Samotność to problem nie tylko psychiczny. Potwierdziły to dane 2,2 mln osób
O tym, że samotność zwiększa ryzyko problemów zdrowotnych, mówi się już od dawna. Najczęściej jednak w oparciu o relatywnie niewielkie grupy badane. Autorzy pracy opublikowanej właśnie w „Nature Human Behaviour” postanowili uzupełnić luki w konkluzjach. W tym celu zaprojektowali metaanalizę, która objęła swoim zasięgiem ponad 2,2 mln osób z różnych krajów, w tym z USA, Wielkiej Brytanii, Japonii czy Finlandii.
Potwierdziło się, że zarówno subiektywne poczucie bycia samotnym, jak i obiektywnie niewielka (mniejsza niż średnia w danej populacji) liczba kontaktów społecznych korelują z istotnie większą ogólną śmiertelnością (all-cause mortality). Dowiedziono również, że samotne osoby znacznie szybciej, niż ci, którzy mają wsparcie społeczne, umierają na nowotwory oraz choroby układu krążeniowego. Słowem, jeśli już zachorują na któreś z tych schorzeń, ich szansa na wyleczenie lub dłuższe życie będzie mniejsza.
Autorzy pracy podtrzymują zasadność wcześniejszych wniosków, że istnieje kilka mechanizmów, które mogą być odpowiedzialne za taki stan rzeczy. Najważniejsza jednak zdaje się być – wskazywana przez wielu badaczy – funkcja tzw. osi podwzgórze-przysadka-nadnercza (hypothalamic–pituitary–adrenal axis, HPA). To jeden z kilku rodzajów systemów łączących w organizmie nerwowe układy kontrolne (podwzgórze i przysadkę) z gruczołami dokrewnymi. O osiach tych mówi się obrazowo, że mają kształt funkcjonalnej piramidy, w której poszczególne piętra różnią się hierarchią „poleceń” i oddziałują na siebie nawzajem na zasadzie sprzężenia zwrotnego. Cały system dąży zawsze do homeostazy, czyli w tym wypadku do równowagi hormonalnej. Dlatego w odpowiedzi na bodźce docierające ze środowiska zewnętrznego, HPA zwiększa lub zmniejsza produkcję potrzebnych substancji. Według badaczy, izolacja społeczna aktywuje oś, doprowadzając m.in. do zwiększonej produkcji tzw. hormonów stresu. Te zaś mają działanie osłabiające odporność i pogarszające ogólną rezyliencję organizmu (czyli jego zdolność do reagowania na zmiany, na szkodliwe czynniki itp.). A to ma z kolei prowadzić do zwiększonego ryzyka zachorowania na różne grupy chorób.
Musimy poważnie traktować związek pomiędzy samotnością a zdrowiem człowieka – konkludują uczeni. Nie tylko w kontekście chorób psychicznych i nie tylko na zasadzie dodatkowego oddziaływania w terapii tej grupy schorzeń. Profilaktyka izolacji społecznej powinna stać się elementem przemyślanej i dobrze zaplanowanej prewencji zdrowotnej. Samotność jest bowiem pojedynczym czynnikiem, którego modyfikacja może znacząco poprawiać stan zdrowia, skuteczność leczenia, a także przedłużać życie wielu osób.
To jest pierwsza wzmianka na ten temat. Jeśli z niej korzystasz, powołaj się na źródło, czyli na www.projektpulsar.pl. Dziękujemy.