Do czego duńskim malarzom z XIX w. potrzebne było piwo
Pierwsza połowa XIX w. to w Danii złoty wiek malarstwa. Działali wówczas tacy artyści jak Christoffer Wilhelm Eckersberg, nazywany ojcem duńskiego malarstwa, czy jego uczeń Christen Schiellerup Købke. Był to zarazem czas szybkiego wzrostu popularności piwa w tym kraju. Duńczycy warzyli je w dziesiątkach małych browarów i konsumowali w coraz większych ilościach, uważając za zdrowsze od wody. Picie tej drugiej, jak podejrzewano, mogło być czasem źródłem chorób i rozmaitych dolegliwości.
Proces warzenia piwa polega na ugotowaniu półproduktu (brzeczki) z chmielem, a następnie schłodzeniu i dodaniu drożdży. Wysoka temperatura miała zatem oczyszczać napój. Spożywano go więc powszechnie, a browary pracowały na pełnych obrotach (więcej o tym, jak piwo podbiło świat, piszemy na s. 44). To, co pozostawało z warzenia piwa, było wykorzystywane przez artystów malarzy. W jaki sposób? Odpowiedź na to pytanie znajdziemy w majowym numerze „Science Advances”. Autorzy publikacji zbadali skład chemiczny 10 obrazów Eckersberga i Købkego. Do analiz posłużyły milimetrowych rozmiarów próbki dzieł pobrane w latach 60. XX w.
Dzięki wykorzystaniu spektrometru masowego udało się ustalić, że w płótnie, na którym namalowano dzieła, występują białka pochodzące z ziaren jęczmienia i pszenicy, czyli zbóż wykorzystywanych do produkcji piwa. Zidentyfikowano też pozostałości drożdży piwowarskich. Prawdopodobnie produkty uboczne warzenia piwa sprzedawane były hurtowo takim instytucjom jak Królewska Duńska Akademia Sztuk Pięknych. Następnie trafiały do pracowni malarskich, gdzie służyły podczas gruntowania płócien jako rodzaj spoiwa. Dzięki piwnemu dodatkowi farba olejna lepiej trzymała się podobrazia.
To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.