Pulsar - najnowsze badania naukowe. Pulsar - najnowsze badania naukowe. Shutterstock
Środowisko

Odlot narodowy. Bociany zaskakują ornitologów

Lordowie z prastarych puszcz
Środowisko

Lordowie z prastarych puszcz

Są mało znane, nie mają dobrej sławy, nie klekoczą i nie przynoszą dzieci. Żyją skromnie w cieniu tych popularnych, białych, witanych każdej wiosny z radością. Czarne bociany.

Bociany zebrały się do jesiennej wędrówki nawet kilkanaście dni wcześniej, niż chce wieloletnia średnia. Zamiast po połowie sierpnia zaczęły znikać już pod koniec lipca.

Jeśli coś jeszcze łączy Polki i Polaków, to na pewno troska o bociany. Przez harmider kampanii wyborczej przebił się alarmujący komunikat o ich wcześniejszych odlotach.

Byłby to niezły punkt wyjścia do budowania teorii krótkiego zasięgu o aktualnej kondycji Polski i stanu jej środowiska, jednak ornitolodzy, w tym prof. Piotr Tryjanowski, czołowy europejski bocianolog z Uniwersytetu Przyrodniczego w Poznaniu, podpowiadają, że nauka mimo setek lat gapienia się na te charyzmatyczne i łatwe w obserwacji ptaki jest bezradna. Przynajmniej na razie badacze nie potrafią objaśnić, co się w tym roku dokładnie dzieje, że dochodzi do migracyjnego przyspieszenia.

Ta bezradność jest o tyle zadziwiająca, że bociany białe należą do najlepiej przebadanych ptaków na świecie. Bez większego trudu można je zaobrączkować, także plastikowymi znacznikami, których numery da się odczytać przez lornetkę lub lunetę, a informacje przesłać profesjonalistom. Od lat bociany są także obiektem stałej inwigilacji elektronicznej, niemal na masową skalę zakłada im się nadajniki GPS.

Urządzenia te dają znać m.in. o wysokości, kierunku i prędkości lotu, mogą mierzyć tętno, temperaturę ptaka i otoczenia. Dzięki nim wiadomo, jak się zachowują bocianie społeczności, czy wędrują w grupach rodzinnych (raczej nie, młode odlatują wcześniej, rodzice później, rodzeństwo leci osobno), jaką trasę wybierają, gdzie odpoczywają itd. Nadajniki dostarczają tak wiele szczegółowych danych, że śledzący je z dystansu tysięcy kilometrów badacze ustalili, że np. w Afryce ptaki nocują na ziemi i nocą prawdopodobnie padają ofiarą miejscowych drapieżników, w tym wielkich kotowatych.

Nie wszystkie bociany jeszcze odleciały. Zresztą bardzo nielicznie zostaną do wczesnej jesieni, osłabione lub mające skłonność do wyjątkowego ryzykanctwa spróbują pozostać aż do pierwszych mrozów. Zimę przetrwają, o ile dadzą radę przenieść się do cieplejszych regionów Europy (bociany hiszpańskie i portugalskie zimują na miejscu) albo zostaną przygarnięte przez ludzi i będą dokarmiane.

Podróż, zwłaszcza w Europie i na Bliskim Wschodzie, jest pełna niebezpieczeństw. Z wiadomości płynących z nadajników wynika, że wiele z nich przestało nadawać pod liniami wysokiego napięcia, z którymi ptaki się zderzają, kończąc życie. Ponadto w wielu krajach, w tym w Libanie – czy słyszy nas polski MSZ? – do bocianów się strzela, także z broni maszynowej. Często tylko po to, by z truchłami zabitych ptaków pozować do zdjęć, którymi kłusownicy chwalą się w serwisach społecznościowych.

Bociany wrócą pod koniec marca, a przylecą przede wszystkim ptaki dorosłe. Wyklute w tym roku młode, o ile pokonają trudy wędrówki, cały drugi rok życia spędzą w Afryce. Do Polski przylecą dopiero wiosną 2025 r. Co oznacza, że większą część swojego trzyletniego życia spędzą w towarzystwie słoni i antylop niż krów czy koni, z którymi w Polsce pasą się na wiejskich łąkach.