Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Środowisko

Ocean Arktyczny: sprzątacz, którego przytłaczają śmieci

Mikroplastik kryje się w niezidentyfikowanych rezerwuarach – podejrzewali naukowcy z Korei Południowej. Mieli rację. I nie jest to dobra wiadomość.

Obliczenia się nijak nie zgadzały. Bo skoro ludzie produkują rocznie ok. 400 mln ton plastiku, z czego od 1,5 do 4,1 proc. trafia do oceanu, to powinno się w nim znajdować setki megaton tego materiału. Tymczasem globalne dane wskazywały, że w wodzie unosi się ledwie 0,014 do 0,27 megaton. A to wskazywało na „obecność niezidentyfikowanych rezerwuarów, które zawierają pozostały plastik” – pisze w najnowszym „Science Adavances” zespół naukowców pod kierunkiem Seung-Kyu Kima z Incheon National University.

Badacze skupili się na jednej tylko frakcji śmieci z tworzyw sztucznych: mikroplastiku, czyli cząstkach o wielkości mniejszej lub równej 5 mm. W ich poszukiwaniu przebadali próbki wody oraz osadów z dna Mórz Beringa, Czukockiego i Wschodniosyberyjskiego. Wszędzie wykryli liczne cząstki mikroplastiku, ale ich rozkład był nierównomierny. Najwięcej znajdowało się w tych miejscach, gdzie latem topiły się lody, które wcześniej, kiedy jeszcze nie opadły na dno, je „uwięziły”.

Wyższą od globalnej średniej dla wód oceanicznych zawartość mikroplastiku zanotowano w Oceanie Arktycznym. „Wynik jest nieoczekiwany, biorąc pod uwagę, że Arktyka jest regionem dziewiczym, bardzo odległym od obszarów w średnich szerokościach geograficznych, gdzie wytwarzana jest większość odpadów plastycznych” – wskazują naukowcy. Prawdopodobnie dzieje się tak dlatego, że od paru dekad narasta aktywność Wiru Beauforta, w którym wody arktyczne obracają się zgodnie z ruchem wskazówek zegara, utrudniając śmieciom opuszczenie tego rejonu. Cząstki mikroplastkiku, kręcą się tam dłuższy czas, ale w końcu opadają na dno. Tempo ich osadzania się rośnie o ok. 3 proc. rocznie. To jednak mniej niż roczny wzrost produkcji plastiku, który szacuje się na 8,4 proc. Opadanie jego cząstek na dno nie ma więc szans, aby nadążać za napływem nowych. Ocean Arktyczny będzie się napełniał coraz większą ilością cząstek mikroplastiku.

Dlatego jest pilnie potrzebna globalnie zarządzana, energiczna akcja, prowadząca do znaczącej redukcji napływu plastiku do oceanu i ochrona środowiska Arktyki” – postulują koreańscy naukowcy. – Tym bardziej że duża akumulacja mikroplastików w osadach może negatywnie wpływać na organizmy bentoniczne, m.in. powodować zmiany w populacjach”.


To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną