The Sun Voyager – umieszczona w Reykjaviku rzeźba Jóna Gunnara Árnasona przedstawiająca statek wikingów. The Sun Voyager – umieszczona w Reykjaviku rzeźba Jóna Gunnara Árnasona przedstawiająca statek wikingów. Shutterstock
Środowisko

Nie tylko chłód wygnał wikingów z Grenlandii

Tak uważają naukowcy, którzy zrekonstruowali zmiany kształtu linii brzegowej wyspy w ciągu ostatniego tysiąca lat.

Normańscy żeglarze pojawili się na największej wyspie świata pod koniec X w. Przypłynęli z Islandii, a ich liderem był Eryk Rudy. Według islandzkich sag to on wymyślił nazwę nowo odkrytego lądu, aby zachęcić rodaków do przeprowadzki. Udało mu się. Wikingowie pozostali na Grenlandii przez około czterysta lat. Wielu z nich mieszkało w głównej osadzie zbudowanej na południowym krańcu wyspy, reszta w małych obozowiskach nad fiordami i przytulnymi zatokami. Osadnicy hodowali krowy i owce, trochę polowali na foki i ryby. Wydawało się, że dobrze im się wiedzie. A jednak na przełomie XIV i XV w. porzucili swoje osady i wynieśli się z Grenlandii. Dlaczego?

Powszechnie uważa się, że wygnał ich chłód. Faktycznie, w XIV w. temperatury na półkuli północnej zaczęły szybko spadać. Był to początek tzw. małej epoki lodowcowej, która trwała aż do XIX w., czyli ok. pół tysiąca lat. Ten kryzys klimatyczny odczuła również Grenlandia. Normandzkie rolnictwo zaczęło podupadać, a dieta z samych tylko zwierząt morskich jakoś się wśród osadników nie przyjęła. Wikingowie zniknęli, a resztki ich obozowisk, osad, domostw i cmentarzy są dziś skrzętnie badane przez naukowców. Przeważają wśród nich archeologodzy i antropolodzy, ale ostatnio pojawili się tam również geomorfolodzy rekonstruujący zmiany zasięgu mórz oblewających Grenlandię. Ci ostatni wyniki swoich najnowszych badań opublikowali w „Proceedings of the National Academy of Sciences”. Wnioski są intrygujące.

Marisa Borreggine z Harvard University ze współpracownikami twierdzą, że choć zaostrzający się klimat bez wątpienia dał się we znaki Wikingom, to wielu z nich zostało zmuszonych do ewakuacji przez morze. Dokładnie rzecz biorąc, ląd się obniżał, naciskany coraz silniej przez powiększający się lądolód grenlandzki. Spadek temperatur oczywiście sprzyjał jego ekspansji. W efekcie woda morska zalewała kolejne obozowiska, które zwykle lokalizowano blisko brzegu. W południowo-zachodniej Grenlandii – czyli tam, gdzie mieszkali Normanowie – lustro wody podniosło się o ponad 3 m. „Dla ludzi pozostawało coraz mniej miejsca pomiędzy morzem, które napierało z jednej strony, a lądolodem, który napierał z drugiej. Musieli się wycofać z wielu dogodnych lokalizacji. W grenlandzkiej ojczyźnie było dla nich coraz mniej miejsca” – mówi Borreggine.


To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną