Reklama
Shutterstock
Środowisko

Kto czuje więź z naturą? Ważne pytanie, zaskakujące odpowiedzi

Zmiany klimatyczne: Polacy się przejmują, ale rośnie „plemię nie wiem”
Środowisko

Zmiany klimatyczne: Polacy się przejmują, ale rośnie „plemię nie wiem”

Trzy czwarte mieszkańców naszego kraju obawia się skutków zmian klimatycznych, ale zarazem znacznie zmniejszyła się liczba tych, którzy oczekują od rządu działań w tej kwestii. Takie wnioski płyną z „Raportu milczącej większości”. [Artykuł także do słuchania]

Pronaukowe poglądy, wysokie dochody, dostęp do technologii. Te zmienne kojarzą się z postawami proekologicznymi. Czy słusznie? [Artykuł także do słuchania]

Słabe poczucie więzi z naturą to jedna z głównych przyczyn kryzysu środowiskowego oraz postępującego spadku bioróżnorodności – wynika z ostatniego raportu IPBES, czyli międzynarodowego organu doradczego, utworzonego w 2012 r. pod auspicjami ONZ (IPBES jest dla przyrody tym, czym IPCC dla klimatu). To, że coś tak subiektywnego, jak łączność z naturą, wpływa na postawy proekologiczne, decyzje dotyczące ochrony przyrody czy polityki klimatycznej zainteresowało brytyjsko-austriacki zespół naukowców na tyle, że postanowili lepiej zgłębić ten temat. Wyniki tych dociekań ukazały się na łamach „Ambio” – czasopisma poświęconego związkom pomiędzy środowiskiem a społeczeństwem, wydawanego przez Królewską Szwedzką Akademię Nauk.

Dźwignia, która uruchamia zmiany

Autorzy tej pracy wyszli z założenia, że gdyby udało im się ustalić, co sprawia, że jedna osoba czuje takie powiązanie, a inna – nie, mogliby lepiej zrozumieć ludzkie postawy i motywy. To z kolei pozwoliłoby zaplanować skuteczniejsze kampanie społeczne czy działania edukacyjne na rzecz ochrony przyrody. Jak stwierdzili: więź z naturą to rodzaj dźwigni, którą można wzmocnić, by wywołać duże, systemowe zmiany w społeczeństwie.

Badacze rozpoczęli pracę od zdefiniowania centralnego parametru swojej analizy. Przyjęli, że Connectedness to Nature (CN) to „poznawcze i emocjonalne poczucie połączenia jednostki z przyrodą”, czyli subiektywne postrzeganie siebie jako części świata ożywionego. Do pomiaru tej zmiennej wykorzystali siedmioelementową Connectedness to Nature Scale (CNS). Badania z jej użyciem przeprowadzili w 61 krajach, w tym Polsce (łącznie 57 tys. osób). Uzyskane rezultaty odnieśli następnie do zmiennych gospodarczych, politycznych, demograficznych i społecznych.

Wyniki, które uzyskali, były dość zaskakujące. Okazało się, że wysokie wartości CN wcale nie korelują z pronaukową postawą, dobrą sytuacją finansową czy z życiem w mieście. Przeciwnie, osoby o dużym dochodzie, dostępie do nowoczesnych technologii czy żyjące na terenach zurbanizowanych czuły słabą więź z naturą. A przecież to właśnie te wskaźniki kojarzy się zwykle z proekologicznymi postawami, wspieraniem działań na rzecz klimatu i z postrzeganiem przyrody jako wartości samej w sobie, a nie tylko jako zasobu przeznaczonego do ludzkiej eksploatacji.

Jeszcze ciekawsze okazały się wykryte przez uczonych związki pomiędzy poczuciem więzi z naturą a religijnością badanych. Okazało się, że to właśnie osoby wierzące czują się najbardziej połączone ze światem przyrody. Może się to wydawać zaskakujące w realiach polskich, gdzie dominuje chrześcijaństwo – religia, której wyznawcy często traktują człowieka jako zarządcę, a w najlepszym razie opiekuna przyrody, nie zaś jako równorzędny jej element. Trzeba jednak zwrócić uwagę, że autorzy tej analizy potraktowali każdy rodzaj religii w zasadzie w taki sam sposób. Tymczasem np. w Nepalu, który miał najwyższy wskaźnik więzi z naturą, dominuje hinduizm i buddyzm – systemy, które postrzegają człowieka jako część przyrody i kosmosu.

Dźwignia, którą trzeba wybrać mądrze

Niezależnie jednak od tych kwestii, z analizy opublikowanej w „Ambio” wynika, że zmienne „zewnętrzne”, czyli obiektywne, takie jak warunki życia czy postęp technologiczny wpływają na poczucie więzi z naturą w znacznie mniejszym stopniu niż cechy „miękkie”, takie jak poziom uduchowienia czy religijność. To by oznaczało, że, chcąc wpływać na postawy ludzi wobec przyrody, należałoby zrezygnować z powoływania się na dane i fakty, a zamiast tego odwoływać się do wartości duchowych lub kulturowych. Czy to jednak właściwa droga?

Z jednej strony, już wcześniejsze badania wykazywały, że popularyzacja nauki jest skuteczniejsza, gdy odnosi się do ludzkiej emocjonalności, a nie tylko do suchych danych. Z drugiej, językiem nauki są fakty i to właśnie one stanowią stabilną opozycję dla zmiennych ludzkich nastrojów, interesów politycznych i gospodarczych, wierzeń czy przesądów. Warto to sobie przypomnieć, zanim do edukacji użyje się niewłaściwej – jak to określili badacze – dźwigni.

Reklama

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną