Polowanie na jelenia. Malarstwo naskalne z VI tysiąclecia p.n.e. Polowanie na jelenia. Malarstwo naskalne z VI tysiąclecia p.n.e. MUSEUM OF ANATOLIAN CIVILIZATIONS, ANKARA / pulsar
Środowisko

Archeoekologia. Nowa czy stara dziedzina badań?

Czy trzeba definiować nową dziedzinę, żeby skierować uwagę naukowców w stronę przenikających się nawzajem dziedzin poznania? Może właśnie tak.

Instytut Santa Fe to placówka naukowa założona przez badaczy zajmujących się m.in. budową atomów. Tych, którzy uznali, że ich specjalizacja jest niepotrzebnym ograniczeniem, za to daje im ogląd zjawisk złożoności i prostoty. Z czasem konkretne przykłady złożoności i prostoty zaczęli znajdować w kolejnych dziedzinach i do swojego grona włączali kolejnych naukowców.

Ostatnio dwie z nich – w tym wicedyrektorka ds. naukowych – opublikowały na łamach „Trends in Ecology and Evolution” artykuł definiujący nową dziedzinę nauki: archeoekologię. „TREE” jest jednym z najważniejszych pism publikujących artykuły o ambicjach przekrojowych, co świadczy o ich randze. Wydaje mi się jednak, że tym razem jest tu trochę przerostu formy nad treścią.

Autorki postulują potrzebę interdyscyplinarnego podejścia do archeologii i ekologii i poświęcenia większej uwagi relacji dawnych ludzi ze środowiskiem przyrodniczym. Same jednak zauważają, że nie jest to rewolucyjny czy kontrowersyjny pomysł. Przywołują chociażby pojęcie paleoekologii, zooarcheologii czy archeobotaniki. To nie są nowe czy wyjątkowo niszowe pojęcia. Sam w czasach studenckich zapisałem się na kurs paleoekologii. Okazało się, że jako przeznaczony dla studentów geologii, bardziej jest po prostu przedstawieniem podstaw ekologii z niezbyt zaawansowanymi odwołaniami do historii geologicznej. Być może w tym rzeczywiście jest problem – przeciętny paleontolog może tak wyspecjalizować się w rozpoznawaniu ząbków na konodontach, że na znajomość ekologii pozostaje mu mało czasu. Podobnie jak biologowi wyspecjalizowanemu w biologii molekularnej czy organizmalnej.

Niemniej zaawansowany paleontolog powinien dokształcić się w ekologii, podobnie jak zaawansowany archeozoolog, czyli archeolog specjalizujący się w badaniu szczątków zwierząt na stanowiskach archeologicznych. Nie można też twierdzić, że nie ma badań nad związkami dawnych ludzi ze zmieniającym się środowiskiem. Zarówno pod kątem zmian klimatu, jak i przemian siedlisk pozostających pod wpływem wczesnych ludzi. Choćby pyłki roślin znajdowane w dawnych osadach są ważnym indykatorem ówczesnego środowiska. Czy żeby popchnąć uwagę archeologów i paleoekologów w badania nawzajem się przenikające, trzeba definiować nową dziedzinę?

A może jednak tak. Przykłady już spełniające kryteria archeoekologii są – mam wrażenie – stosunkowo częste. Tyle że to niszowe badania, które tylko przypadkiem filtruję do moich zainteresowań spośród wielu mniej mnie interesujących. To chociażby cała seria analiz wykorzystywanych w dyskusji nad tym, jak Sahara z sawanny stała się pustynią czy na temat relacji między wyludnieniem Europy w czasie Czarnej Śmierci i jej wtórnym zalesieniem lub podobnymi historiami na obrzeżach Amazonii.

W każdym razie zaproponowana przez autorki definicja archeoekologii wskazuje, że jej przedmiotem są sięgające 60 tys. lat wstecz oddziaływania ludzi i środowiska. Ta cezura wskazuje czas, od kiedy rozwój ludzkości przekroczył pewną barierę ilościową, czyli gdy nasz gatunek zaczął stawać się dominantem. A także jakościową, kiedy człowiek zaczął tworzyć kulturę.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną