Odlot narodowy. Bociany zaskakują ornitologów
Jeśli coś jeszcze łączy Polki i Polaków, to na pewno troska o bociany. Przez harmider kampanii wyborczej przebił się alarmujący komunikat o ich wcześniejszych odlotach.
Byłby to niezły punkt wyjścia do budowania teorii krótkiego zasięgu o aktualnej kondycji Polski i stanu jej środowiska, jednak ornitolodzy, w tym prof. Piotr Tryjanowski, czołowy europejski bocianolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, podpowiadają, że nauka mimo setek lat gapienia się na te charyzmatyczne i łatwe w obserwacji ptaki jest bezradna. Przynajmniej na razie badacze nie potrafią objaśnić, co się w tym roku dokładnie dzieje, że dochodzi do migracyjnego przyspieszenia.
Ta bezradność jest o tyle zadziwiająca, że bociany białe należą do najlepiej przebadanych ptaków na świecie. Bez większego trudu można je zaobrączkować, także plastikowymi znacznikami, których numery da się odczytać przez lornetkę lub lunetę, a informacje przesłać profesjonalistom. Od lat bociany są także obiektem stałej inwigilacji elektronicznej, niemal na masową skalę zakłada im się nadajniki GPS.
Urządzenia te dają znać m.in. o wysokości, kierunku i prędkości lotu, mogą mierzyć tętno, temperaturę ptaka i otoczenia. Dzięki nim wiadomo, jak się zachowują bocianie społeczności, czy wędrują w grupach rodzinnych (raczej nie, młode odlatują wcześniej, rodzice później, rodzeństwo leci osobno), jaką trasę wybierają, gdzie odpoczywają itd. Nadajniki dostarczają tak wiele szczegółowych danych, że śledzący je z dystansu tysięcy kilometrów badacze ustalili, że np. w Afryce ptaki nocują na ziemi i nocą prawdopodobnie padają ofiarą miejscowych drapieżników, w tym wielkich kotowatych.
Nie wszystkie bociany jeszcze odleciały. Zresztą bardzo nielicznie zostaną do wczesnej jesieni, osłabione lub mające skłonność do wyjątkowego ryzykanctwa spróbują pozostać aż do pierwszych mrozów. Zimę przetrwają, o ile dadzą radę przenieść się do cieplejszych regionów Europy (bociany hiszpańskie i portugalskie zimują na miejscu) albo zostaną przygarnięte przez ludzi i będą dokarmiane.
Podróż, zwłaszcza w Europie i na Bliskim Wschodzie, jest pełna niebezpieczeństw. Z wiadomości płynących z nadajników wynika, że wiele z nich przestało nadawać pod liniami wysokiego napięcia, z którymi ptaki się zderzają, kończąc życie. Ponadto w wielu krajach, w tym w Libanie – czy słyszy nas polski MSZ? – do bocianów się strzela, także z broni maszynowej. Często tylko po to, by z truchłami zabitych ptaków pozować do zdjęć, którymi kłusownicy chwalą się w serwisach społecznościowych.
Bociany wrócą pod koniec marca, a przylecą przede wszystkim ptaki dorosłe. Wyklute w tym roku młode, o ile pokonają trudy wędrówki, cały drugi rok życia spędzą w Afryce. Do Polski przylecą dopiero wiosną 2025 r. Co oznacza, że większą część swojego trzyletniego życia spędzą w towarzystwie słoni i antylop niż krów czy koni, z którymi w Polsce pasą się na wiejskich łąkach.