Afera z nadprzewodnikami wysokotemperaturowymi. Wyjaśniamy, o co w niej chodzi
Nadprzewodniki to materiały zdolne do przewodzenia prądu elektrycznego przy zerowej rezystancji (oporze), jednak efekt ten obserwowany jest zwykle tylko w bardzo niskich temperaturach. Łatwe uzyskanie go w wyższych temperaturach to marzenie badaczy.
W marcu grupa pod kierownictwem Rango Diasa z Rochester University w Nowym Jorku i Ashkana Salamata z Nevada University w Las Vegas opublikowała w „Nature” artykuł, w którym opisała metodę wytwarzania nadprzewodnika opartego na wodorku lutetu z dodatkiem (domieszką) azotu. Efekt nadprzewodzenia miał zachodzić w nim w temperaturze sięgającej nawet 21 st. C (pod ciśnieniem ok. 1 GPa, 10 tys. razy wyższym niż atmosferyczne). Było to duże osiągnięcie. Jednak we wrześniu część autorów poprosiła o wycofanie artykułu. To już druga kontrowersyjna praca na temat nadprzewodników, jaka ukazała się w tym roku – w lipcu pojawiły się obiecujące wyniki z Korei, które również szybko wycofano.
Niektórzy eksperci od początku traktowali doniesienia Diasa i Salamaty z dystansem, ponieważ rok temu „Nature” wykasowało inny ich artykuł (czemu Dias się sprzeciwiał). Później to samo spotkało kolejny, tym razem w czasopiśmie „Physical Review Letters”, i to za zgodą Salamata (Dias protestował również przeciw tej decyzji). Śledztwo przeprowadzone przez „Physical Review Letters” wykryło, że doszło do sfabrykowania danych.
Peter Armitage z John Hopkins University przeanalizował tegoroczną pracę Diasa i Salamata z „Nature” i stwierdził, że ich wyniki mogły zostać zmanipulowane, aby wykazać zerową rezystancję. Jak podaje David Castelvecchi, dziennikarz „Nature”, wiele zespołów badawczych próbowało odtworzyć eksperyment i jak dotąd żadnemu się nie udało. Jedynie grupa z University of Illinois Chicago uzyskała właściwe wyniki, ale pracowała na próbce dostarczonej przez Rochester University. Pozostałe usiłowały samodzielnie wytworzyć materiał opisany przez Diasa i Salamata. Grupa z Illinois broni autorów, pisząc, że procedura syntezy wymaga dużej dokładności i przypominają, że sam Dias i Salamat raportowali o 35 proc. skuteczności (success rate).
Kontrowersje wokół Diasa i Salamata trwają jednak nadal, zwłaszcza teraz, kiedy ich artykuł z marca wycofano na prośbę aż 8 z 11 autorów, w tym samego Salamata. Dias i pozostała dwójka ponownie odmówiła komentarza. Jakby tego było mało, w ciągu tego roku pojawiły się doniesienia, że Dias dopuścił się plagiatu w swojej pracy doktorskiej. Rochester University oznajmił, że przeprowadzi niezależne śledztwo ws. Rango Diasa. Nie wiadomo natomiast, czy podobnie stanie się w przypadku Salamata – Nevada University odmówił komentarza w tej sprawie.
Niektórzy naukowcy wyrażają obawy, że tegoroczne afery mogą zaszkodzić całemu środowisku, obniżając wiarygodność badań, a także będą utrudniać pozyskiwanie środków i zniechęcać młodych naukowców do eksperymentów. Armitage uważa jednak, że nauki nie da się powstrzymać w taki sposób. Ho-Kwang Mao, dyrektor Center for High Pressure Science & Technology Advanced Research, zasugerował nawet (na łamach „Nature”), że dobrze jest nagłaśniać takie sprawy, bo skutkują większą rzetelnością nauki: „Nie sądzę, aby to wpłynęło na finansowanie badań nad nadprzewodnikami. Co najwyżej będą one teraz uważniej recenzowane, co wcale nie jest takie złe”.