wsparcie dla izb porodowych pomogłoby położnym zaspokoić rosnący popyt na ich usługi, który już w tych placówkach wzrósł od roku 2010 o 82%.

Politycy, dostawcy usług medycznych i ubezpieczyciele mają wiele powodów, aby wzmocnić pozycję położnych. Rozszerzy to możliwości wyboru i będzie z korzyścią dla matek i dzieci.

Świat Nauki 3.2019 (300331) z dnia 01.03.2019; Wokół nauki; s. 6