Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Pulsar - najciekawsze informacje naukowe. Shutterstock
Struktura

Oxfam: najbogatsi rujnują planetę i jej najbiedniejszych mieszkańców

Jeden procent najbogatszych ludzi na świecie emituje więcej gazów cieplarnianych niż dwie trzecie mieszkańców globu – czytamy w raporcie przygotowanym przez organizację charytatywną we współpracy z naukowcami ze Stockholm Environment Institute oraz dziennikarzami londyńskiego „Guardiana”. Trzeba ich opodatkować – apelują jego autorzy.

Populacja planety, jak wynika z ubiegłorocznych szacunków ONZ, przekroczyła już próg 8 miliardów. W tej liczbie mieści się ok. 77 mln osób, których roczne dochody w 2019 r. przekroczyły 140 tys. dolarów. Grupa ta – niecały 1 proc. mieszkańców globu – wyemitowała, jak twierdzą autorzy raportu, w tymże roku 5,9 mld ton dwutlenku węgla. To ok. 16 proc. całkowitej emisji tego gazu. W przeliczeniu na jednego przedstawiciela tej finansowej elity emisja wynosiła zatem jakieś 75 ton CO2 rocznie. Dla porównania, średnia globalna na osobę to 4,5 tony gazów cieplarnianych (i o tyle za dużo).

Te 77 mln najbogatszych ludzi na globie nie stanowi grupy jednorodnej. Na szczycie znajdują się tacy multimiliarderzy jak Jeff Bezos, Roman Abramowich, Bill Gates, Larry Page, Michael Dell i inni. Dwunastka najbogatszych ludzi świata –wynika z analizy Oxfam – wyemitowała w 2019 r. łącznie 17 mln ton CO2. Każdy z jej przedstawicieli wprowadził do atmosfery średnio 300 tys. razy więcej gazów cieplarnianych niż przeciętny mieszkaniec Ziemi i kilka milionów razy więcej w porównaniu z przeciętnym mieszkańcem Afryki. Na przykład statystyczny Kenijczyk w 2019 r. dostarczył do atmosfery mniej niż 400 kg CO2, a ponad 50 mln mieszkańców Kenii łącznie – ok. 19 mln ton tego gazu. Tylko trochę więcej niż najbogatsza dwunastka.

Bogaci są 50 razy gorsi, lecz także niekiedy dobrzy dla innych

„Miliarderzy generują gigantyczne emisje nie tylko poprzez swój styl życia. Owszem, kojarzą się głównie ze swoimi luksusowymi samolotami i jachtami (te drugie emitują rocznie po kilka tysięcy ton CO2). Do tego dochodzi olbrzymia konsumpcja wszelkich innych dóbr materialnych. To wszystko blaknie jednak przy ich inwestycjach. Do ulubionych należą te w branżę paliwową i transportową. Wielu z nich ma w firmach wydobywających, przerabiających, przewożących i sprzedających paliwa kopalne. Są także współwłaścicielami instytucji finansowych, które wspierają finansowo takie szkodliwe dla klimatu inwestycje” – mówi Alex Maitland, analityk z Oxfam cytowany przez „Guardiana”.

Odpowiedzialność za podkręcanie efektu cieplarnianego, a tym samym za wzrost temperatur na globie, ponoszą także ci nieco mniej zamożni, choć nadal dość majętni. Autorzy raportu obliczyli, że 10 proc. najbogatszych mieszkańców planety – kryterium dochodowe ustalono tu na 40 tys. dolarów rocznie – odpowiadało w 2019 r. za połowę całkowitej gazów cieplarnianych. Ta – przypomnijmy – wyniosła wtedy 36 mld ton CO2. W przeliczeniu na jedną osobę z tej grupy roczna emisja sięgnęła zatem niemal 25 ton i była dziesięć razy wyższa od średniej wyliczonej dla pozostałych 90 proc. mieszkańców globu. W raporcie znajdziemy także zestawienie emisji dwóch grup: 10 proc. najbogatszych mieszkańców globu i 10 proc. najbiedniejszych. Presja wywierana na ziemską atmosferę przez tych pierwszych okazała się 40–50 razy większa niż przez tych drugich.

Twórcy raportu zwracają uwagę, że o ile na początku lat 90. XX w., kiedy ruszały międzynarodowe negocjacje klimatyczne, olbrzymie nierówności dotyczące wielkości emisji gazów cieplarnianych występowały przede wszystkim pomiędzy krajami – bogatymi i biednymi. Obecnie, po upływie trzech dekad, największe skrajności ujawniają się wewnątrz poszczególnych krajów – pomiędzy ich mieszkańcami o największych i najmniejszych dochodach. Co ciekawe, te dysproporcje są generalnie mniejsze w państwach wysoko rozwiniętych. Na przykład w Unii Europejskiej ślad węglowy pozostawiony w 2019 r. przez 10 proc. najbogatszych był ok. 15 razy większy od śladu węglowego odciśniętego przez 10 proc. najuboższych. Z kolei w Chinach, Indiach, Brazylii i RPA ta przepaść jest kilkukrotnie większa. Wszędzie jednak głównym czynnikiem odpowiedzialnym za te dysproporcje był transport, szczególnie samochodowy. W USA osoby z „górnych 10 proc.” spaliły tyle benzyny, ile 70 proc. pozostałych mieszkańców tego kraju (tych o najniższych i średnich dochodach).

Oczywiście podział na kraje bogate i biedne wciąż istnieje. Najbiedniejsi mieszkańcy Indii, Indonezji, Afganistanu, czy wielu krajów Afryki Subsaharyjskiej nie emitują prawie nic, ponieważ nie korzystają z samochodów i nie kupują prawie w ogóle dóbr konsumpcyjnych, których produkcji towarzyszą duże emisje dwutlenku węgla. Wciąż 10 proc. najbiedniejszych obywateli USA emituje więcej gazów cieplarnianych niż 90 proc. mieszkańców Indii. Według danych Międzynarodowej Agencji Energetycznej, w 2019 r. mieszkańcy krajów rozwiniętych odpowiadali za 40 proc. emisji dwutlenku węgla związanych z transportem oraz konsumpcją dóbr. Udział Afryki, w której mieszka jedna szósta populacji globu, wyniósł mniej niż 4 proc.

Biedni są bez niemal winy, lecz płacą życiem za przewinienia innych

Autorzy raportu firmowanego przez Oxfam, posłużyli się przelicznikiem opracowanym przez ekspertów z Agencji Ochrony Środowiska USA, według którego emisja 1 mln ton związków węgla powoduje 226 przedwczesnych zgonów. Na jego podstawie twierdzą, że gazy cieplarniane wprowadzone do atmosfery przez 1 proc. najbogatszych mieszkańców globu przyczynią się w najbliższych dekadach do śmierci ok. 1,3 mln ludzi. Będą to głównie osoby najuboższe, zmarginalizowane społecznie, pozbawione ubezpieczeń zdrowotnych, cierpiące już na inne schorzenia oraz mieszkujące na terenach nawiedzanych coraz częściej przez ekstrema pogodowe. Z danych ONZ wynika, że 91 proc. ofiar żywiołów pogodowych mieszkało w biednych krajach Azji, Afryki i Ameryki Łacińskiej.

„Bogaci plądrują i zanieczyszczają glob, ale najwyższą cenę za tę destrukcję zapłacą ci, którzy nie są jej winni i nie mają środków i zasobów, aby się przed nią uchronić” – podkreśla na łamach „Guardiana” Chiara Liguori, współautorka raportu. Kończy się on apelem o jak najszybsze wprowadzenie na całym globie wysokiego podatku dla osób bardzo zamożnych. Inny podatek powinien objąć sektor paliw kopalnych. „Dzięki temu można by pozyskać biliony dolarów rocznie, które zostałyby przeznaczone na ochronę społeczności szczególnie dotkniętych zmianą klimatu oraz na wsparcie transformacji energetycznej od paliw kopalnych do źródeł odnawialnej” – postuluje Liguori.

Ta strona do poprawnego działania wymaga włączenia mechanizmu "ciasteczek" w przeglądarce.

Powrót na stronę główną