Czosnek niedźwiedzi. Czosnek niedźwiedzi. Shutterstock
Środowisko

Las nie istnieje bez grzybów, a one bez runa

Relacje mykoryzy i roślin runa mogą się wydawać niezbyt istotnym czynnikiem w skali całego ekosystemu leśnego. Jest jednak inaczej.

Znany nam skład drzewostanu lasów wkrótce ulegnie zmianie. Wpływ na to mają głównie podniesienie średniej temperatury i zmiana reżymu opadów. Ale nie tylko. Wiadomo, że istotni są tu roślinożercy oraz mykoryza (do niedawna znana w pisowni raczej jako mikoryza). Nie jest ona niczym tajemniczym. Grzybiarzy interesuje głównie to, pod jakimi gatunkami drzew mogą się spodziewać ulubionych gatunków grzybów. Leśników, jak obecność konkretnych grzybów (niekoniecznie kapeluszowych) wpływa na przyrost, odporność i ogólny dobrostan drzew. Ekologów wreszcie – relacje dwustronne. Rzecz w tym, że są one wielostronne. Grupa badaczy, głównie instytutów botaniki UJ i PAN, od kilku lat bada więc wkład do tego układu kolejnego elementu – roślin runa.

Dla ekologów roślin runo to ten element ekosystemu leśnego, często lekceważony przez praktyków leśnictwa, jest kluczowy: to na jego składzie opiera się podział głównych kategorii lasów na bardziej szczegółowe typy. Przykładowo: w borach sosnowych świeżych kontynentalnych, czyli występujących raczej we wschodniej Polsce rośnie gorysz pagórkowy, konwalia majowa, czy sasanka otwarta, a w suboceanicznych – bielistka siwa czy śmiałek pogięty.

Ostatnio opublikowali wyniki badań wpływu kilku gatunków roślin runa buczyn i lasów łęgowych na grzyby mykoryzowe. Okazuje się, że niektóre pospolite rośliny, jak zawilec gajowy czy ziarnopłon wiosenny w zasadzie nie mają w tym kontekście znaczenia. Mezokosmy – czyli w uproszczeniu eksperymentalne donice – z ich pokrywą mają taką samą fungę (zestaw grzybów), co donice bez nich. Największe bogactwo gatunkowe i przyrost grzybów mykoryzowych towarzyszyły czosnkowi niedźwiedziemu, nieco mniejsze – podagrycznikowi. Mieszany skład gatunkowy nie zawsze oznaczał zaś wpływ pośredni.

Relacje grzybów mykoryzowych i roślin runa mogą się wydawać niezbyt istotnym czynnikiem w skali całego ekosystemu leśnego. Jednak w sytuacji, gdy obecny układ balansuje na grani, o stopniu wielkich przemian mogą decydować niuanse, w tym czynniki dotąd słabo zauważane w analizach. Choćby właśnie kolejni uczestnicy mykoryzy.

Kwestia, jak oddawać grecką literę ypsilon zawsze była kontrowersyjna. Różne języki z alfabetem łacińskim przyswajały ją jako „y”, „i” lub „u”. Nauka o grzybach jeszcze w XIX w. zapisywana była po polsku jako „mykietologja” lub „mykologja”. Z czasem wersja krótsza wyparła dłuższą, a jednocześnie zaczęło się utrwalać, żeby „μυ” wymawiać z miękkim „m’” i przednim „i”, co pociągnęło za sobą pisownię „mikologia” przyjętą jako jedyną przez słowniki poprawnościowe. Również inne grzybowe zapożyczenia (mikoflora, mikoryza) zaczęto więc tak pisać i wymawiać. Taką formę promowali Doroszewski czy Miodek. Rzecz w tym, że specjaliści – być może pod wpływem pisowni w innych językach europejskich – dość często „μυ” oddają jako „my”. Specjaliści od starożytnej Grecji już dawno przeforsowali Mykeny w miejsce Miken. Mikolodzy też coraz częściej woleli nazywać się mykologami, a gdy ze słowa „mikoflora” usunęli przestarzałą florę, zaczęli już prawie bez wyjątku pisać o „mykobiocie”. Na początku XXI w. tylko słownik wyrazów obcych pozwalał stosować wymiennie obie formy. Wreszcie w 2010 r. na sympozjum mykologicznym uczestnicy postanowili powołać towarzystwo naukowe. Pojawił się jednak problem z jego nazwą. Specjaliści od grzybów zwrócili się więc do Rady Języka Polskiego o zajęcie stanowiska. RJP w czerwcu 2011 r. zmieniła zdanie i uznała formę „mykologia” nie tylko za poprawną, ale za jedyną dopuszczalną.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną