Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Pulsar - wyjątkowy portal naukowy. Shutterstock
Środowisko

Polski rząd naprawdę zainteresował się lasami

Poważnie i chyba pierwszy raz w historii Rzeczypospolitej nie idzie o ścinanie możliwie dużej liczby drzew, a zabezpieczenie obszarów najcenniejszych z przyrodniczego i społecznego punktu widzenia.

Takie uzasadnienie ma najnowsza decyzja ministry środowiska Pauliny Hennig-Kloski o ograniczeniu cięć zaplanowanych na 2024 r. w dziesięciu kompleksach leśnych, głównie na wschodzie kraju i w górach. W sumie chodzi o prawie 100 tys. ha, czyli – dla porównania – łączną powierzchnię dwóch największych polskich parków narodowych. Ograniczenia dotyczą m.in. lasów najstarszych (do wycięcia przeznaczono np. fragmenty blisko dwustuletnich borów), a także lasów wodochronnych, które mają za zadanie zatrzymywać wodę i poprawiać jej jakość.

Rozwiązanie ma ułomności. Będzie obowiązywało jedynie przez pół roku. Nie obejmuje szeregu innych miejsc z lasami o wybitnych walorach, też przeznaczonych w tym roku do wycięcia, także w planowanych parkach narodowych. Na takie wątpliwości ministerstwo środowiska odpowiada, że to wstęp do systemowej reformy polskich lasów i na 100 tys. ha ma się nie skończyć. Umowa koalicyjna przewiduje, że wycinki zostaną trwale wstrzymane w 20 proc. najcenniejszych lasów. Nie bardzo wiadomo, co wyłączenie z wycinki dokładnie znaczy, jakie są terminy i jaka pula będzie brana pod uwagę. Jeśli krojone byłby z zasobu należącego do skarbu państwa, to obszar ten miałby ok. 1,5 mln ha.

Polityków do działania skłonili obywatele, niezadowoleni z przeobrażeń krajobrazu leśnego. Uważają – i swoje stanowisko nagłaśniają w licznych oddolnych inicjatywach – że wyrębów jest za dużo. Z tym poglądem nie zgadzała się większość sejmowa dwóch minionych kadencji. Poprzednie ekipy rządowe uznały, że lasy, zwłaszcza Lasy Państwowe, czyli instytucja zarządzająca lasami publicznymi, będą ostoją tradycji. Miały za zadanie kontynuować dotychczasową linię gospodarki, z genezą jeszcze w XVIII w., podtrzymywaną w dwudziestoleciu międzywojennym, w PRL i w III RP. W tym ujęciu las jest tym, czym pole dla rolnika, sad dla sadownika, grządka dla ogrodnika, przede wszystkim źródłem surowca drzewnego. Z tego powodu musi być utrzymywany w stanie, który pozwoli dawać mu jak najczęściej i jak najwięcej drewna. A przy okazji, raczej z boku i tytułem ciekawostki, chroni się w takim lesie siedliska, gatunki czy procesy ekologiczne.

W tak prowadzonym lesie każde drzewo przeznaczone jest do wycięcia, chyba że znajdzie się – konieczne mocny – argument, by jednak je pozostawić do śmierci i naturalnego rozkładu. Ale wtedy w miejscu pozostawionego drzewa nie można lasu odnowić, czyli najczęściej posadzić nowego pokolenia drzew. Zwolennicy podejścia rolniczo-ogrodniczego objaśniają, że las należy prowadzić pewną ręką, w tym pamiętać o zastępowalności pokoleń, utrzymywać ich ciągłość, by lasy były dorodne, wyglądały zdrowo i krzepko. Faktycznie, nie ma w nich bałaganu, a więc martwych czy leżących drzew, zostawionych gałęzi. W takim lesie nie widać upływu czasu, nie niepokoi martwota, nic się nie marnuje, tzw. szkodniki nie mają tam czego szukać. Nic dziwnego, że konserwatywne ugrupowania wybrały akurat lasy na ostoję stałości w szybko przeobrażającej się, coraz bardziej różnorodnej rzeczywistości.

Puszcza Białowieska.ShutterstockPuszcza Białowieska.

Fundamentalne wątpliwości do dotychczasowego modelu leśnictwa zgłaszają także przedstawiciele nauki. Swoje stanowisko w tej sprawie wyłożył właśnie komitet problemowy ds. kryzysu klimatycznego przy prezydium Polskiej Akademii Nauk. Opisuje w nim wpływ zmiany klimatu na lasy i rolę lasów w funkcjonowaniu klimat. Sytuacja lasów jest zła. Przesuwają się granice występowania drzew, te masowo zamierają, m.in. w wyniku susz. Pogarszają się warunki optymalne dla gatunków najszerzej wykorzystywanych w przemyśle. Wiele problemów wystąpi w monokulturach sosnowych, które masowo sadzono na żyznych siedliskach, a więc miejscach bardziej odpowiednich dla drzew liściastych. Lasy pogrążone w kryzysie słabiej pomagają ludziom adaptować się do zmian klimatu. Z drugiej strony, lasy w kondycji dobrej mogłyby wspierać proces stabilizacji klimatu przez magazynowanie węgla atmosferycznego i utrzymywanie zasobów wodnych.

Komitet apeluje o stworzenie nowej polityki leśnej. W drodze konsultacji miałaby ona uwzględnić ustalenia nauki o złożoności ekosystemów, oczekiwania obywateli, doświadczenia leśników oraz potrzeby branż gospodarki związanych z przerobem drewna. Pilnej ochrony wymagają lasy dojrzałe, w ich przypadku ochrona bioróżnorodności i wszelkie inne usługi ekosystemowe (to np. kojenie nerwów spacerowiczów) są ważniejsze niż dochody ze sprzedaży drewna. Rola ta jest szczególnie doniosła w sąsiedztwie miast. Trzeba zostawić w spokoju lasy bagienne i wzdłuż cieków. Pora wyłączyć systemy meliorujące i przystosowywać lasy do toczących się zmian. Drzewa stare, fragmenty lasów starych i charakterem zbliżonym do naturalnych należy natychmiast objąć moratorium, rozpoznać ich wartość i otoczyć ochroną. Trzeba odtwarzać mokradła i obszary bagienne. Nie przeszkadzać bobrom i zaniechać wycinki szczególnie w lasach liściastych, bo to one mają największe szanse, by przetrwać w cieplejszym klimacie.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną